Urząd

Na targu w Lubinie: Gmina Chocianów warta pętko kiełbasy i pączka…

0

Chyba sam już pogubiłem się, ile razy przeżegnałem się w imię ojca, syna i tak dalej, ostatnio czytając artykuł na chocianow.com.pl. Ósmy, piętnasty, czy aż sto trzydzieci drugi raz trzasnąłem tę intuicyjną mantrę wraz z rytualnie wykonywanymi ruchami krzyżowymi ręki prawej? Nic nie pomogło. Nie udało się odczynić fatalnego wrażenia, że autor artykułu pt. „Radnemu nie podoba się dobra zabawa na stadionie?” prawdopodobnie już nie kwalifikuje się do intelektualnej resocjalizacji.

Chocianów: Radnemu nie podoba się dobra zabawa na stadionie? – chocianow.com.pl

Mówię oczywiście o radnym/redaktorze Piotr Piech, bo tylko jego można poznać po tym, że wstydzi się podpisać z imienia swoje publikacje. Podejrzewam, że także inny radny (tyle, że już z „wielkiego” Lubina…) prawdopodobnie cierpi na podobną przypadłość, tj. syndrom uatrakcyjniania życia mieszkańcom, głównie przez rozdawnictwo suwenirów, pączków, bądź gadżetów z logo jakiegoś przypadkowo bądź świadomie sportowego stowarzyszenia. Rozrywka przede wszystkim – mówiąc w skrócie. A przez rozrywkę do serca albo ratusza. Nie wątpię, że jeszcze miesiąc temu po przeczytaniu rewelacji Piotra Piech zareagowałbym emocjonalnie, jak na widok mojej Pani ze snu – co prawda w skupieniu, lekko drwiąco, a może nawet poszedłbym w stronę dobrotliwej kpiny. Z wielu powodów, o których rozwodzić się nie chcę infantylność obydwu Panów teraz powoduje, że jest mi ich po prostu… żal. W związku z tym uczuciem postanowiłem, że omówienie „sportowego” artykułu Piotra Piech przesunę na koniec. Nie chcę psuć atmosfery już na wstępie. Czy może tak być?
Musi być! – odpowiedziałem za Was. Ostatecznie ja tu rządzę, więc pytanie postawiłem kurtuazyjnie. Właśnie w taki „kurtuazyjny” sposób Franciszek Skibicki rządzi gminą. Kurtuazyjnie od wielu dekad pyta mieszkańców, jakie mają zdanie, ale on tu rządzi, więc nawet własnego pytania nie traktuje poważnie. Robi, co chce! A bardziej precyzyjnie rzeczy wyrażając, robi wszystko, co podpowie mu… instynkt polityka lokalnego. Dla wielu ludzi to, co za chwilę powiem będzie następnym wymysłem Harenzy, choć jest wprost przeciwnie. Wszystkie majowe wydarzenia w Chocianowie noszą cechy charakterystyczne dla formy zjawiska para-teatralnego potocznie zwanego kabaretem. Franciszek Skibicki miesiąc maj z przytupem zaczął widowiskiem kabaretowym pt. „Zawsze wierni Ojczyźnie”, żeby zakończyć występem Kabaretu „ELITA” w chrześcijańskim Ośrodku Kultury.

Restauracja „ChOK” poleca: zupa gminna i miłe towarzystwo!

W międzyczasie zagorzały zwolennik kabareciarstwa, radny Piotr Piech cechami zachowań kabaretowych obarczył przewodniczącego Rady Miejskiej Krzysztofa Leszczyńskiego

Chocianów: Kabaret na Sesji Rady Miejskiej! Czyli jak radni nie chcą pracować w komisji – chocianow.com.pl
PORTRETY RADNYCH CHOCIANOWA: Krzysztof Kowalczyk nie polubi tego tekstu

Ponadto zaraz po tym, jak 2 maja Franciszek Skibicki rozdawał papierowe flagi, już dla uczczenia rocznicy Konstytucji 3 maja w Szklarach Dolnych odbył się występ kabaretu o tytule Dzień Strażaka

