Moja prawie kobieca intuicja teraz podpowiada mi, że dziś napiszę coś o epokowym znaczeniu. O Bosiiiu… Czuję nieskromnie, że za chwilę wyznaniem swym do białej kości wzruszę wszystkich zwolenników Tomasza Kulczyńskiego, że nie wspomnę z imienia i nazwiska o szczególnych apologetkach jego talentu, typu Adaśka Michalik, Agata Wesołowska lub była Klaudia Beker, czy była Pani Krystyna Kozołup…
Nie uwierzycie, ale w związku z ostatnimi doniesieniami, z informacyjnym szumem o referendum (i nie tylko…), w połączeniu z niepokojącą wymową plotek, jakie krążą po Chocianowie i w lokalnych obrazkowych mediach – tak po prostu, po ludzku – zacząłem chyba współczuć Tomaszowi Kulczyńskiemu.
Referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej…? Anna Pichała jest za odwołaniem! Parchów 2019
Rzeczywiście to nieprawdopodobne, niczym otrzymanie esemesa od mojej Pani ze snu, ale jednak. Żal mi mężczyzny, jakkolwiek dotychczas nie przebierałem w środkach, by uświadomić mu, że odniósł pyrrusowe zwycięstwo zostając burmistrzem Miasta i Gminy Chocianów. Do aktu swojego współczucia dołączam i RCK Dłubała, nie tylko z powodu falstartu w zarządzaniu chocianowską Kulturą. Panowie nie mają dobrej passy, jakkolwiek jeszcze dosadniej można nazwać pasmo nietaktów, jakie ostatnio popełnili, raczej z rozmysłem, choć wszystko mi mówi, że głównie z powodu niedoświadczenia i… niewiedzy (umówmy się na taki eufemizm).
Tomasz Kulczyński na „Majówce” w Parku?
Proszę nie podejrzewać mnie o to, że jakoś faworyzuję Panów z Lubina, pomijając współczuciem radnych gminy Chocianów. Im też należą się wyrazy współczucia, niemniej u mnie na dobre objawią się dopiero podczas odwołania ich z funkcji radnych tego organu. Nie faworyzuję we współczuciu żadnego – humanitarnie żal mi ich po równo. Tomasz Kulczyński od dawna mówił, mówi i jeszcze jakiś czas mówić będzie, że z sympatii dla Chocianowa, (ba) z miłości, z oddaniem chce dużo zrobić, chce więcej, niż „umi” zrobić. „Jaki koń jest, każdy widzi” – po pół roku jego pracy dla miasta, gminy i swoich kolegów z Lubina. Burmistrz nadal udaje, że chce ludziom nieba przychylić, a wychodzi niewiele, czyli „nic”. Uściślając, nic dla gminy, bo maksymalnie dużo dla środowisk, kolegów i koleżanek z Lubina. Czyż nie wypada współczuć człowiekowi, który tyle obiecywał, gwarantował, snuł plany – „Czas na zmiany”, kolaborował z byłym Franciszkiem Skibickim, by ziścić swoje marzenia o tym, by zostać mężem stanu, twórcą gwałtownego rozwoju tej zaniedbanej gminy, itd., itd… I, Szanowni Państwo, nie przestał obiecywać, obiecuje, obiecuje (że kupi pałac, że wybudzi Kulturę, że kupi stadion, że wyremontuje świetlice wiejskie, że ściągnie do nas kolej żelazną, że ścieżki rowerowe skomunikują miasto z aglomeracją lubińską…).
Współczuję chłopinie. Zaangażował w swoją karierę polityczną w Chocianowie całe grono lubińskich patrycjuszy, zaczarował nawet licealistki chóru SOLI DEO z Wiesławem Ślipko na czele, szastał pączkami, zniczami, tworzył kult żołnierzy wyklętych w Chocianowie, rwał się do biegów, organizował Mikołajki jak z bajki, rozdawał chrupiące paluszki na wycieczki autobusem seniorom i senioritkom… Osobiście częstował mnie chipsami podczas projekcji w kinie plenerowym, które – nota bene – zdeterminowany wygraną podebrał (eufemizm) Pani sołtys Annie Pichała z Parchowa. Z Franciszkiem Skibickim i Krzysztofem Leszczyńskim układali plany, w jaki sposób gminnymi pieniędzmi wspomagać ponad roczną kampanię wyborczą fachowca z Lubina. Dowodem jest szemrana organizacja światowej klasy Konwencji Wyborczej, jaką w październiku zorganizowali w chrześcijańskim Ośrodku Kultury (w sumie chyba nawet chowam do nich żal, że nie wpuścili mnie na spektakl…). Za wynajęcie ChoKu zapłacili 300 zł, rzekomo za 3 godziny. Już tylko na tym drobnym szachrajstwie Tomasz Kulczyński w porozumieniu z Franciszkiem Skibickim, przy wiedzy „osoby prywatnej” Pani Krystyny Kozołup uszczuplili budżet gminy o jakieś 1000,00 zł. ChoK wraz z Panią Krystyną Kozołup stał do dyspozycji od rana do późnej nocy, ale – jak twierdzi Pani Główny Specjalista teraz – nie jest to informacja publiczna.
