Czy ja durny jestem…? Zamiast napisać o „bardzo bogatym” programie zabawiania francuskich rolników, którzy przyjechali do gminy Franciszka Skibickiego zaznać uciech, powodując tym samym lawendową euforię u Pani Jolanty Floryn od dawna oczekującej tej wizyty, niczym żaba dżdżu. Zamiast zapowiedzieć pikietę mieszkańców Parchowa przed Urzędem, albo na przykład skomentować ostatnie rewelacje e-legnickie.pl mówiące, że Krzysztof Leszczyński jest kandydatem na tzw. burmistrza popieranym przez tzw. obóz władzy tzw. burmistrza Franciszka Skibickiego. Czy ja durny jestem? Na swoje nieszczęście postanowiłem napisać portret radnego Krzyszofa Mistoń, na którego natknąłem się przed Chocianowskim Ośrodkiem Kultury, gdzie trwała wystawna gala disco-polo dla francuskich i polskich rolników.
Jeśli mnie pamięć nie myli, cykl artykułów „portrety radnych kadencji 2014-2018” zacząłem od radnego Piotra Piech (PORTRETY RADNYCH CHOCIANOWA: (mgr) Piotr Piech). Do albumu z portretami zdążyli się już załapać radny Benedykt Kowalski (PORTRETY RADNYCH CHCIANOWA: (radny/sołtys) Benedykt Kowalski) i Edyta Malukiewicz (PORTRETY RADNYCH CHOCIANOWA: (radna) Edyta Malukiewicz). Pech chciał, a może nawet dziejowy traf sprawił, że pod pędzlem mam dzisiaj rosłą postać o nieco stadionowym temperamencie, ale potrafiącą wbić się w garnitur, jeśli tego Ojczyzna wymaga (dowód: zdjęcie startowe).
Zawczasu informuję szanowną publikę, że jednak muszę być trochę durny, skoro porwałem się na tak karkołomne zadanie. Ale – tak na zdrowy rozsądek biorąc – bez szczypty durnoty w głowie nie da się odważnie, rzetelnie, niekonwencjonalnie i w miarę twórczo zmierzyć się z opisem osobowości o niewyrafinowanym umyśle, prostej w społecznych odruchach, cynicznej jak każdy Facebookowy kolo o mocno niedojrzałej osobowości. Radny Krzysztof Mistoń (Osoba publiczna) to pierwsza śliwka robaczywka w koszyku radnych tej kadencji, młodych albo tylko naiwnych. Właśnie takie owoce Franciszek Skibicki najlepiej potrafi „wekować”, przyrządzać na zimno, na mokro, na słodko-gorzko, na szaro i sino-żowto…
Komitet Wyborczy Wyborców „PRZYSZŁOŚĆ DLA CHOCIANOWA” Krzysztof Mistoń w 2014 roku zebrał 84 głosy, czym zasłużył sobie na miano radnego Okręgu nr 4, dalej przeze mnie zwanego okręgiem sportowym. Tak sobie nieskromnie myślę, że gdybym był jedną z tych osób, które na karcie do głosowania postawiły krzyżyk przy nazwisku Mistoń, moje pytanie „czy ja durny jestem” nie tylko zyskałoby na znaczeniu, ale wręcz idealnie oddawałoby powagę groteskowej sytuacji, której konsekwencją jest to, że Krzysztof Mistoń, ni z gruchy ni z pietruchy (jak mawiała moja babcia), złożył przysięgę trybuna ludowego. Został radnym, czyli jako przedstawiciel zbiorowości w Radzie Miejskiej, która – jak wiemy – w demokratycznym kraju stanowi prawo lokalne, ma swoje konstytucyjne obowiązki, a nadzorując