Zawsze wierni strażakom! Majówka Chocianów 2018

Oficjalnie na scenie wystąpili (nie licząc tych w sukienkach) gwiazdy kabareciarstwa samorządowego Gminy Chocianów – Krzysztof Leszczyński, Janusz Zielony i Krzysztof Mistoń z oswojoną kaczką przy nodze. Konferansjerkę prowadził sam Franciszek Skibicki (On)

Na występ kabaretu do Szklar Dolnych jakoś zdążyły dojechać także służby propagandowe z restauracji ChOK. Przypomnę, jak Tadeusz Samborski, marszałek od „Kultury” na koncercie w chrześcijańskim Ośrodku Kultury górnolotnie Chocianów nazywał prężnie działającym miejscem kulturotwórczym

Restauracja „ChOK” poleca: zupa gminna i miłe towarzystwo!

Tym razem „Zawsze wierne(ni) strażakom” w szyku apelowym koncelebrowali państwową uroczystość w restauracji „Remiza”

Wbrew pozorom, profesjonalny kabaret (na marginesie, bardzo dobra forma poznania natury ludzkiej) – taki, co zachowuje wszelkie znamiona działań artystycznych, klasę , styl, indywidualną formę – robią ludzie wyjątkowo poważni, wręcz ponuracy. Paradoks, ale tak właśnie jest. Doświadczenie, wiedza, zmysł obserwacji, wykształcenie zdobyte w wielu dziedzinach nauk humanistycznych, zaczynając od filologii, poprzez historię na psychologii skończywszy, dają namiastkę stworzenia rzeczy ponadczasowych. Odsuńmy na chwilę występy domorosłych kabareciarzy z samorządu Franciszka Skibickiego, bo do Chocianowa przecież przyjechała wrocławska „ELITA”, profesjonalny kabaret, artyści o potwierdzonej renomie. Występ opłacił sam Marszałek Województwa. „Hajda na koń…”.
Mam świadomość, że Panowie z Wrocławia weszli do panteonu gwiazd kabaretowych, to ludzie autentycznie z dorobkiem, doczekali się uczniów, naśladowców, weszli do historii kabaretu, poszerzyli formułę słuchowisk radiowych. Podkreślam jednocześnie, że moja wiedza na ich temat nie pochodzi z Wikipedii. Wielokrotnie tych Panów spotykałem przy okazji nagrań w Polskim Radiu Wrocław. Poza tym znam ich repertuar jeszcze od czasów, gdy w akademiku Dwudziestolatka (powszechnie zwanym Tartak) występował jeszcze śp. Andrzej Waligórski, a ze Stanisławem Szelcem często mijaliśmy się wjeżdżając lub wyjeżdżając na teren radia jeszcze na początku XXI wieku (jakiś czas pracowałem w tym budynku). Jeździł wtedy białą BMW, może stąd w skeczu z woźnicą jego koń „siwy” – to dla mnie zrozumiałe i oczywiste – po prostu był klaczą, jak jego siwa BeMKa. Zresztą był także w Chocianowie podczas kampanii prezydenckiej z kandydatką Szmajdzińską.

Właściwie nie musiałem iść do chrześcijańskiego Ośrodka Kultury na ich „skromne” 50-lecie. Bez Jana Kaczmarka Kabaret „Elita” przestał być elitarny, choć profesjonalnie sprzedającym talent Janka. Szkoda, że podczas koncertu jubileuszowego (rzekomo) tylko raz padło nazwisko Kaczmarek, a z ust konferansjerki Pani Krystyny Kozołup (która tradycyjnie wygłosiła słowo wstępne z krótką notką biograficzną) nie padło nawet ani razu. Warto wiedzieć, że większość szlagierów („Jezioro”, „Pero”, „Czego się boisz głupia”, „Kurna chata”, „Oj naiwny”, itp.) które zaśpiewały zaproszone wokalistki w porozumieniu z gwiazdami napisał Jan Kaczmarek. Poszedłem uczcić 50-lecie Kabaretu z ChOK, ale nie potrafiłem wykrzesać z siebie nawet wymuszonego uśmiechu. Przepraszam, ale dopiero teraz uświadomiłem sobie, że z powodu pustki braku Jana Kaczmarka wpadłem w przygnębienie.
Piosenka, którą przywołałem na wstępie rzeczywiście nie oddaje wszystkich aspektów wrażliwości, jaką posiadał ten twórca, a tym bardziej przeogromnych pokładów świadomości, samoświadomości i satyrycznego dystansu do życia. Za to – bez urazy – na występie wybornie bawili się Franciszek Skibicki, towarzysząca mu żona i Pani Dyrektor chrześcijańskiego Ośrodka Kultury, jak gdyby stare skecze słyszeli po raz pierwszy. Ponadto sprawiali wrażenie, że zrozumieli ich treść, a piosenki prezentowane na scenie opowiadają o rzeczach im bliskim. „Nie krzywizna, ni równina – taka gmina”

