Urząd

Dyskusyjne Forum Samorządowe Roberta Harenzy: Wakacje przed burzą…

0

Dzień dobry. Proszę – nie złośćcie się! Dawno nie puszczałem muzyki, więc dziś zacznę na wesoło. Oczywiście wolałbym od kilku taktów własnego talentu, ale na prezentację czegoś swojego może zdecyduję się później. W gruncie rzeczy szkoda, że teraz nie widzicie mojej miny – błoga jest, jakbym był na wakacjach. Szczerze uśmiecham się do swoich myśli, przytupuję nóżką, a za chwilę chyba nawet przyrządzę sobie jakiś smaczny wierszyk. Okazuje się, że wcale nie trzeba wyjechać do Turcji, Egiptu czy na Kretę, jak dawno temu moja Pani ze snu, żeby doznać wakacyjnej beztroski. Nie musiałem także skorzystać z wyjazdowej oferty chrześcijańskiego Ośrodka Kultury i Parafii Prawosławnej Św. Trójcy w Lubinie, by w poszukiwaniu lata jechać na Łemkowskie Lito w Trzmielowie.

Wyobraźcie sobie, że po napisaniu tekstów o smutno-poważnym zabarwieniu politycznym…

Billboardem między oczy kandydata…
Horror polityczny pt. „Viribus Unitis” w Kinie Plenerowym w Parchowie

… chcę mieć w końcu chwilę wytchnienia i wakacji, choćby takiego relaksu jak Franciszek Skibicki podczas słuchania folkloru ECHO lub chóru Soli Deo.
Dzisiaj mam czas dla siebie. Pamiętam, jakby to było wczoraj, że rok temu o tej porze Franciszek Skibicki nie dawał mi odpocząć, pracując dzień i noc dla dobra gminy (W Chocianowie już kampania wykopkowa „Wybory 2018”. Czy ogórkowa?). Burmistrz z zapałem wartym innej sprawy zwoływał sesje w wakacje, dwoił się i troił wożąc francuskich rolników do kurortów, biegał po jarmarku w Trzmielowie, szukał w budżecie specjalnych pieniędzy dla wybranych radnych, słowem… pracował jak przysłowiowy wół.
Ale nawet on w końcu (lada chwila idzie na emeryturę) uznał, że ma już dosyć pracy, dosyć realizacji wielkich zadań inwestycyjnych, dosyć ciągnięcia radnych za uszy. Ileż można pracować?! Nie wiem, czy Franciszek Skibicki w ramach relaksu, wakacyjnej błogości jak ja napisze wiersz, ale na pewno z podobną beztroską unosi się już ponad doczesnymi sprawami gminy. Uwierzcie mi na słowo, że ani mu w głowie teraz popychać Krzysztofa Leszczyńskiego na wyżyny dostojeństwa funkcji burmistrza, co oznajmił także rok temu (Festiwal ludowych myśli) Franciszek Skibicki, jak ja przy muzyce, po trudach budowy pływalni woli posiedzieć nad wodą, w blasku chwały w towarzystwie letników i letniczek.

Ufff… W czasie wakacji nie wypada się skarżyć, prawda? Ostatecznie cały boży rok pracujemy, by osiągnąć w końcu ten luksus swobody, żeby nic nie przeszkadzało – ani za dnia, ani w nocy. W wakacje, jak mi we śnie Pani, należy się prawdziwa neutralność od spraw bieżących. Nie warto przypominać sobie co było jeszcze parę miesięcy temu, ba, nie myślimy o tym, co było nawet parę dni temu. Czy pamiętacie (bo ja nie 😉 ), jak Krzysztof Leszczyński był karcony przez radnego z Lubina? Za co? Nie pamiętam, bo są wakacje.

Atrakcje marca: dwa razy Dzień Kobiet, później cudowne Imieniny i Miłość ukrzyżowana… Do tego burmistrz zarządził konkurs

Ja nie pamiętam nawet tego, że Krzysztof Leszczyński przeszedł jakąś transformację kiełbasianą…

Dyskusyjne Forum Samorządowe Roberta Harenzy: Pomóżmy Krzysztofowi Leszczyńskiemu spełnić marzenie…

… a następnie zaczął bić pokłony radcy wszędzie, nawet w telewizji…

Radni odwołali przewodniczącego – regionfan.pl

(…) Kierując się dobrem gminy poparłem innego kandydata na to stanowisko, Tomasza Kulczyńskiego. Nadal uważam, że będzie on najlepszym zastępcą po obecnym burmistrzu Skibickim, który więcej o tę funkcję nie będzie zabiegał. To obrócono przeciw mojej osobie i kilku radnych postanowiło na tym skorzystać.