Jeśli Tomasz Kulczyński łudzi się, że coś mu się smyknie, nie zostanie zauważone – tym bardziej zasługuje współczucie pomieszane z politowaniem. Po ślubowaniu na burmistrza zaczął rozkładać namioty na Jarmark, zamawiać sceny, ale przede wszystkim wyprowadzać pieniądze z budżetu na „imprezy wysokiej klasy”, jak mawia Pani Krystyna Kozołup (Singapurska redakcja nadaje – „Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków, pierzastych kogucików…” I? Burmistrza z waty? ). Zamiast skupić się na małych i dużych problemach gminy, na pracy, znalezieniu doradców, a przede wszystkim zrozumieć istotę problemów gminy Chocianów, postanowił jednak gwiazdorzyć, „wybudzać”, remontować gabinet, (ba, wyremontować cały ChOK), kupować pałace, załamywać rzeczywistość eventami, produkować idee oprócz tego, że kłamliwe, to na nieszczęście niewyrafinowane w sztuce kłamstwa.
„Wiosna, wiosna, wiosna…” – Tomasz Kulczyński kupuje pałace!
Jak myślicie, na co Pani Krystyna Kozołup wydała te bidne 40.000,00 zł w grudniu, które Tomasz Kulczyński zdjął z remontu dróg, by przeznaczyć na zabawę? Nie chce odpowiedzieć, choć błagam ją o odpowiedzi od początku roku. Nie powie, żeby z niej pasy darli – bo mnie nie lubi? Za co? Przecież jej współczuję od dawien dawna, od czasu, gdy na polecenie Franciszka Skibickiego wręczyła mi wypowiedzenie umowy o pracę (cudowne w treści i formie – niekiedy je czytam, żeby poprawić sobie humor…). Dzisiaj Pani Główny Specjalista wyznacza mi terminy, o której i kiedy mogę przyjść do jej byłego chrześcijańskiego Ośrodka Kultury, bo – wystawią mi „relikwie” w postaci Zarządzeń dyrektora instytucji Kultury, o które proszę od marca.
Powtórzę. Jeśli Tomasz Kulczyński łudzi się, że coś mu się smyknie, nie zostanie zauważone – tym bardziej zasługuje współczucie pomieszane z politowaniem. Sorry, nic zataić mu się nie uda, choćby nawet Pani Krystynie Kozołup wydawał polecenia, zakazy i nakazy. Czyżby burmistrz Chocianowa nie chciał, żeby do opinii publicznej dostało się, że 40.000,00 tys wydał na eventy, które robiły „zaprzyjaźnione” z nim firmy i ludzie z Lubina?
I Creativ Media – firma, która nagłaśniała Konwencję Wyborczą Tomasza Kulczyńskiego
Sporo kolegów ma burmistrz Tomasz Kulczyński, nieprawdaż? W myśl zasady, że kolegom płaci się dwa razy więcej, dlatego „szampańskie” miny mieli organizatorzy Sylwestra i Jarmarku 2018.
Ups… A może na polecenie Tomasza Kulczyńskiego była Pani Krystyna Kozołup (Główny Specjalista, a już nawet od dzisiaj „pełniąca obowiązki” Dyrektora RCK…) wzbrania się przesłać mi tę umowę?