gminną administrację może wpływać na „PRZYSZŁOŚĆ DLA CHOCIANOWA”, itd., itd… Na szczęście nie mieszkam w okręgu sportowym, więc nie muszę czuć się rozczarowany, zadawać sobie tyle goryczy w związku z nieodpowiedzialną decyzją wyborczą. Od początku tej kadencji jako subiektywny obserwator ze zdumieniem, niedowierzaniem i przerażeniem patrzę na nierozgarniętą postać radnego przez pryzmat jego dokonań, prawdziwych efektów jego publicznej pracy, mówiąc w skrócie – w jaki sposób realizuje tę swoją wyimaginowaną Przyszłość dla Chocianowa… Raczej śmiesznie i tragikomicznie, to po pierwsze, czego przedsmak mieliśmy czytając radosne obwieszczenie radnego z 23 listopada 2014 roku
„Czy ja durny jestem”, żeby się silić na jakieś mądre językowo, czy naukowe wywody (ostatecznie siedemdziesiąt „pińć” to tyle samo co 75). Teoretycznie rzecz biorąc, radny Mistoń, jak każdy zdrowy człowiek posiada tyle samo zalet, co wad. On osobiście jeszcze nie pokojarzył, że ma wady, ale to wada z gatunku tych lekkich, tylko taka sobie, bo w okresie dojrzewania umysłowego i publicznego, w jakim wciąż tkwi radny ze Sportowej zdarzają się przecież dwukrotnie cięższe przypadki wad. Najpierw więc spróbuję przedstawić zalety radnego Krzysztofa Mistoń, bo ich jest mniej, jakkolwiek każdy bilans powinien wyjść na 0 do 0. Fajną zaletą radnego jest to, że tworząc nową „przyszłość dla Chocianowa” nie udziela się w dyskusjach, które mają miejsce na sesjach rady miejskiej, a w obradach komisji (jest członkiem Komisji ds. Oświaty) tym bardziej, bo w jej pracy z założenia nie bierze udziału. Radny realizuje karkołomny pomysł tworzenia „przyszłości” gminy metodą „na Franciszka Skibickiego”. Przyszłość dla Gminy radny widzi w pomysłowości burmistrza, dlatego nie musi już nic dodawać od siebie. Raz podniósł rączkę na „nie” w sprawie podwyżki taryf na dostarczanie wody i ścieków – w tym roku, nie zgodził się z Franciszkiem Skibickim. Ale – to jego druga zaleta – nawet nie zauważył, z jaką łatwością potrafi ośmieszać siebie bezdenną ignorancją i dyletantyzmem w rozumieniu elementarnych rzeczy. No właśnie…
Śledząc karierę „polityczną” radnego Krzysztofa Mistoń, szczególnej wagi nabierają moje dylematy, a głównie ten: co spowodowało, że młody Krzysztof poszedł w politykę? Lubi marszować, jakkolwiek to rozumieć? Lubi ideologię, choć nawet w stopniu szczątkowym nie wie, że to bardzo zawiły, niebezpieczny, trudny wątek w dziejach ludzkości. Lubi widzieć siebie jako człowieka mądrego, odpowiedzialnego, a nie tylko jako młodzieńca, któremu buzują hormony, przepada za disco-polo, piłką nożną i sportem tanecznym na jakimś fajnie podświetlonym parkiecie? Co właściwie zmotywowało tego młodzieńca do tego, że wybrał karierę lokalnego polityka, a nie na przykład zajął się lansem, grą w szachy, haftowaniem albo zarządzaniem on-line kulturą, jak Piotr Piech?