Wiecie co? Jednak z dwojga złego, nie żałuję, że musiałem się nieco natrudzić, by zdobyć „wejściówkę” na występ w ChOKu, mimo tego, że nikt przy wejściu nie sprawdzał jej posiadania.

Od razu skojarzyłem sobie, że podobnie zachowuje się pewien kabareciarz (trochę , jak przyszły prezes stowarzyszenia KS Stal) z Lubina, który zaprasza na cały Chocianów na Dzień Strażaka na Lubiński rynek. Coś około osiem tysięcy luda, choć zdaje sobie sprawę, że z jego propozycji skorzysta parę oddanych jemu i sprawie ludków. Sponsor pączków – ups – nie namawiał do uczestnictwa w imprezie gminnej w Szklarach Dolnych, a sprasza do siebie.

Uważni czytelnicy na pewno zauważyli, że nawiązuję do śmierdzącej sprawy, o której było na wstępie. Artykuł Piotra Piech – oprócz wielu mniejszych lub większych manipulacji – zawiera obszerny komentarz Pana Kandydata z Lubina, stąd moje nawiązanie (to uwaga dla niewyrobionego w czytaniu ze zrozumieniem Piotra Piech). Kabareciarze z prowincji typu Piotr Piech i Pan Sponsor, w przeciwieństwie do profesjonalistów tworzą duet kabaretowy, choć chyba jeszcze sami o tym nie wiedzą. Jak widać, nie tylko dlatego, że Franciszek Skibicki wrócił z turnee chrystianizowania Francji zrobiło się śmiesznie i zarazem odrobinę głupio. Pustkę po odchodzącym burmistrzu wypełniają Panowie, o których poniżej. Wszystko dla nich jest cyniczną grą, telewizyjnym spotem, rozmową przez komórkę, ciekawym newsem na Facebooku. Nie mówię teraz o poważnych brakach w procedurze myślenia, a bardziej przeraża mnie brak przyzwoitości. Na miejsce występów wybrali sobie zatem jarmarki, odpusty i stadion Chofumu, często mylnie nazywanym stadionem KS Stal. Zapisane w ustawie zadanie własne gminy związane z upowszechnianiem sportu dla Franciszka Skibickiego wykonuje głównie Stowarzyszenie KS Stal (to widać po skali dotacji i pieniędzy publicznych wydanych na utrzymanie obiektu i stowarzyszenia), a upowszechnianiem Kultury w naszym mieście w roku wyborczym zajął się Urząd Marszałkowski. Zabrzmi to nieco kabaretowo, ale Franciszek Skibicki do realizacji zadań własnych gminy zaprzągł mocno zmotywowane osiołki.
W jaki sposób powstaje lokalny kabaret? Chcecie wiedzieć? Nie ważne, co chcecie (ja tu rządzę – przypominam), więc albo przeczytacie, albo proszę opuścić stronę FAKTY Chocianów, jak ja żegnając się w imię ojca, syna i tak dalej kończąc lekturę artykułu Piotra Piech. Kabaret w Chocianowie robi się prosto, jak źrebak nasiusiał. We wtorek 15 maja do pracy zadzwonił do mnie radny Krzysztof Kowalczyk z informacją, że udzielił wywiadu Kamilowi Nosel, bo ten do niego zadzwonił. Wywiad był krótki, choć redaktor zadał Kowalczykowi aż 3 podchwytliwe i ważne pytania typu, „czy wie, jakie miejsce zajmuje stalówka, kiedy Pan był na meczu”, itd., itd. I najważniejsze – co zrobił Pan dla Klubu?