Kwota w porównaniu z innymi „usługami” niewielka za „darmową” grochówkę, ale wizerunkowo należy współczuć radnemu Arturowi Wandyczowi. Ponadto występuje tu dość nieładny delikt prawny (dopowiem – radny nie może bawić się w umowy-zlecenia z jednostkami samorządu), którego nie zauważyła wynajęta przez ChOK za prawie 4.000,00 zł Radca Prawny Barbara Kleśta (jej podpis z pieczątką zaznaczyłem wyżej). I jak nie współczuć Tomaszowi Kulczyńskiemu, jeśli ta mało uważna specjalistka od prawa broni go w sprawie z Anną Pichała. Czyż na zdjęciu to nie Barbara Kleśta w czasie przewodu sądowego w Lubinie?
Na tym polega fenomen Tomasza Kulczyńskiego, czego mu serdecznie współczuję, że nie zważa na nic, jak gdyby nie posiadał instynktu samozachowawczego. Rzecznik Dyscypliny Finansów będzie miał dużo roboty, a wiele osób całe góry nieprzyjemności. Jeśli Tomasz Kulczyński łudzi się, że na luzie przejdzie mu finansowanie „Majówki” albo II Biegu Żołnierzy Wyklętych, który miał miejsce w marcu w Parku Miejskim… A propos II Biegu. Czy wiecie, że z dwie – trzy godziny tego eventu gmina zapłaciła… 24.000,00 zł?
Jeśli na 3 godzinną imprezę RCK/ChoK wydał grubo ponad 20.000,00 zł, to ile wyda na organizację masówki o nazwie Dni Jagody w Parku? Trzeba, by wydać 300.000,00 zł, a szału by nie było, jak podczas Majówki (na marginesie – twierdzę, że „majówka” była najdroższą małą imprezą w historii Chocianowa. Jeszcze nie mam odpowiedzi na prośbę o faktury, ale mam cierpliwość do jesieni. Tak sobie myślę: będzie więcej argumentów, by odwołać Radę, która choć jest organem założycielskim instytucji Kultury, sprawuje nadzór nad jej funkcjonowaniem, dopuściła się karygodnych zaniedbań, niegospodarności, żeby nie używać bardziej dosadnych słów).
Tomasz Kulczyński na „Majówce” w Parku?
Jeszcze inny fakt budzi moje głębokie i szczere współczucie w stosunku do burmistrza Tomasza Kulczyńskiego. Żal mi go, bo jeszcze niczego nie doprowadził do końca. W dniu 30 stycznia 2019 roku odwołał Panią Krystynę Kozołup ze stanowiska Dyrektora, by później mianowany przez niego nowy Dyrektor udzielali jej upoważnień i pełnomocnictw do wykonywania czynności leżących w kompetencjach Dyrektora, a nie jakiegoś Głównego Specjalisty.
Popatrzcie, jak to wygląda graficznie, gdy dyrektor Tomasza Kulczyńskiego jest tylko malowany, co pokazuje ten załącznik do zarządzenia
Jako ciekawostkę podam, że podobnie wygląda struktura organizacyjna w PWK – nie wyrzucono Pawła Najdka, bo wtedy nie miałby kto wykonywać czynności Pani Marty Burzyńskiej, robiącej za malowaną prezes. W przypadku RCK Dyrektor ma ma tylko jednego podwładnego, Główną Panią Krystynę, która jest od wszystkiego, „do odwołania”, albo mianowania na… p.o. (pełniąca obowiązki).
Czy zauważyliście, że teraz oprócz współczucia dla Tomasza Kulczyńskiego wyzwoliłem (z trudem, bo z trudem…) jakieś iskierki współczucia dla „osoby prywatnej”, Pani Krystyny Kozołup? Nie kryję, że świerzbi mnie, by rozwinąć ten wątek, ale świeżo po urodzinach nie potrafię, z uwagi na swoją nadwrażliwość, że o sumieniu nie wspomnę. Zachowam okolicznościowy umiar, kwitując moje współczucie dla byłej (od dzisiaj nadal pełniącej obowiązki…) Pani Dyrektor zdaniem: życzę sukcesów na nowej drodze życia! Ajajaj…
Byłbym zapomniał… Słynne powiedzenie – „kochajmy ludzi, bo tak szybko odchodzą” – w przypadku RCK Marka Dłubała potwierdza wszystkie wyrazy współczucia, jakie dzisiaj wygenerowałem na potrzeby tego artykułu. Współczuję także RCK Dłubała. Jak mi doniesiono ten „wysokiej klasy fachowiec” od miejskich spółek nie będzie już „wybudzać kulturalnie” dzielnicy Lubinowo, czasami zwanej Gmina Chocianów.
