W tytule użyłem przydomka „leżakowy” przy osobie Tomasza Kulczyńskiego. Jest w ogóle taka funkcja? Leżakowy to ktoś kto wypożycza leżaki na plaży? A może leżakowy, to bardziej postać leżakująca albo tylko skłonna do wiecznego leżakowania? W przedszkolu leżakują dzieci, chyba tak? Tomasz Kulczyński wespół w zespół z nową Panią bibliotekarką i nową p.o. RCK Dłubała Panią Krystyną Kozołup, wystawiając leżaki z logiem RCK świętują Dzień Dziecka, a z rynku robią przedszkole? Fajna sprawa, szczególnie dla mnie, bo nie chodziłem do przedszkola. Pospać na leżaku na rynku, jak w przedszkolu… Tomasz Kulczyński jednak, jak sam donosi na singapurskim.info nadaje tej „dziecinadzie” rangę poważnego reaktywowania integracyjnych walorów chocianowskiego rynku. Ponoć tym samym Tomasz Kulczyński nie tylko „ożywia” rynek, ale znacznie podnosi poziom czytelnictw w centrum miasta, w tym i mój poziom, bo mieszkam w śródmieściu. Mogę leżakować wraz z innymi mieszkańcami miasta i gminy z książkami w dłoniach, niczym jeleń z makatki z jeleniem? Ojś, ojś, ojś…
Leżakowanie – wyznaję, jak czekista czekiście – kojarzy mi się nie tylko z przedszkolem i plażą, bo wyłącznie z moją Panią ze snu. Oczywiście nie doszukujcie się w tym nic szczególnego, bo przecież wszystko kojarzy mi się z Panią, a już tym bardziej leżakowanie ze wzrokiem skierowanym na książkę nieba. Niedawno na przykład przez dwa dni świąt na wsi, leżąc na leżaku z pasją oddawałem się czytaniu nieba. Oglądałem smugi pojawiające się na błękitnym niebie. Były to abstrakcyjne kreski powstające od wznoszących się na wysokość przelotową samolotów startujących z Wrocławia. Samoloty odlatywały albo na Północ albo na Zachód. Jeden poleciał nawet w kierunku północno-wschodnim. Pamiętam, jak kiedyś wypatrywałem smug samolotu odlatującego na Kretę, kwitły chabry, a leżak uwierał, jakbym leżał na łożu fakira.
Szanowni Państwo,
pomysł czytania książek na rynku, leżąc na leżaku jest jeszcze durniejszy, niż moje sentymentalne wspomnienia leżakowe, którymi przed chwilą się podzieliłem. Tomasz Kulczyński robi znów coś na pokaz, bawi się w rządzenie gminą poprzez dziecinne chwyty marketingowe. Mówiąc po prostu – wyborcy powierzając zarządzanie budżetem o wartości prawie 50 mln zł nie spodziewali się, że człowiek rzekomo światły, energiczny, nowoczesny, etc., etc… postanowi zakupić do instytucji kultury postanowił zakupić całe stado „leżaków”, jakby zarządzał plażą albo przedszkolem. To trochę tak, jakby wysyłając dziecko po chleb i sól do sklepu, po pół roku dowiedzieć się, że dziecko zamiast tego kupiło dwa balony międzygalaktyczne, kombajn, jedenaście rowerów wodnych, prysznic (a właściwie tylko chromowaną część jego część), dwa lewe buty, chomąto, wąż od odkurzacza, dwa transparenty z napisem Black Horse, jogurt, drabinę do pisania, dwa naręcza szczawiu, torebkę po cukrze, stawy z karpiami z Odry, uniwersalne dresy tureckie, Kartę Seniora, wejściówki na mecze piłki nożnej niższych lig, oazę pod Lubinem, i… portal w Singapurze (stamtąd pochodzi chocianowskie.info – tłumaczę obcym czytelnikom).