Od początku, czyli od sławnego powstania Klubu Radnych „Chocianów 2014”, którego członkiem jest Krzysztof Mistoń stoję na stanowisku, że radny ze sportowego okręgu nie kierował się na pewno tymi samymi pobudkami, co radny Jerzy Likus, choć panowie słyną z podobnie patriotycznych skłonności. O, nie! Jerzy Likus lokalnym patriotą jest głównie z powodu nudy i nadmiaru czasu, które doskwierają emerytom. Poza tym Krzysztof Mistoń nie posiada tyle zaufania i wiary we własną wiedzę i mądrość, co w jednym palcu posiada patriota z ulicy Górniczej… Czy ja durny jestem twierdząc, że skłonności do polityki Krzysztof Mistoń nabawił się na meczach piłki nożnej, na których miłość i patriotyzm wyrażany do swojej drużyny w ułamku sekundy przeradza się w narodowy zaśpiew, nazistowskie okrzyki typu „Polska dla Polaków” albo na przykład „Francja dla Francuzów”? A jeśli jest już patriotyzm, Ojczyzna to i musi pojawić się Bóg. Dlatego żarliwy katolik Krzysztof Mistoń o tak sformatyzowanej wrażliwości społecznej – chciał, nie chciał – musiał szybko znaleźć swoje miejsce w szeregu maszerującej ideologii Obozu Narodowo Radykalnego.
Podczas rozmowy z jednym z działaczy ONR z Lubina dowiedziałem się, że radny Krzysztof Mistoń co prawda formalnie nie jest członkiem tej organizacji, a jedynie z nią sympatyzuje. Jeździ na marsze, udziela się, jak gdyby płacił składki. Cóż więcej dodać? Może to, że każdemu młodzieńcowi wolno wyrażać emocje w najmądrzejszy dla niego sposób. Kolega Krzysztof realizuje ten imperatyw poprzez miłość do Ojczyzny (aktywnie to manifestując) niezbywalne właściwości narodu polskiego (aktywnie to manifestując) nadprzyrodzoną moc tkwiącą w zbiorowym manifestowaniu nacjonalizmu (aktywnie to manifestując) oraz chrześcijańską wiarę w koherentność dekalogu, którego studiowaniu jak każdy katolik oddaje się z pasją większą, niż ja podczas czytania Koranu. Pikanterii sprawie dodaje niewybredna krytyka pod jego adresem formułowana przez jego kolegę z Klubu Radnych „Chocianów 2014”, samego Piotra Piech. Przypomnijmy sobie, co złośliwie opublikował kolega Krzysztofa Mistoń
Chocianowski Radny na marszu ONR – chocianow.com.pl
Jednak narodowo-katolicki radykalizm radnego, mi niedowiarkowi nakazuje zadać następujące retoryczne pytania.
1) na czym właściwie polega wiara w Boga, którą publicznie manifestuje radny. To jakaś misja? Chrześcijański system wartości? A może coś na podobieństwo mojej wiary w Panią ze snu?
2) Czy w związku z tym radny Krzysztof Mistoń uczestniczy czynnie w kultach religijnych, które afirmują katolicki stan jego ducha?
Na wszystkie obydwa pytania samozwańczo muszę odpowiedzieć stanowczo „tak”! Mam nawet dowód dla szerokiej publiczności, że radny Krzysztof Mistoń czynnie uczestniczy w każdym katolicko-politycznym obrządku, ramię w ramię ze znamienitymi osobistościami ze świata chocianowskiej Kultury, Oświaty i Biznesu.
Proszę mi wierzyć, że publikując powyżej zdjęcie z poświęcenia kościoła na Zaciszu, wciąż powtarzałem sobie pytanie: czy ja durny jestem? Przecież ewidentnie obrałem kurs kolizyjny z Religią, wiarą Krzysztofa Mistoń, populizmem, czy wręcz z chocianowską schizofrenią i powierzchownością w postrzeganiu rzeczy. Niemniej dzisiaj jako – samozwańczy i „cięty na umyśle” – artysta, portretując w tej chwili osobowość Krzysztofa Mistoń – z czym już zgodziłem się wcześniej – nie potrafię przemilczeć kilku ważnych sprzeczności, które cechują Krzysztofa Mistoń.