„Wybudzacz” Tomasz Kulczyński – nowy pseudonim burmistrza Lubinowa
Swoją drogą szkoda, bo już prawie przekonał mnie do idei realizacji rzeczy niemożliwych. Chyba nawet go polubiłem, choć nadal surowo oceniam nie tylko jego przygotowanie „kulturoznawcze”, ale także próby spoufalania się z Panią Anną Pichała, której na per „ty” zaczął mówić już od pierwszego wejrzenia. Swoje sukcesy „Marek skończył na wykupieniu „2000 likeów” dla RCK i debiucie w roli konferansjera podczas Majówki 2019.
Współczuję mu, bo musiał współpracować ze swoim kolegą Adaśką Michalikiem, który wraz radnymi Wandycz i „sołtysiną” z Żabic, niejakim radnym Pawłem Bujak pompowali balon RCK do granic wytrzymałości. Popatrzcie na „pompowanie balona” przez singapurskie.info (Tomasz Kulczyński i Adam Michalik nazywają ten portal chocianowskie.info) RCK rośnie w siłę.
Żal, bo Marek Dłubała dla Chocianowa już nic większego nie zrobi. Zbladła jego sława i gwiazda, jak plakat informujący o Dniu Dziecka dla kibiców futsalu.
Tomasz Kulczyński wpompował w projekt RCK pół dużej bańki, a to nadal zwykły nielot jest. Nie przesądzam, co tym razem nie zatrybiło, bo wcześniej kilka rzeczy jeszcze trybiły. Na przykład spójność głupoty koalicyjnej radnych zjednoczonych klubów. Jednak Tomasz Kulczyński 3 marca 2019 roku mianował Dłubałę w pośpiechu, bez zastanowienia, bez koncepcji. Mówię tu także o braku wymaganej ustawą umowy Dyrektora z Organizatorem (Tomasz Kulczyński), którą należy sporządzić, bo jest to warunkiem mianowania. Umowy nie ma, co potwierdziła na piśmie Pani Krystyna Kozołup.
https://www.facebook.com/AnnaPichala/videos/294486018167722/
Na koniec muszę jeszcze poruszyć sprawę mitomanii u młodych mężczyzn, toteż szczerze współczuję objętych tą przypadłością burmistrza Chocianowa i „Asa” jego propagandy… „pomoc administracyjną” o biblijnym imieniu Adaś i nazwisku Michalik. Wyżej wymienieni oznajmili, że Dzień Jagody dotychczas noszących im. Franciszka Skibickiego i Pani Krystyny Kozołup powinny ulec zmianie, przemianie, a wręcz cudownemu przeobrażeniu.
Spece od „zmian” i Kultury stwierdzili, że Dzień Jagody da się zorganizować na wzór i podobieństwo Festiwalu Jarocin w karkołomnym skojarzeniu z formułą Heineken Open’er Festival. Ups… Pamiętam, jak było?
2016 – XIII Dzień Jagody. Socrealizm powraca – „Hospady pomyłuj”…
2017 – Jagodzianka franciszkańska. W regionie mówią o niej „perełka”!
2018 – Dzień Jagody, korowód i sino-żowte absolutorium – brawa bez braw dla burmistrza Chocianowa
Srokopapuga, czyli formuła zmian Dożynek Miejskich p.n. Dzień Jagody na kompilację Jarocin i Heineken Open’er w parku to durny pomysł, na którym przewrócą się nie tylko radni, ale nie pozostaje mi nic innego, jak tylko współczuć innowacji.
Wykonanie pomysłu wymaga zaangażowania co najmniej 3 razy więcej środków, niż organizacja imprezy na stadionie. Należy dodać, że nie wystarczą tu jedynie talenty organizacyjne Głównego Specjalisty Krystyny Kozołup. Główny Specjalista (od dzisiaj w randze p.o.) nie jest przygotowana do tak wielkiego wyzwania, szczególnie po ostatnich przejściach degradacji, związanego z nią obniżenia samooceny, poza tym ogólnie znanego chaosu decyzyjnego u Tomasza Kulczyńskiego, prowizorki, i stresu… Szanowni Państwo, współczuję Tomaszowi Kulczyńskiemu, że w takich okolicznościach zaprasza na:
Robert Harenza
P.S.:
Czy to możliwe, że w tekście ani razu nie nawiązałem do mojej Pani ze snu? Współczuję sobie!
Comments