Po co tyle leżaków w instytucji kultury? – ktoś zada pytanie. Nie ma logicznego wytłumaczenia, ale właśnie na braku logiki Tomasz Kulczyński wypłynął najpierw jako kandydat na burmistrza, a teraz płynie na leżakach przez wszystkie eventy i odpusty gminne. Zakup leżaków da się wytłumaczyć jednym zdaniem, ale wątpię, by „leżakowy” Tomasz Kulczyński dorósł do zrozumienia jego istoty. Bo jakaś zaprzyjaźniona z nim firma potrzebowała przytulić trochę grosza? Teraz trzeba tylko znaleźć na ten zakup mniej lub bardziej durne argumenty – na przykład „ożywianie” rynku poprzez ożywiania czytelnictwa wśród nieco ograniczonego intelektualnie społeczeństwa Chocianowa (nie wyłączając Roberta Harenzy – przypis mój). Leżaki przydadzą się także na przykład podczas Dnia Dziecka organizowanego przez zaprzyjaźnione z Tomaszem Kulczyńskim Stowarzyszenie Madness.
Czy ktoś panuje nad chaosem, jaki w Chocianowie wprowadził Tomasz Kulczyński, żeby nie powiedzieć, że razem z Franciszkiem Skibickim przywieźli z Lubina? Nie chcę być niegrzeczny, ani złośliwy, ale w Chocianowie odpowiedź na to pytanie jest prosta – nikt, a tym bardziej Rada Miejska nie panuje. Gminne pieniądze leją się szeroką strugą na ożywianie Chocianowa na pozorowane:
- Jarmark i Sylwestra (50.000,00zł)
Chocianów w stylu Heineken Open’er Festival. Współczuję… - Majówkę (20.000,00zł)
Tomasz Kulczyński na „Majówce” w Parku? - Dzień Dziecka (? – szacuję na ok 10.000,00zł, ale obym się mylił…),
- pozorowane ożywienie rynku przez leżakowanie (? – nie wiem, bo nie ogarniam tej kuwety)
Uważam, że nad chaosem, ściemą i samorządową degrengoladą panuje wyłącznie tak zwana „opatrzność”. Ale mnie plebejusza – sorry – nawet tak wzniosłe pojęcie nie uspokaja, nie przekonuje, nie tłumaczy niczego, nie, nie, nie daje szans przetrwania w sumie dość sympatycznej gminy. Tomasz Kulczyński kupił leżaki, żeby ludzi pobudzić do czytania książek? Na rynku, jak u fryzjera, jak w internecie…? O co kaman? Czyżbym za chwilę zobaczył zapracowanego burmistrza, który wiedziony potrzebą literackiej uczty pobiegnie na rynek, użyje jednego z wielu leżaków, które nakazał zakupić, by usiąść do lektury? Wybaczcie sarkazm, ale do dzisiaj chyba miałem wypaczone pojęcie o tak zwanej konsumpcji literatury… Nie wiedziałem, że czytanie książek to dość dyskretne, indywidualne, a przede wszystkim zajęcie polegające na umysłowym skupieniu. Nareszcie średnio zorganizowany przybysz z Lubina uświadomił mi, że książka, jak leżak, jak jego natura to wyłącznie propagandowy przekaz. Tomasz Kulczyński nie wykazuje zdolności politologicznych, choć w walce politycznej dostrzegam w jego cechy zdesperowanego drapieżnika. Preferuje dwa standardy rozumowania i działania (że o moralności nie wspomnę) – ten na pokaz i ten na co dzień, jak nikt nie widzi. Podać przykłady? Standard na pokaz:
1) Bez(sensowny) zakup leżaków
I prawda z nim związana – należy dać zarobić
2) Informacja na singapurskim.info:
Za to prawdziwą złą robotę robi gdzie indziej, kłamiąc, matacząc, a przede wszystkim udowadniając swoją nieskuteczność w godzinach urzędowania w ratuszu.
