Bez kategorii

Raz na kilka lat…

0

Zaczynając ten poetycko-świąteczny tekst, pozwólcie, że najpierw podziękuję sporej rzeszy Czytelników i znajomych za życzenia, które dostałem 19 grudnia. Szczerze dziękuję za wzruszające w większości słowa, choć w imię staranności muszę przyznać, że dojmującym cieniem położył się na nich brak esemesa „ze snu”. W tej kwestii łudziłem się, jak zwykle, ale na szczęście nieobecność życzeń od tej osoby nie była zaskoczeniem, ani tym bardziej powodem do…

Propagandowy budżet Chocianowa 2024. Po nas choćby potop… albo dług – uznali radni Chocianowa.

Jak zapewne wiecie, w „zaprzeszłą” niedzielę ubolewałem, że zamiast własnymi słowami napisać życzenia dla siebie, musiałem opowiadać o budżecie 2024, którego najlepszą ilustracją niech będzie ten „Mikołaj z bajki”, przysłuchujący się wraz ze mną sesji zdziesiątkowanej i anachronicznej Rady Miejskiej Chocianowa, w tym bezdyskusyjnego przyjęcia przez radnych planu dożynania Gminy Chocianów.

I o ile, po ostatnim artykule mogło się wydawać, że powietrze zeszło nie tylko z lubińskiego „Mikołaja na nasze możliwości i czasy”, tj. wizji i planów rozwoju Gminy Chocianów w najbliższej przyszłości, o tyle proszę potraktować go jako moją kokieterię i kreację. Wychodząc z Regionalnego Centrum Kultury w dniu 19 grudnia 2023 roku ani przez ułamek sekundy nie poczułem żadnych symptomów zwiotczenia, podobnych dmuchanemu Mikołajowi, w tym braku energii, czego nie mogę powiedzieć o pożegnalnych podrygach „Czasu na zmiany”. Rada Miejska nie odrzuciła durnego projektu budżetu na 2024, aczkolwiek z radnych na pewno zeszło powietrze, moc i entuzjazm, jaki widywałem jeszcze kilka miesięcy temu.

Dziękuję za życzenia…!

Raz na kilka lat, jak podkreśliłem tytułem…

piszę dla siebie, do siebie, a dzisiaj z okazji urodzin i Świąt „powiem o sobie”! Raz na kilka lat po prostu poddaję się urokowi własnej poezji, jak gdyby chcąc zrozumieć, poznać i wytłumaczyć faceta, którym byłem 20-30 lat temu. Choć nie jestem znany, jak Młynarski, ani wielki jak Mickiewicz albo obrazoburczy jak francuski poeta Rimbaud, niemniej pozostało mi z dumą stanąć tutaj jako Robert (Paul) Harenza, chocianowski prowincjonalny poeta, prowincjonalny muzyk, krytyk i recenzent swojej Sztuki. Napisałem w życiu setki tekstów, wierszy i piosenek, wobec powyższego z okazji okrągłej rocznicy urodzin nie boję się publicznie zrecenzować kilku wierszyków z przeszłości, m.in. wyżej cytowanego wiersza pt. „Wakacje”.

Nie bez powodu zacząłem od edycji wrocławskiej impresji „Wakacje”, którą zaprezentował „Czas metafory” w 2004 roku, bo na dobrą sprawę nie wiem, dlaczego. Wyobraźcie sobie, że wiersz napisałem dokładnie 20 lat temu, a jeszcze naprawdę nie zdecydowałem, dlaczego „czarno biała robota” nawet po dwóch dekadach niezmiennie jest w mojej głowie, podoba mi się bardziej, niż wiele innych „wygadanych” wierszy i piosenek, które napisałem? Może dlatego, że „czarno biała robota” zawiera się w każdym wierszu, który napisałem przed nim i w każdym następnym, a szczególnie w tych, które na prośbę Jacka Kamińskiego przekazałem na potrzeby druku „Czasu metafory” w 2024 roku.

W tamtym czasie student filologii polskiej Jacek Kamiński razem ze Zbyszkiem Machoniem z pasją niespotykaną później redagowali to nieregularne pismo literackie, o czym warto przypomnieć mieszkańcom Chocianowa, a nawet podkreślić fakt, że na długo przed tym, jak chocianowska władza proklamowała działalność kulturalną „na wysokim poziomie” (że przywołam klasyczkę), w Chocianowie powstawały rzeczy niebanalne, dobre pod każdym względem, na rzeczywiście wysokim poziomie artystycznej wiedzy i intelektualnej ekspresji. Kulturę na wysokim poziomie wartości tworzono własnym sumptem, bez dotacji, bez milionów, które płyną w tej chwili na popcorn, eventy, jarmarki,czy wylalane lodowiska, że o tępych periodykach typu Głos Regionu, czy Informator Gminy Chocianów nawet nie wspomnę.