Po przeczytaniu interpelacji radnego Kowalczyka mogłoby się wydawać, że jest on wielkim fanem Stali Chocianów, a na sercu leży mu wyłącznie dobro naszych sportowców.
Nic mylnego! Zapytaliśmy radnego kiedy ostatni raz był na miejskim stadionie. Zasłaniając się niepamięcią odpowiedział, że był w niedziele a wcześniejszych wizyt na stadionie nie przypomina sobie.
Zapytany również o pozycje Stali Chocianów w tabeli, ponownie radny Kowalczyk nie wiedział co odpowiedzieć, więc strzelał:
4 – 5 miejsce chyba coś koło tego.
Jednak prawdziwą ignorancją wykazał się w momencie gdy zapytaliśmy go co w ostatnich 4 latach zrobił dla Stali Chocianów. Odparł nam:
Zakończmy tę rozmowę

Podczas rozmowy wyjawił mi, że reporterska dociekliwość Kamila Nosel ma związek z interpelacją, którą złożył Franciszkowi Skibickiemu w dniu 8 maja 2018 roku

Czy chcecie wiedzieć, co mu odpowiedziałem? Zresztą – nie ważne, co chcecie. Radnemu Kowalczykowi powiedziałem, że nie znam treści jego interpelacji, ale chyba radny Piotr Piech już tak (doprecyzuję – Franciszek Skibicki dopiero 14 maja mógł przeczytać interpelację, bo wtedy wrócił z wojaży francuskich). Oczywiście poprosiłem radnego, by przysłał mi interpelację – to po pierwsze. Po drugie musi liczyć się z tym, że zaraz po tym jak Franciszek Skibicki udzieli mu odpowiedzi, portal wysmaruje stosowny artykuł piętnujący jego sportowe nieuctwo i samorządowe prostactwo.
Niestety pięknie się myliłem. Już po południu 15 maja Piotr Piech opublikował rewelacje dotyczące nieuctwa Krzysztofa Kowalczyka i ujawnił treść interpelacji słowo w słowo w złych intencjach i z naruszeniem powagi instytucji zaufania publicznego, jaką powinien być burmistrz. Czyż to nie kabaret? Franciszek Skibicki przekazuje radnemu interpelację innego radnego ad hoc zaraz w pierwszy dzień po zapoznaniu się z nią. W jakim celu? Głównie w tym, by radny Piotr Piech kompromitował funkcję radnego, urząd burmistrza i Pana Kandydata z Lubina, który niezgodnie z prawem też został zapoznany z interpelacją, a na domiar złego podjął się wyrażenia obszernej opinii na ten temat (śmiech na sali).

Zdaniem Tomasza Kulczyńskiego polityczne powiązania zasłaniają oczy na to co dobre i ważne dla mieszkańców, sympatyków Klubu Stali Chocianów.


Człowiek na co dzień miewa różne myśli, potrzeby, choć podświadomie w istocie marzy tylko o jednym – o dobrej zabawie, czyli – zdaniem kabareciarzy – wyłącznie o sporcie i sympatykach KS Stal. Patrząc z mojej perspektywy na twierdzenie, że myślimy tylko o „jednym” (ja robię za wyjątek potwierdzający regułę, bo myślę wyłącznie o Pani ze snu) uważam je za prawdziwe z tym jedynie zastrzeżeniem, że obowiązuje tylko na terenie gminy Chocianów. Dla Piotra Piech dobra zabawa na stadionie jest rzeczą ważną samą w sobie, a nawet ważniejszą, niż sprawy publiczne, ważniejszą, niż troska radnego Krzysztofa Kowalczyka o odpowiedzialne wydawanie publicznych pieniędzy. Myślę, że właśnie temu służyła interpelacja złożona na biurko burmistrza, by przypomnieć mu, że gmina wydaje rocznie ok. 0,5 mln zł (120.000,00zł – dotacja, 80.000,00zł – dzierżawa stadionu, 50.000,00zł – koszty eksploatacji stadionu, 250.000,00zł – remonty) na rzecz stowarzyszenia KS Stal, tzw. instytucji pozarządowej, więc jakaś kontrola administracji byłaby wskazana. Przekazanie interpelacji Piotrowi Piech do „medialnej obróbki” to ewidentnie uderzenie poniżej pasa. To śmierdząca polityka a nie dobra zabawa, o którą tak troszczy się redaktor Piotr Piech. Lokalni kabareciarze i ich odpowiednik z Lubina stworzyli skacz pod tytułem „Zły radny Krzysztof Kowalczyk czepia się stojącego tramwaju”.

