Dotychczas źle wyglądała moja postawa obywatelska, oj źle, a przynajmniej do tej chwili źle wyglądała. Po dniu 25 maja, który tradycyjnie przeżywałem, jakbym sam się urodził, dniu wybitnym jak nigdy, bezstronnym jak podczas narodzin, samotnym jak fatamorgana na pustyni, przejmującym jak widok Wenus z poziomu Marsa, zwykłym dla wszystkich, jak każdy 25-ąty dzień maja… Odpowiedzialnie, bez cienia ironii, asertywnie uznaję, że doszedłem to takiego stadium uległości, że muszę poinformować – cofam wszystkie swoje krytyczne uwagi wobec Krzysztofa Leszczyńskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej Chocianowa, a także kilka kierowanych do mojej Pani ze snu.
Od 25 maja, a właściwie wczesnych godzin porannych tego dnia (od 8:00), gdy z różnych źródeł samorządowych zaczęły docierać do mnie „życzenia”, jakie Krzysztof Leszczyński wystosował z okazji urodzin nowej świeckiej tradycji – mówię krótkimi zdaniami, nie kpię, cyzeluję każde słowa, zupełnie jakbym był na chrzcinach. A co lub kogo ochrzczono? Właściwie do końca trudno rozpoznać płeć, bo to trochę wieloletni radny, etatowy przewodniczący Rady Miejskiej Franciszka Skibickiego, Herod w jasełkach ulicznych, magister administracji, jak sam o sobie mówi podpisem na drukach urzędowych. Ale trochę także taki cichy chuligan, który myśli, że wszystko mu wolno powiedzieć, zbierać pieniądze na tacę podczas jucznie odświętnych mszy albo misji. Jak się za chwilę okaże, potrafi także podpisywać wielkopańskie życzenia dla gawiedzi pracowników samorządowych, sołtysów i nawet samozwańczo składać życzenia mojej Pani ze snu…
W artykule Na targu w Lubinie: Gmina Chocianów warta pętko kiełbasy i pączka… zamieściłem zdjęcie ze spotkania „klubu” radnych.
Na spotkaniu oprócz spożywania sponsorowanej kiełbasy urodziła się jednak poważna przedwyborcza inicjatywa, by radni z Lubina i Chocianowa połączyli siły i wydrukowali agitkę wyborczą o nazwie życzenia z okazji Dnia Samorządowca. Zabrzmi to nieco drastycznie, ale Krzysztof Leszczyński nie jest autorem tego precedensu. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wiem, kto mógłby napisać, a nawet napisała to kobieca ręka.
Uważam, że Krzysztofa Leszczyńskiego stać na więcej, niż patos i pomieszanie formy życzeń z bibułą wyborczą. Dla twórcy tego listu otwartego demokracja jest tylko poletkiem ryżowym, a wiadomo, że na każdym poletku ryżowym uprawia się wyłącznie ryż chiński. Chińska demokracja, której krzewicielem w Chocianowie – jako samozwańczo trzeci po Bogu, a drugi po Franciszku Skibickim – chce zostać pewien radny z Lubina. Smutkiem napawa to, że dotychczas ambitny, zorientowany na sukces w wyborach na burmistrza Chocianowa radny Krzysztof Leszczyński żyruje mrzonki, oddaje swoją twarz, by handlowano Chocianowem. Za pętko kiełbasy? Krzysztof Leszczyński przy całej niesympatii, jaką go darzę z dnia na dzień, z minuty na sekundę, z sekundy na wieczność stał się dla mnie istotą, która wymknęła się spod znajomych mi pojęć, uogólnień, a nawet twierdzeń o przyzwoitości. Czy nie łatwiej byłoby, gdyby doprowadził swój projekt wyborczy do końca, bo przecież od wielu lat marzy, by zostać burmistrzem? Tym razem podpisując się pod topornym przemówieniem jakiejś dorosłej dziewczynki naraża się na kpiny i śmieszność, a jednocześnie dowodzi, że w przeszłości podobnie łatwo mógł rozmieniać się na drobne. Przeczytajcie sami cały list „pochwalny”, a moje podkreślenia potraktujcie jako szczególnie brzmiące obleśnie preferencje wyborcze.