Wyraźnie wewnętrznie sprzeczna jest jego postawa wierno-poddańczej uległości wobec Franciszka Skibickiego w kontekście głośnych, gniewnych i nieodkrywczych haseł typu „precz z komunizmem”. Krzysztof Mistoń wyparł ze świadomości albo jeszcze się o tym nie dowiedział, że Franciszek Skibicki w latach 80-tych tamtego wieku był w rejonie prominentnym członkiem PZPR. Mnie to nawet się podoba, że radykalny antykomunista potrafi wybaczyć szereg ideologicznych pomyłek Franciszkowi Skibickiemu, zwłaszcza, że ten w ramach wdzięczności zabrał go na wycieczkę do francuskich rolników, a nawet opłacił występ zespołu FORTECA w Chocianowskim Ośrodku Kultury dla kolegów radnego z Lubina i Głogowa. Twierdzę, że Krzysztof Mistoń jest takim antykomunistą, jak ja katolikiem. Wszelkie pretensje do niezbyt chlubnej przeszłości aktualnego burmistrza radny Mistoń potrafi w odpowiednim momencie pochować po kieszeniach, a nawet i za pazuchę, jeśli sytuacja tego będzie wymagać. Radny nie tylko nie żywi urazy do swojego organu wykonawczego, ale wręcz zabrania mówić źle o Franciszku Skibickim. Nawet raz miałem okazję polemicznie tłumaczyć Krzysztofowi Mistoń, co znaczy pozytywne myślenie o sprawach gminy.
Narodowy i religijny Krzysztof Mistoń popiera Franciszka Skibickiego… Ups!
Jeszcze więcej sprzeczności radny tworzy swoją pracą publiczną. Aż szczęka cierpnie, czytając jego interpelacje, prośby, ect., ect. Radny Mistoń w pisaniu urzędowych pism jest płodny, jak królik. Wypisuje jakieś pierdoły, prośby, wnioski do różnych instytucji ewidentnie myląc pracę radnego z jakimiś potrzebami z kategorii bajkopisarstwa. Gdyby miał odrobinę wiedzy, w jaki sposób wygląda konstytucyjny podział kompetencji w Państwie, nie kompromitowałby Rady Miejskiej Chocianowa, Franciszka Skibickiego i magistra Leszczyńskiego, pisząc do Ministerstwa o naprawę drogi wojewódzkiej. Proszę jaką edukacyjną odpowiedź otrzymał.
Radny Krzysztof Mistoń, choć zasiada w jednym klubie z tak wybitnym magistrem jak Krzysztof Leszczyński najwyraźniej nie może liczyć na intelektualne wsparcie. Obnażając nieuctwo, zacofanie, nadmierną odwagę, butę chłopca z prowincji w oczach nawet szeregowych urzędników „z miast” tworzy „przyszłość dla Chocianowa”, a jednocześnie ośmiesza Gminę bardziej niż brak kanalizacji, brak wody bieżącej w wielu sołectwach, brak przyzwoitych dróg, brak… Być może radny wie, że piłka jest okrągła i bramki są dwie, ale nie bardzo kojarzy miejsce organu wykonawczego w prawodawstwie, myli urzędy, myli mu się disco-polo z muzyką klasyczną, nie wie, że w PRLu Franciszek Skibicki nauczał liberalizmu z za pomocą elementarza, czyli pierwszej murzyńskiej czytanki. Rany Krzysztof Mistoń przy zapisywaniu notatek z wykładów stosował takie oto zeszyty
Ups. Co najbardziej niewiarygodne, Franciszek Skibicki skrzętnie to wykorzystuje, a do tego rozbudowuje z radnym więzi towarzyskie, których tzw. burmistrz ma bez liku. Więziami towarzyskimi potrafi złączyć tak odległe od siebie osobowości, jak Krzysztofa Leszczyńskiego i Dorotę Kania, Jerzego Likus i Piotra Piech. I znów Krzysztofa Leszczyńskiego z Januszem Zielonym, i znów Piotra Piech z Jerzym Likus…