Porozumienie sfinalizowane! Powstanie chodnik w Parchowie! – chocianowskie.info
Ciekawsza jest druga strona „sfinalizowanego” porozumienia. Nie ma tam podpisu „leżakowego”
Najciekawsza zaś jest informacja, że 24 maja 2019 roku podpisane „sfinalizowane” porozumienie trwa jeszcze w fazie podpisywania przez DSDiK
Porozumienie sfinalizowane! Powstanie chodnik w Parchowie! – chocianowskie.info
Przykładów podobnych „leżakowych” standardów, jakie stosuje Tomasz Kulczyński mam na pęczki, zaczynając od MZGKiM na RCK Dłubała/Lis/Kozołup skończywszy… Niemniej dzisiejszy tekst wypada mi zakończyć choćby śladową recenzją Dnia Dziecka, który dzięki Tomaszowi Kulczyńskiemu w Chocianowie odbył się dopiero 2 czerwca. Szanowna Publiko, chyba w końcu nastąpiła pierwsza zmiana z listy zmian, które Tomasz Kulczyński przyrzekał rzewnymi łzami, a gdzieniegdzie nawet gwarantował podczas kampanii wyborczej w 2018 roku, niczym darmowy transport za publiczne pieniądze gminy albo likwidację podatku od nieruchomości dla osób fizycznych (o innych zmianach kiedy indziej…). Zmiana polega na tym, że Tomasz Kulczyński lubiński, „urzędowy” i gminny Dzień Dziecka postanowił uświetnić w miejscu i o czasie, jaki wyznaczył Norbert Piotrowski. Tak. Spektakularną zmianą jest włączenie Dnia Dziecka do politycznej maskarady Pana burmistrza, a jeszcze bardziej to, że pól gminy mówi o „wrogim” przejęciu miejsca i dnia organizacji imprezy. Norbert Piotrowski już w kwietniu zwrócił się z wnioskiem o pozwolenie zorganizowania Dnia Dziecka na kompleksie sportowym obok hali widowiskowo-sportowej.
Niestety Pani MZGKiM Elżbieta Kowalczuk nie wyraziła zgody
Powiedzmy, że to przypadek, że dziwnym trafem akurat w tym dniu i miejscu „leżakową” imprezę ku czci dzieci ulokował Tomasz Kulczyński.
Do dzisiaj nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi na wniosek, jaki skierowałem do MZGKiM – powiedział mi radny Norbert Piotrowski. I dalej dodał: Nosze się z zamiarem skierowania skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność podmiotu zobowiązanego, by udostępnić mi informację publiczną
A tak Adaśko „singapur” Michalik dzisiaj szeroko opisywał sukces Dnia Dziecka suto opłacony z gminnych pieniędzy (najwyraźniej Klaudia Beker i Pani Krystyna Kozołup nie zapraszały go jeszcze w 2018 roku na Dzień Dziecka w wykonaniu Franciszka Skibickiego – podaję do „leżaka” lekturę Chocianowski Dzień Dziecka świętowaliśmy z Klaudią, Piotrusiem i… „rakietą wodną”)
Przysłowiową łyżkę dziegciu do miodu dodał „leżakowy” Tomasz Kulczyński, dziękując wszystkim zaangażowanym w organizację jego „sukcesu”
Czy „leżakowy” dziękując wszystkim „zaangażowanym” miał na myśli „fakturowych” kolegów i koleżanki z innych eventów typu Jarmark, Sylwester czy Majówka? Dziękuje na przykład temu koledze, p.o. RCK Kamilowi Lis (nowy dyrektor Szkoły Podstawowej w Parchowie – przypis mój), który za „puszczanie” muzyki na Dniu Dziecka zainkasuje od p.o. Pani Krystyny Kozołup jakieś (500-700 zł – słownie: „pińcet”)
DJ Lis prezentował
Komu jeszcze „leżakowy” Miasta i Gminy Chocianów dziękuje za gminne pieniądze? Firmie „Kochowicz” za krokiety i pierogi ruskie, które Tomasz Kulczyński preferuje na wszystkich eventach dla dzieci, jak na przykład „Mikołajki jak z bajki” w chrześcijańskim Ośrodku Kultury w 2018 roku?