Dla mnie to rzecz całkowicie niezrozumiała, że radny jako osoba, która służyć powinna lokalnej społeczności, robi jak widać wszystko żeby społeczność czegoś nie miała. Zawsze powtarzałem i uważam tak nadal, że najważniejsze jest dobro mieszkańców, a nie kto z jakiego obozu politycznego coś robi.
– powiedział radny z Lubina

Myślę, że autor tej wypowiedzi, specjalista od uatrakcyjniania widowisk na stadionach, w parku chocianowskim i na rynku ma świadomość, że angażując się w realizację rozrywkowych potrzeb mieszkańców/sympatyków Chocianowa zaniedbuje elektorat lubiński.

Dyskusyjne Forum Samorządowe Roberta Harenzy otwarte!
Wyborcza walentynka dla Pani
Atrakcje marca: dwa razy Dzień Kobiet, później cudowne Imieniny i Miłość ukrzyżowana… Do tego burmistrz zarządził konkurs

Jako radny Lubina całą energię publiczną powinien spalać na pracę dla ich dobra. Mandat radnego obowiązuje 24h, więc okłamywaniem siebie i ludzi, że można wygospodarować jeszcze czas na malutkie hobby, tzn. uszczęśliwianie Chocianowa jest formułą myślową rodem spod magla, a nie kodeksu zachowań organów samorządowych. Polityczny populizm, jaki widzę w działaniach i zachowaniu odpowiednika radnego Piech z Lubina to właśnie sposób na tworzenie lokalnego kabaretu ze spraw publicznych. Radny Piotr Piech przez okres trwania kadencji nie zauważył, że gmina Chocianów, jak żaba dżdżu potrzebuje zdecydowanie więcej rzeczy, niż stadionowa rozrywka (na zdjęciu startowym). Jego „artykuł” nie jest artykułem pierwszej potrzeby. Artykułem pierwszej potrzeby za to jest oświetlony park, woda w kranie, kanalizacja, racjonalnie realizowany budżet a nie przyszkolna pływalnia. Artykułem pierwszej potrzeby jest ciąg pieszy wzdłuż drogi wojewódzkiej w Parchowie, a nie dęte poświęcenie wozu strażackiego w dniu Konstytucji 3 Maja. Artykułem pierwszej potrzeby nie jest wiedza radnego Krzysztofa Kowalczyka, na którym miejscu w tabeli rozgrywek plasuje się Stal Chocianów. Ja na przykład pasjonuję się i uwielbiam Mongolski Balet Klasyczny, ale wiedza Kamila Nosel, czy wie (gdybym go zapytał, to na pewno by nie odpowiedział), na którym miejscu w tej dyscyplinie rozrywkowo-sportowej znajduje się Chocianów nie jest artykułem pierwszej potrzeby. Z uwagi na staranność dziennikarską i kabaretowy charakter dziennikarza Nosela muszę jednak poinformować, że w tej dyscyplinie Chocianów od dawna nie opuszcza pierwszego miejsca.

Pomimo tego, ze straszony byłem policja przez ludzi – jak sądzę, z otoczenia Pana Kowalczyka, to uważam jednak, ze warto działać razem wiec zapraszam Pana radnego do pomocy i do przyłączenia się do oddolnych inicjatyw obywatelskich , zapraszam do wspólnego działania DLA ludzi , NIE przeciwko nim.
– dodaje Tomasz Kulczyński

Oczywiście zapytałem radnego Krzysztofa Kowalczyka, czy przyłączy się do „oddolnych inicjatyw” radnego z Lubina, a może nawet uświadomi twórcom lokalnego kabaretu, że z klubem sportowym KS Stal związany jest od lat 80-tych tamtego wieku (o czym ja wiem, a radny z Lubina – średnio), bo był wtedy księgowym Klubu.

Poza tym zapytałem, jakie ma odczucia, jeśli słyszy i czyta, że jest wrogiem KS Stal nr 1? Odpowiedział.