„I wciąż jest jakieś „teraz”
I inna czarno biała
Robota”

„Czarno biała robota”, jak nazywam wiersz powyżej o tytule Wakacje nie nawiązuje do niczego, co przeczytałem wcześniej. Na pewno za to pokazuje gorączkowe poszukiwanie inspiracji, stawianie pytań i sugestie możliwych odpowiedzi metafizycznych. Byt, którego częściami jest kultura słowa, myśli, zmysły, rytm i stan euforycznego uniesienia (nie mylić z uniesieniem religijnym, jakkolwiek w nim tkwią jego praźródła) niewątpliwie zostawia ślad w tej próbie poetyckiej. Impresja opisuje czas i „teraz”, które jest doświadczany przez każdego człowieka. Podmiot wiersza przenosi percepcję na wyższy poziom, aczkolwiek wciąż jest w konkretnej rzeczywistości miasta, obrazowaniu konkretu, który z ironicznym naturalizmem zawarty został w wersie „na pierwszym piętrze impreza”.

„Cieniu fermentuje
tatuaż”

Współczesny Czytelnik oczywiście tej „plastycznej” wizji może nadać znaczenie zgodne z jego wrażliwością, doświadczeniem, czy wręcz nadpisać tutaj zupełnie indywidualne rozumienie metafory. Trochę podświadomie właśnie tego chciałem, żeby to co sam przeżywałem nabrało uniwersalnej właściwości. Niemniej teraz w tajemnicy mogę wyjawić, co naprawdę miałem na myśli pisząc, że czerń ma cień. To fizycznie niemożliwe, by idealna czerń generowała jakikolwiek cień, ale wchodząc do sacrum metafizyki, i owszem…

Między nami mówiąc, „czarno biała robota” nie należy do najwybitniejszych moich produkcji, choć właśnie w niej zawarłem swoisty niedosyt, coś w rodzaju potrzeby zakończenia „poematu”, zaledwie po kilku wersach wstępu, trochę z przekory, trochę z artystycznym zamysłem, a trochę dlatego, że jako twórca uznałem, że właśnie w tych kilku wersach wypełniła się forma, jakiej sztuczne poszerzanie byłoby już zwykłą grafomanią. Musiałbym wykonać mozolną pracę, by w stercie kartek odnaleźć te, które uważam za najlepsze, ale dzisiaj nie o to chodzi. Ważniejsze jest, że „te” buzujące ferią metafor, rozgadane, dopowiedziane, przegadane, wyśpiewane, pełne metafor, emocji, zaangażowania, etc., jak choćby utwór „Jesienin na osiołku jedzie” nagrany w duecie z gitarą Dariusza Wasylika – proszę mi wierzyć – wpisują się w „czarno białą robotę”, tj. kontrasty pomiędzy jasnym językiem duszy, a pospolitą rzeczywistości, jakiej „tatuaże” dziergane w cieniu czerni…

Propagandowy budżet Chocianowa 2024. Po nas choćby potop… albo dług – uznali radni Chocianowa.

Na pewno w afekcie w artykule sprzed tygodnia edytowałem swoją piosenkę „Rozmowa w tańcu”, ale zapewniam, że napisanie tego utworu to wyjątkowy epizod w moim życiu. Chocianowski zespół Friends na przykład z całkiem dobrym skutkiem artystycznym prezentował Bajkę mojego autorstwa.

Jako ciekawostkę poniżej przedstawię pierwszą wersję „Bajki”, wykonywaną przez Grzegorza Michalika, wokalistę zespołu „Wszystko Jedno”, którego byłem założycielem, nadwornym kompozytorem i autorem tekstów.

Oczywiście wiersze i piosenki pisałem w różnych sytuacjach i miejscach, ale zawsze tylko Wrocław weryfikował ich wartość, niepowtarzalność i indywidualny charakter. Na przykład jeden z ważniejszych moich utworów „Martwe natury” napisałem na pograniczu Chocianowa i Wrocławia, dwie zwrotki w Chocianowie, dwie następne zwrotki dopisałem, mieszkając już na ul. Reja we Wrocławiu. Było to w okolicach 1984-85 roku. Wrocław, do którego przeprowadziłem się z chocianowskiej prowincji był miastem takich osobowości, jak Różewicz, Wojaczek, Styczeń, Sonnenberg, Janerka, Karpowicz, itd…. I dzisiaj, po czterdziestu latach bardzo dobrze czuję się z pokorą przypominając te osobowości.