Sorry, ale „(…)przyszłość pełna twórczych inicjatyw, pełnej dofinansowań (…)” rzeczywiście bliżej nie jest znana autorce tekstu. Pominę milczeniem fakt, że agitka ma charakter wyborczy, a prawo tego zabrania, zresztą sugerował to wprost Zbigniew Jakubowski na e-legnickie.pl:
Awantura o promowanie kandydata na burmistrza na stadionie – e-legnickie.pl
(…) Pozostaje zawsze strona moralna zagadnienia. Zarówno ta, że Stal finansowana jest z budżetu gminy Chocianów a nie przez Lubin. A ponadto…
Rozporządzenie Państwowej Komisji Wyborczej stanowi m.in:
„Podejmowanie przez podmioty lub osoby, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się, lecz jeszcze niezarządzonych wyborach, takich działań, które noszą cechy kampanii wyborczej, jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego. Podmioty te powinny zatem, przed zarządzeniem wyborów, powstrzymać się od takich działań ”
Czy ewentualny kandydat Kulczyński łamie prawo wyborcze? To niech osądzą nasi czytelnicy…
– napisał Zbigniew Jakubowski.
Co na temat świetlanej przyszłości i „najlepszego rozwinięcia obranej w ostatnich latach drogi” ma do powiedzenia Pani Skarbnik Gminy? Wypowiedź pochodzi z posiedzenia Komisji Rewizyjnej, która obradowała 25 maja 2018 w sprawie sprawozdania z wykonania budżetu za 2017 rok (ani Krzysztofa Leszczyńskiego, ani autorki tekstu, ani radnego z Lubina nie było w pobliżu)
I jeszcze to
Reasumując słowami Stanisławy Potocznej
Jak słychać – kto, jak kto – ale jeden z ważniejszych pracowników samorządowych raczej drży na samą myśl o wykonaniu budżetu w tym roku, a już najbardziej z powodu wyjątkowo trudnego 2020 roku.
Huraoptymizm i życzenia zawarte w druku na kredowym papierze o jakieś kilka lat świetlnych omijają prawdę dotyczącą dnia codziennego gminy Chocianów. Pomóżmy radnemu Krzysztofowi Leszczyńskiemu, by kontynuował dzieło, które tworzył przez cztery lata tej kadencji, a w przeszłości także wpływał na kierunek rozwoju i stan Gminy. Nikt lepiej, niż on nie zna tych tajników. W imię jakiej racji zupełnie nieprzygotowany jegomość, który tytułuje się kabaretowo „chocianowskim radcą prawnym” ma być lepszy, niż wieloletni radny Chocianowa? Krzysztof Leszczyński nie jest kimś nowym w tym mieście – zna go nawet moja nieletnia córuś. Wybawcy z Lubina – bez urazy – nie znamy nawet ze złej strony, bo wszystko pozoruje, nie jąka się, nie miał zderzenia z tramwajem, nie jest wędkarzem, a nawet nie pisze własnych przemówień.
Nieskromnie śmiem twierdzić, że list z życzeniami większy niesmak niż u mnie wzbudzi u pracowników samorządowych, których wyraźnie potraktowano niczym skubiące trawę gęsi. Powtórzę – pomóżmy Krzysztofowi Leszczyńskiemu otrząsnąć się z chwilowego marazmu. Być może za kilka miesięcy on sam nie będzie świętował zwycięstwa, ale za następne pięć lat znowu odbędą się wybory… Kto wie czy decyzje podjęte dzisiaj nie będą miały kluczowego znaczenia wtedy? Błąd da się jeszcze naprawić, choć już sytuacja wygląda na beznadziejną…
Robert Harenza
Comments