– oświadczył Krzysztof Leszczyński.

Dzisiaj uwznioślony wakacyjnym nastrojem naprawiam błąd w artykule

Dzień Jagody, korowód i sino-żowte absolutorium – brawa bez braw dla burmistrza Chocianowa

Pod clipem tanecznym ubóstwianym przeze mnie od pierwszego wejrzenia, niczym roztargniony licealista zapomniałem napisać: wśród cudownych tancerek Zumby swoje walory artystyczne zaprezentowały także Panie Karolina Łopuszyńska, Magda Twardowska, Dorota Stodółka i Asia Sokalska, mieszkanki Parchowa. A idąc dalej w „wakacyjnym” zapomnieniu, cieszę się, że zapomniałem, dlaczego nie poszedłem w drugi dzień Dnia Jagody, by posłuchać twórczych zmagań lokalnych artystów, w tym jednej z prawdziwych gwiazd drewnianego instrumentu dętego. Dzisiaj z sentymentalną rzewnością włączyłem sobie

Uważam, że XXI wieku każdy bez wyjątków marzy o swobodnym życiu. Żeby była zabawa, żeby się działo… jak w utworze powyżej. W taki mniej więcej sposób cywilizowany świat formułuje ideę raju na ziemi. Ja jestem dobitnym przykładem, jak szczęśliwym można być w dzień wakacji. Nad tą tezą myślałem z przerwami od czterech lat, a – jak widać – do szczęścia wystarczy parę taktów i…
Szkoda, że nie widzicie mojej miny… „Szczerze uśmiecham się do swoich myśli, przytupuję nóżką, a za chwilę chyba nawet przyrządzę sobie jakiś smaczny wierszyk” – pozwólcie, że przypomnę, co powiedziałem we wstępie.
Na wakacjach (to wszyscy wiedzą), większym szacunkiem cieszy się fastfood, Facebook lub disco-polo, a nie jakieś tam ważne sprawy, choćby interes publiczny. Kogo na wakacjach obchodzi, czym różni się interes publiczny od interesu politycznego? W Chocianowie większość ważnych słów nie dociera do świadomości w ogóle, czego nie zamierzam piętnować, a tym bardziej w sezonie ogórkowym. Interes publiczny różni się od interesu politycznego, jak ryba płynąca w sieci od ryby płynącej samopas. Niby i to ryba i to ryba w wodzie, prawda? Od razu na myśl wpadł mi stragan z nagrodami kandydata z Lubina, wystawiony pod namiotem Miasta i Gminy Chocianów.

W wakacje głupio wygląda zawracanie rzeki kijem. Dlatego nie utyskuję, że Franciszek Skibicki, wykorzystując mienie gminne (interes publiczny) wspiera różne mrzonki polityczne, w tym radnego z Lubina. ChOK udostępnia namiot gminy, choć każdy zwykły obywatel (interes publiczny) za wynajęcie głupiego krzesełka musi napisać wniosek i wnieść stosowną opłatę. Są jednak tacy (interes polityczny), którzy nie muszą ani pisać próśb, ani płacić za korzystanie z mienia gminnego. Szkoda, że nie widzicie mojej miny, gdy publikuję ten skan…

Nie wiem dlaczego, ale mam nieodparte wrażenie, że coś pominąłem. W ferworze wakacyjnej narracji, zaginął mi jakiś ważny szczegół. Roztargnienie? Już wiem. A propos wiersza, który miałem napisać w ramach rekreacji kulturalno-muzycznej. Jego klimat cudownie pasuje do aury wakacji, zresztą – o ile sobie przypominam konteksty – napisałem go w lecie jakieś 20 lat temu. Wiersz nosi tytuł „Jesienin” (Jesienin to rosyjski poeta – przypis mój). Posłuchajcie…

 

Robert Harenza

Horror polityczny pt. "Viribus Unitis" w Kinie Plenerowym w Parchowie

Poprzedni artykuł

Nie Kowalski, nie Leszczyński, nie Kulczyński… Internauci niech rządzą!

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up