Radny Mistoń, wciąż pisze i od razu publikuje swoje prace na Facebooku, jak gdyby na co dzień pracował na przemysłowej taśmie. Hola, hola. Czyżby te „urzędowe” dyrdymały, fantazje, wyobrażenia młodego narodowca, które wysyła bez składu i ładu gdzie popadnie są wynikiem traumatycznych przeżyć z dzieciństwa? Radny Mistoń udaje patriotę, udaje radnego, udaje siebie, udaje, że kocha Boga, robi sztuczny tłok. Ta bezceremonialna nadprodukcja śmieszności stoi w jawnej sprzeczności z powagą mandatu radnego. Robiący się na eurosceptyka Krzysztof Mistoń popiera w każdym posunięciu euroentuzjastę Franciszka Skibickiego, jak choćby w przypadku budowy przedszkola. Tylko paranoja i schizofrenia tłumaczy to, że lokalny patriota Mistoń cieszy się, że jak prawdziwi Polacy wykorzystaliśmy głupią-liberalną Unię, wyrywając dofinansowanie do tej gminnej inwestycji. Opisywałem to w artykule Przedszkole poświęcone, uchwała szkolna przyjęta bez skargi, zabytkowy park rozświetlony… Franciszek Skibicki znów odznaczony! Brawo On.
Nie bez powodu wcześniej użyłem pojęcia „schizofrenia”. Radny Krzysztof Mistoń udowadnia to lepiej, niż na przykład Krzysztof leszczyński, że ma rozdwojenie jaźni. Franciszek Skibicki od ćwierćwiecza preferuje co najmniej dwie postaci postrzegania rzeczywistości – to norma w Chocianowie. Stąd na przykład radny Leszczyński ma swój rodzinny system wartości, ale także zhierarchizowany sposób funkcjonowania w obozie rządzącym jako przewodniczący rady. O ile dwie osobowości Krzysztofa Leszczyńskiego teraz nie przedstawiają dla mnie istotnej wartości, o tyle schizofreniczny podział Krzysztofa Mistoń na Osobę Publiczną na Facebooku i osobę niepubliczną, zaangażowaną ideologicznie na tym samym Facebooku sprawia przygnębiające wrażenie. Ewidentnie radny tak w sferze mentalnej, jak i publicznej posiada kilka osobowości. Dojrzał do nacjonalizmu połączonego z narodowym patriotyzmem dla żołnierzy wyklętych, a jeszcze nie dojrzał do samooceny. Preferuje relatywizm w każdym zachowaniu, choć to najbardziej prostacki jego gatunek. Oprócz płytkiego politycznego szemranego historyzmu kultywowanego wraz z radnym Jerzym Likus niczym się nie wsławi w realizacji „przyszłości dla Chocianowa”. Jeśli Franciszek Skibicki dla radnego z portretu jest nowoczesnym demokratą, z którym lubi biesiadować, słuchać folkloru i disco-polo – marna czeka nas przyszłość. Kadencja 2014-2018 skończy się za rok, a radny nie ma powodów do dumy. Nie jest ani mądry, ani odważny. No bo czym radny Krzysztof Mistoń różni się od innych nie wyróżniających się radnych typu Dorota Kania, Benedykt Kowalski (pomińmy w rozważaniach aparycję, płeć, fizjonomię, wiek…)? Nigdy nie falsyfikował poglądów Franciszka Skibickiego, nie ma doświadczenia, wiedzy, nie posiada ambicji, by być przynajmniej przyzwoity, jeśli nie wręcz uczciwy w zachowaniach międzyludzkich. Do tego walory umysłowe radnego mają ten walor, że nie należą do zagrożonych wymarciem. „Czy ja durny jestem?”, że się tak rozgadałem…
Vive la France – powtarzając za Krzysztofem Mistoń!
Robert Harenza
Comments