Na Dzień Dziecka krokiety i pierogi były połączone z „leżakowaniem”
Zabrakło darmowej „grochówki”? Nie. Za eventową grochówkę robił stand innej „fakturowej” firmy, która wśród zdziecinniałej publiki robiła sobie reklamę.
Ups… Czy aby nie zapomniałem podkreślić, że opowiadam o gminie, w której burmistrzem jest Tomasz Kulczyński? (Sorry, ten człowiek potrafi nawet mi wmówić, że nie wiem, co wiem, co czytam i kim jestem…). Na szczęście mam dowód, że jeszcze nie… leżakuję.
Nie leżakowała także radna Anna Pichała, ani na imprezie „rządowej” u Tomasza Kulczyńskiego, który leżakował, ani na Dniu Dziecka Norberta Piotrowskiego, który pomimo trudności odbył się tym razem na stadionie.
Wiem, że zanim przejdę do relacji alternatywnego Dnia Dziecka Norberta Piotrowskiego na stadionie muszę zaprezentować ten oto clip wyłącznie po to, by pokazać wszystkie pokłady dziecinności, jakie posiadam na co dzień, a tym bardziej w Dniu Dziecka. Na dodatek wiem, że to nie spodoba się mojej Pani ze snu, bo ujęcie w pełni nie oddaje sukcesu, jaki odniósł Tomasz Kulczyński podczas sukcesu RCK na bieżni obiektów sportowych przy dawnym gimnazjum.
Było mi miło. Tymczasem jednak przenosimy się już na stadion.
Dzień Dziecka w organizacji Norberta Piotrowskiego to już brand, event, bez którego zawaliłby się kalendarz imprez Chocianowa – a gdyby się nie odbył, Chocianów ogłosiłby żałobę gminną, państwową, w tym międzyświatową… O mało nie stała się tragedia. O mało Tomaszowi Kulczyńskiemu, zwanemu niekiedy następcą Franciszka Skibickiego nie wyszedł sabotaż tej tradycyjnej imprezy. Nie jestem dzieckiem, stąd to wiem, niestety dzieckiem jest chyba Tomasz Kulczyński, bo myślał, że psim swędem uda mu się zniechęcić Norberta Piotrowskiego do czynności, którą wykonuje od 16 lat – mianowicie organizację zabawy dla dzieci z okazji Dnia Dziecka.
Na koniec prezentuję opinię krytyczną
Nie lubię kończyć pytaniem, dlatego otwarcie wyznam, że oprócz „surowej” opinii powyżej jeszcze tych trzech wspaniałych ze zdjęcia poniżej nie wyciągnęło rąk do dzieci, by coś im dać, lecz po to, by zabrać im kilka godzin zabawy…
Robert Harenza
P.S.”
Jestem już dużym dzieckiem, dlatego tylko nie popłakałem się, kiedy nie zobaczyłem obok leżaków. Przyszedłem ożywić rynek czytaniem książki, by usadowiony wygodnie na leżaku od RCK Tomasz Kulczyński LTD – obok rzewnie śpiewającej fontanny przeczytać coś z literatury pięknej.
Tomasz Kulczyński niestety nie wystawił książek, które widać na oficjalnych zdjęciach
Zacisnąłem zęby w złości, bo znów mitomania Tomasza Kulczyńskiego okazała się aktem pozerstwa, kpiną z takich, jak ja naiwnych, chucpą na potrzeby medialnego przekazu. Leżaki były, a książek nie podano… Skorzystałem więc z pierwszego z brzegu leżaka, żeby poczytać coś z błękitnego nieba, którym kończy się wieża kościoła pw. Józefa Robotnika. Usilnie szukałem tych smug samolotu lecącego na południe Grecji – pamiętacie, pisałem o nim wcześniej – bezskutecznie. O ile wszystko kojarzy mi się z moją Panią ze snu, a leżak najbardziej – niestety samolotu nie dostrzegłem. Pani ze snu nie przyszła, nic – oprócz małej łezki w oku nie poczułem. Cóż? Każdy ma taki Dzień Dziecka, na jaki zasłużył. Następnie o tym teraz napisałem ten artykuł.
Comments