(byłem na tym koncercie w Wytwórni Filmów we Wrocławiu…)

Prawda, że jako prowincjusz we Wrocławiu w tym czasie musiałem napisać „Licencjat”, który jest także w omawianym numerze „Czasu metafory”. To raczej zabawa z powagą bytu i jego społecznych uwarunkowań, ale jak się okazuje nie tylko wyłącznie moje doświadczenie…

Szanowni Państwo,
to jeden z przykładów, jak chocianowska twórczość bez kompleksów podjęła się prezentacji we Wrocławiu. Mój „Licencjat” mógł być czytany obok Teatru Lalek, w ścisłym centrum kultury i życia społecznego stolicy regionu, co przez przypadki odmienia dzisiaj władza z Ratuszowej.

Moja „czarno biała robota” jak widać nie była tylko mrzonką prowincjonalnego artysty. Była oczywiście pracą zbiorową, w której z tą samą energią współpracował zespół „Wszystko Jedno”, jak i inna chocianowianka, Daria Milecka. Mieszkała w Chocianowie na ul. Fabrycznej, chodziła jak ja na dyskoteki do MOKu (dzisiaj RCK), miała tutaj koleżanki i ma jeszcze rodzinę…

Nie będę zanudzał Państwa wyliczaniem sukcesów typu nagrody na festiwalach, czy choćby zwycięstwo w konkursie poetyckim Teatru i Legnickiej Biblioteki tekstem „Ballada dla Rafałka”, z którym później wraz z Magdą Radwańską wystąpiliśmy na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie…

Zwierzę się, że oprócz „licencjatu”, który pani profesor kiedyś zaprezentowała jako swoją pracę plastyczną, było wiele innych prac opartych na mojej poezji, m.in.

Czyż nie jest to piękne, jeśli „w cieniu fermentuje tatuaż”, co? Tyle w kwestii języka poetyckiego, bo Daria Milecka biegle operuje językiem kulturoznawczyni, którego nauczyła się pod kierownictwem prof. Stanisława Pietraszko, przedstawiciela teorii kultury opartej na aksjologii, systemie wartości i filozoficznym, nie materialnym, postrzeganiu Kultury jako zjawiska niezależnego bytu, zjawiska samoistnego, niczym „ja” w wierszu…

To prawda, że w dzisiejszym Chocianowie językiem jak wyżej potrafię mówić tylko ja i może ze dwie nauczycielki Języka polskiego w Szkole Podstawowej zarządzanej przez Dorotę Kyc. „Kultura na wysokim poziomie”, jaką w Chocianowie zaordynował samorząd z Lubina na pewno nie wywodzi się z żadnej ze znanych mi tradycji myślenia, estetyki i etyki.

„Tak odczytuję zawartą apriorycznie koncepcję sztuki, prześwitującą w obrazach (…)”

Ups… Ale nadal jest inna czarno biała robota. Po ćwierćwieczu, czy odważnie podpiszę się pod wierszem, opublikowanym w „Czasie metafory” w 2004 roku pt. „***” ( wszystko jest doskonale piękne)


„Mój sąsiad kręci się po obejściu…
Wygląda jak kapłan w tych drelichach”

– napisałem dawno,dawno temu przed na chwilę przed wigilią.

Dzisiaj, na parę godzin przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki na niebie niezmiennie patrzę w kierunku południowo-zachodniej części Chocianowa (taka już moja „czarno-biała robota”). Na zakończenie jednak zaskoczę wszystkich, nawet siebie…

Życzę fajnych Świąt Bożego Narodzenia 2023. Bez wyjątku…

P.S.
Na tę okoliczność mam skromny prezent. Proszę przyjąć piosenkę, której wersję mam nagraną tylko na dyktafonie. Przepraszam za nie najlepszą jakość dźwięku, niemniej poza tym nie powinienem chyba wstydzić się z efektów mojej… „czarno białej roboty”.

Robert Harenza

Propagandowy budżet Chocianowa 2024. Po nas choćby potop… albo dług – uznali radni Chocianowa.

Poprzedni artykuł

Weź miotłę i… Klub Radnych Chocianów 2023 zaprasza do Sylwestrowej Zabawy!

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up