Wrodzona inteligencja, której na szczęście nie roztrwoniłem podczas procesu edukacji podpowiada mi, że dzisiaj opublikuję właśnie ten tekst, a nie wywiad ze Zbigniewem Frączkiewiczem. Uznałem, że po spektakularnie demokratycznej niedzieli i politycznym tygodniu w naszej gminie temat Artysty i Sztuki nie zainteresuje nawet psa z kulawą nogą. A refleksje na temat demokracji, której eksplozję przeżywamy od zeszłej niedzieli znajdą miejsce w rozgorączkowanych umysłach czytelniczek i czytelników portalu, że o 50,94% szanownej frekwencji nie wspomnę.
Dzisiaj dowiedziałem się (tzn. nareszcie dotarło do mnie), że w wyborach parlamentarnych wygrał PiS, a na ostatniej sesji Rady Miejskiej chocianowscy radni prawie jednogłośnie uznali, że Franciszek Skibicki nie przekroczył dyscypliny finansów publicznych. Proszę się nie śmiać, że aż tydzień zabrało mi przyjęcie do wiadomości tak prostych rzeczy. Jako człowiek spaczony w młodości monopartyjnością Demokracji Ludowej trudniej „kleję”. Poza tym doświadczając demokracji nieco dłużej niż statystyczny „uprawniony do głosowania”, w przeżywaniu demokratycznych uniesień kieruję się innymi emocjami.
Demokracja Ludowa to taka demokracja, w której „lud” z własnej i nieprzymuszonej woli swoje losy oddaje w ręce jednej, bądź innej partii. Od 25. października w Polsce mamy znów demokrację ludową! W Chocianowie – nie wiem, czy ktoś zauważył – ten rodzaj demokracji mamy już od grudnia 2014 roku. Wybierając Franciszka Skibickiego na burmistrza Miasta i Gminy Chocianów, JOW-ialnie wybraliśmy ten model sprawowania władzy. Wróciliśmy do „normalności” sprzed 1989 roku.
Przypominam. Pisałem, że burmistrz Chocianowa ma kłopoty z utrzymaniem dyscypliny finansów publicznych. Tzn. po swojemu postrzega prawo i sprawiedliwość, czego kiedyś nauczył się od najgłośniejszych ideologów jedynie prawdomównej partii o nazwie PZPR. Dyscyplinę finansów publicznych, a więc wydawanie pieniędzy podatników uważa za przywilej, który funkcjonował w demokracji ludowej. Partia wtedy produkowała pieniądze, więc mogła nimi szastać. Po ’89 roku, chcąc nie chcąc nastała zwykła zachodnia demokracja. To znaczy taka, w której społeczeństwo dywersyfikuje swoje aktywa publiczne w wielu formach demokratycznego samostanowienia. Budżet gminy uchwala Rada. Rada sprawuje nadzór nad wykonawcą budżetu, itd. Natomiast Komisja Rewizyjna powołana przez Radę w myśl paragrafu 18a Ustawy o samorządzie gminnym (cytuję: „Rada gminy kontroluje działalność wójta, gminnych jednostek organizacyjnych oraz jednostek pomocniczych gminy; w tym celu powołuje komisję rewizyjną”) jako organ Rady, musi działać ze szczególną starannością w interesie mieszkańców.
Pisałem również, że 12. października br. zebrała się Komisja Rewizyjna, by zająć się sprawą zarządzenia Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych dotyczącego konieczności sprawdzenia, czy burmistrza Chocianowa przekroczył dyscyplinę finansów publicznych przy realizacji inwestycji pn. „Remont Wiejskiego Ośrodka Kultury w Brunowie”.
Dowodem na to, że w Chocianowie już od grudnia zeszłego roku mamy demokrację ludową (a reszta Polski dopiero od tygodnia) jest uchwała NR 88/2015 Rady Miejskiej z dnia 29. października 2015 roku. Uchwała powstała – podkreślę – na podstawie stanowiska Komisji Rewizyjnej, która DYSKUTOWAŁA a nie SPRAWDZAŁA, czy zaistniał fakt przekroczenia dyscypliny finansów przez burmistrza.
Zgodnie z formułą Demokracji Ludowej, Bronisław Klita i Piotr Piech przegłosowali Krzysztofa Kowalczyka w przedmiotowej sprawie. Franciszek Skibicki z ulgą przyjął, że przewodniczący Rady Krzysztof Leszczyński wyśle do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych informację o treści, którą publikuję poniżej.
Przypadkiem jestem w posiadaniu także zdania odrębnego, które Krzysztof Kowalczyk jako członek Komisji Rewizyjnej odczytał na sesji (cytuję poniżej).
Na zakończenie warto, żebym wytłumaczył się z tytułu dzisiejszej publikacji, bo pozornie odbiega od meritum sprawy. W związku z powyższym informuję, że podczas obrad Komisji Rewizyjnej oprócz statutowych trzech członków Komisji, uczestniczył i głos aktywnie zabierał radny Piotrowski. Nie mam pretensji – ani ustawowych ani osobistych – że brał udział w tym tak dramatycznym, jak i demokratycznym przedsięwzięciu. Bóg mi świadkiem. Niestety swoją gorliwością, oddaniem na rzecz demokracji i normalności uświadomił mi, że piosenka „Trzech pasażerów pociąg wiózł” odbija jak lustro rzeczywistość polityczną po 25. października br.
Czy zatem boję się Chocianowskiej demokracji? Nie. Od chwili kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Balladę wagonową”, nie boję się rzeczy niegroźnych. Niegroźna jest demokracja, która obradowała na Komisji Rewizyjnej w sprawie przekroczenia dyscypliny finansów przez Franciszka Skibickiego. To zwykła podróż pociągiem w jednym przedziale w towarzystwie obcych… Nic więcej. Taki amerykański Halloween, jaki już świętuję.
Robert „Paul” Harenza
Comments