KulturaUrząd

Ave – witam Panią… (List Zakochanego Faceta)

0

motto artykułu: „To nieprawdopodobne, że pisząc te słowa, wciąż czuję dotyk Pani dłoni…
No to się porobiło…- mamy sobotę, a dodatkowo 13 dzień lutego! Pech? Wręcz przeciwnie. Jako najbardziej sfeminizowany szowinista Chocianowa cieszę się jak osiemnastolatek, bo mam podwójne święto – obchodzę ważną rocznicę oraz mam przyjemność napisać o miłości.
Na wstępie więc przypomnę, że nie da się uciec tylko od 1) śmierci, 2) podatków i 3) …od miłości. W tym sensie mam pecha, ale nie większego, niż inni ludzie. Historia kultury, religia, potrzeba miłości oraz inne „…izmy” – mówiąc w skrócie – spowodowały, że w XXI wieku na przełomie 14 i 15 lutego – na potrzeby gospodarki rynkowej – mamy prawdziwe pomieszanie obrządków. Luperkalia – to dawne rzymskie święto religijne obchodzone 15 lutego, a właściwie 14-15 lutego wraz z Dniem św. Walentego – pierwotnie poświęcone Luperkusowi – włoskiemu pasterzowi chroniącemu ludzi przed wilkami.
Niemniej właściwym patronem zakochanych jest św. Walenty – osoba duchowna, który był bodajże biskupem. Za jego życia wredny cesarz zabronił młodym mężczyznom „zawierać” związki małżeńskie. Zakaz ten złamał Walenty pozwalając na miłość. Został za to wtrącony do więzienia. Tam zakochał się w niewidomej córce strażnika. Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. W przeddzień egzekucji, którą wykonano 14 lutego, Walenty napisał list do swojej ukochanej – zatytułowany „Od Twojego Walentego”…
Ups! List o takim tytule? „Ale siara” – jeśli zastosujemy terminologię młodzieżową albo popatrzymy oczętami aktualnych licealistek i zakochanych internautek. List więc zamieniono na upominki – kwiatki, pocztówki oraz inne różowe gadżety. Niemniej sprawa wciąż dotyczy formy okazywania miłości, o potrzebie miłości oraz o nienachlanym przypominaniu, że miłość powstała wcześniej niż Internet, a do tego Świat, Kultura i nawet Gospodarka niezmiennie od wieków funkcjonuje zgodnie z ruchami biologicznego zegara… Przypomnę, że według legendy o Walentym miłość uzdrowiła nawet niewidomą.
I ja – przyznaję – żyjąc w biologicznej potrzebie miłości i głupocie, jak Walenty kiedyś napisałem dziesiątki równie dramatycznych listów, wierszy i innych mniej lub bardziej wzniosłych słowno-muzycznych uniesień… Wiele z tych rzeczy to zwykłe gnioty, pisane dla licealistek chociaż wiem, że w pełni oddają charakter miłości – bo Świat i miłość powstały z tęsknoty… „Dzień dobry, dziś święty Walenty, dopiero co świtać poczyna, młodzieniec snem leży ujęty, a hoża doń puka dziewczyna” – tak w „Hamlecie” Szekspira śpiewa o tym dniu Ofelia.
Miłość? A co to jest? Jakaś fenomenalna siła, filozoficzne zaklęcie? A może dar, bez którego na złość nic nie wychodzi… – w tańcu mylą się kroki, w kuchni piecze się zakalec zamiast ciasta, a na dodatek idąc ulicą serce podchodzi do gardła, bo właśnie zobaczyłem postać ze snów…? W Liście do Koryntian problem miłości ujęto w ten oto sposób:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący. (…)

Facet będąc nawet mocno zakochany, nie wie, jak wyrazić to, co czuje – w odróżnieniu do kobiet, które zawsze wszystko wiedzą. To normalne – dla tego tylko poezja albo kobiece pisma od wieków są najlepszym i sprawdzonym forum do dyskusji na temat miłości. Zresztą Walenty także musiał sięgnąć po formę pisaną, czyli List, żeby zmierzyć się z fenomenem miłości.
„Ile kamieni w bruku…” – to prawda. Tyle razy przepraszam za każdą Pani łzę, której byłem powodem. „Ile kamieni w bruku…” – tyle razy powtórzę, że „ja” nadal jest dla mnie hasłem otwierającym wszystkie sezamy.”Ile kamieni w bruku…” – tyle razy rozmawiałem z Panią we śnie.
Dzisiaj piszę do Pani prosty list – „bez słów i esemesów”… Może to błąd, ale wolę go popełnić, niż milczeć albo – co gorsze – udawać, że Pani nie kocham. Od ostatniej naszej rozmowy rozpoczął się najdłuższy rok w moim życiu – minuta jest wiekiem… Zasypiam i budzę się z myślą, że za chwilę Panią spotkam i powiem „Dzień dobry”.

W ramach Dnia Zakochanych zamieszczam linki do artykułów, które – choć nie wprost – moim zdaniem okolicznościowo zawierają elementy miłosne.
Babciu, a dlaczego PiS ma takie wielkie oczy…?
Winna jest Rada Miejska Chocianowa, a nie Franciszek Skibicki!
Agroturystyka, folklor i gminne wyjazdy integracyjne
Dzień urodzin – to piękny dzień!
Inwestycje, inwestycje, inwestycje…
Rocznica Franciszka Skibickiego przy kieliszku… (Żyj nam w zdrowiu wiele lat…)
Norbert Piotrowski – czwarty pasażer Komisji Rewizyjnej
Radny Piotr Piech: „Szumowina zawsze wypływa na wierzch…”
Koncert Zimowy – następny sukces Rady Miejskiej Chocianowa – podawano tylko przedszkolną muzyczną owsiankę, ale za to na koniec zaproszono na tort
Cisza wyborcza!
Skazani na ambitną przyszłość
Prywatna firma produkuje promocję Chocianowa
Szczebel z drabiny św. Franciszka, która przyśniła się Jerzemu Likus
Gmina Chocianów ma pecha
W CHOCIANOWIE BĘDZIE REFERENDUM!!!
…itd., itd…

Dzisiaj Rada Miejska posypie głowy popiołem

Poprzedni artykuł

Bazylianka nr 2 – viva la "500+" dla Franciszka Skibickiego

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up