Krzysztof Kowalczyk: Przecież z kilometra widać, że zadanie własne gminy mówiące o upowszechnianiu sportu w Chocianowie od jakiego czasu to kabaret. Chociaż upowszechnianie sportu leży w kompetencji gminy, także uatrakcyjnienie widowisk sportowych, robi to osoba prywatna. Burmistrz rzekomo tego nie widzi, a radny Piotr Piech pisząc na mnie donos do sympatyków Stali na dodatek wpada w sieci własnej niewiedzy na temat istoty działania samorządu.
Robert Harenza: Ok. Mnie interesuje, jaka będzie odpowiedź na apel radnego z Lubina o współpracę?
K.K.: Jestem za współpracą. Nie wiem jednak na czym miałaby polegać. Czy miałbym pomagać przy rozkładaniu namiotów, roznoszeniu gadżetów, witaniu się z każdym sympatykiem Stali przy wejściu na stadion? Współpracę polityczną wykluczam z mi tylko wiadomych względów.
Radny Krzysztof Kowalczyk powiedział, że „z kilometra widać”, że stadionowe zachowania to kabaret. Niestety widać to z większej odległości, nawet z Legnicy

Awantura o promowanie kandydata na burmistrza na stadionie – e-legnickie.pl

 

To, że medialnie Kulczyński jest wspierany przez TV Regionalna to także żadna sensacja, bo lubińska TV to przecież medialny oręż Raczyńskiego. A Kulczyński to człowiek prezydenta Raczyńskiego, który dostał zadanie do wykonania, czyli zdobyć Chocianów i to wszystko.

„Zdobyć Chocianów i to wszystko” – że powtórzę. Gdyby FAKTY Chocianów powtarzały te proste zadanie do wykonania, jakie ma „sponsor” z Lubina byłoby to uznane jako ogólna niechęć do Franciszka Skibickiego, Krzysztofa Leszczyńskiego, Piotra Piech i Krzysztofa Mistoń. Tym razem z powodu mojego legendarnego już lenistwa posłużę się cytatem z artykułu Zbigniewa Jakubowskiego, który w zupełności wyczerpuje istotę sprawy. „Elita” z Lubina zakupiła opcję Chocianów, jak na targu koni. Franciszek Skibicki i Krzysztof Leszczyński w Lubinie nazwali się właścicielami hodowli, więc podali cenę sprzedaży. Kupujący prezydent ma budżet, telewizję budżetową, więc negocjował, ale według własnych zasad (z natury jest oszczędny) Chocianów na targu poszedł za 1-go Kulczyńskiego (słownie: nie złoty Polski, lecz jeden Kulczyński). To normalna praktyka targów politycznych, choć z dla kogoś z zewnątrz może to wyglądać nieco kabaretowo.
Na szczęście cenę transakcji muszą zaakceptować mieszkańcy gminy Chocianów, a targ z nimi chyba nie będzie taki prosty, jak w lubińskim ratuszu. Już w PRLu Chocianowem rządzili specjaliści z Lubina i Legnicy, a Franciszek Skibicki brał w tym udział. Nie sądzę, by tym razem pętko kiełbasy i jeden pączek wystarczył do kupienia Gminy, ale próbować można. Metoda „na pączka” wywodzi się z innych, bardziej nieuczciwych metod, jakie znane są nie tylko kryminologom, ale w polityce nie jest prawem zabroniona. Co najwyżej Lubin powinien przyjrzeć się, na co wydawane są publiczne pieniądze lubinian. Pączek podarowany w Chocianowie nie kosztuje zwykłe 2,05zł, lecz gażę operatora i reportera, którzy tę chocianowsko-lubińską filantropię nagrają w sobie znanym celu. Pętko wyborczej kiełbasy dla Krzysztofa Leszczyńskiego i Piotra Piech gminę Chocianów kosztować może utratą honoru, godności i prawa do samodzielnego myślenia i rozwoju. Sorry, ale wolności nie potrafię przeliczyć na ilość „pączków”…

Robert Harenza

PORTRETY RADNYCH CHOCIANOWA: Krzysztof Kowalczyk nie polubi tego tekstu

Poprzedni artykuł

Sprostowanie

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up