Urząd

Konkurs – wygraj wielbłąda. Ups. Przepraszam – wóz strażacki

0

Po obchodach 11 Listopada cisza nastała od krańca po kraniec Gminy Chocianów! Cisza jak makiem zasiał, jakby nikt nie oddychał! Ups. Wszystkich zatkało z wrażenia? Czyżby marsz Dnia Niepodległości w Chocianowie w wykonaniu Franciszka Skibickiego, radnych Krzysztofów Leszczyńskiego i Mistoń (PORTRETY RADNYCH CHOCIANOWA: (rzekomo mgr) radny Krzysztof Mistoń) wprowadził w osłupienie całą gminę? Marsz był z „pompą”, a Franciszek Skibicki wszystkie wozy strażackie wystawił przed Kościół, bo gmina odzyskała wolność od ognia i kataklizmów. Niestety na marszu w Chocianowie nie było rac, fajerwerków, ani banerów, słowem światowych atrakcji, jakich koledzy Krzysztofa dopuścili się zainscenizować w Warszawie. Szału nie było. Chocianowski narodowy zryw Krzysztofów Mistoń i Leszczyńskiego podziwiała garstka ludzi, tyle samo, co czynnych uczestników marszu. Raptem 20 prawdziwych patriotów podążało za pierwszym po orkiestrze szeregu chocianowskiego estabishmentu.


Szanowni Państwo,
ani marsz, ani porywający koncert patriotycznych pieśni w Kościele im. Józefa Robotnika nie poraził mieszkańców gminy tak, jak „to” każdemu chłopcu i dziewczynkom wręcz odebrało mowę i dech w piersiach. Mam na myśli Facebookowe przywitanie strażackiego wozu bojowego 4×4, Szklary Dolne. Poniżej zobaczycie, że jest na co popatrzeć, że artystycznie poniosło niektóre dziewczynki, m.in. Klaudię Beker, że o tych z gimnazjum nie wspomnę. Świetne widowisko, światła, dym i chłopcy w pobliżu. Idealna sceneria, wieczór, show, syreny, publika wrzeszczy z zachwytu, druhowie odgrywają heroizm twarzami… Niby pieniędzy w Gminie brakuje, ale jednak da się zrobić spektakl nawet na wsi. O proszę:

Wow! „Yes, yes, yes…” – pamiętacie nadmuchaną radość Kazimierza Marcinkiewicza z najdrobniejszej sprawy, nawet z okazji zakupu serka topionego w sklepie Żabka? W Szklarach Dolnych przywitaliśmy Mesjasza! Stan podniecenia Klaudii Beker podczas przywitania nowego wozu strażackiego osiągnął propagandowe i artystyczne apogeum. Mnie też zatkało, choć z innego powodu, o czym później. Nigdy nie dostałem czerwonego autka „na mikołaja”, nie miałem też chłopięcych marzeń związanych z bohaterskimi czynami ratowania Świata i ludzi, więc rozumiem przejęcie i radość dziewczynki, która choć pod choinkę dostawała lalki swoje fascynacje przedstawić aż dech zapiera. Nie twierdzę, że z filmikiem wiąże się jakiś kompleks Pani od promocji Franciszka Skibickiego, ale naprawdę dziewczynkę poniosło. Stworzyła spektakl pełen festiwalowej dramaturgii, były dymy, musicalowaj sceneria, szpaler chłopców z racami i „potwór”, który łyskając drapieżnymi ślipiami wynurza się z jaskini. Narodowo-radykalna szopka w Kościele podczas Dnia Niepodległości, konkursy na kalendarzyki, konkurs na koszulki odblaskowe, które dotychczas wymyślała promocja Franciszka Skibickiego to przysłowiowy „pikuś” przy ekstra evencie z wozem strażackim. Blednie przy nim nawet konkurs – „Wygraj wielbłąda” niedawno rozpisany przez chrześcijański Ośrodek Kultury w Chocianowie, aczkolwiek i katolicki organ wykonawczy, czyli Franciszek Skibicki rączkami Klaudii Beker też chciałby zdobyć wielbłąda.

No dobra… Na razie starczy kpin i ironii z propagandowej chałtury, jaką Franciszek Skibicki od lat wciska ludziom z uporem godnym innej sprawy. Model samorządowej promocji gminy w wykonaniu tego człowieka zawsze trącił eklektyzmem, pomieszaniem peerelowskiej nowomowy, blichtru, szemranych interesów, politycznej zawiści, skończywszy na płaskiej jak jego alfabet głupocie. Zapewniam wszystkich poważnie i odpowiedzialnie, że Franciszek Skibicki na kłamstwie medialnym jedzie, jak na wielbłądzie. Najgorsze jest jednak to, że nic innego nie robi. Nierozsądnie lokuje publiczne pieniądze. Z reguły kupuje za nie tylko wdzięczność środowisk, które z kolei odpłacają mu się głosami w wyborach. Przykład zakupu wozu strażackiego nie jest najbardziej wyuzdanym przykładem nieracjonalnego gospodarowania środkami publicznymi, ale niech będzie. Franciszek Skibicki nie cieszy się tak do końca z nowego czerwonego wielbłąda, który stanął w remizie w Szklarach Dolnych. Precyzyjniej rzecz ujmując, nie cieszy się, bo musiał wydać ponad 400.000,00zł, a przecież do końca roku zostało jeszcze 2 miesiące. Trzeba jakoś przeżyć. Niedawno ciął wydatki inwestycyjne, by uciułać dla nauczycieli wynagrodzenia i „pochodne”, ale to nie koniec problemów finansowych. Chcąc nie chcąc musiał wydać na wóz strażacki, bo obiecał, że kupi Szklarom autko. Intuicja mi podpowiada, że liczył, że jak w 2016 roku nie uda się montaż finansowy, bo wtedy się nie udał, więc zapisane w budżecie wirtualne pieniądze przeszły jako wolne środki na ten rok. W 2017 roku coś jednak mu się nie powiodło, poszło nie tak. Tym razem część pieniędzy na wóz obiecała dać budżetowa straż, dorzuciło się Województwo i – niestety – Gmina musiała wysupłać obiecane 408.000,00zł. W ogóle wcześniej w budżecie na autko zapisane było 300.000,00zł, ale stówkę trzeba było dołożyć, co także denerwowało burmistrza.

Twierdzę, że wydatek na zakup wozu strażackiego był zbędny, a przynajmniej nieracjonalny. Niektóre wioski nie mają wody, wszystkie nie mają kanalizacji, nie ma na wsiach cywilizowanych dróg, a wydajemy pieniądze na autko, które od czasu do czasu pojedzie pod Kościół albo kilka razy w roku wyskoczy, żeby przytupać podpaloną łąkę. To smutne, ale priorytety Franciszka Skibickiego niezmiennie ustawione są polityczne cele, w tym na służby mundurowe. To opiniotwórczy elektorat, a przy okazji skory do zabawy. Kiedyś na wsiach mogło nie być kościoła, ale remiza była. Peerelowski model zapewnienia bezpieczeństwa zakładał, że w każdej wiosce musiało być kilku dziarskich chłopaków, którzy w razie „wu” ochotniczo biegło gasić pożar sąsiada. Dysponowali tylko byle jakim sprzętem typu wóz drabiniasty z beczką na wodę i ręczną pompą. Mieli niedaleko do zdarzenia, bo sprzęt nie pozwalał na wypady poza wieś. Tym bardziej środki komunikowania zdarzeń spełniały wiele do życzenie, co znaczy, że w ogóle nie istniały. Z przykrością muszę stwierdzić, że pomimo nowoczesności, która nastąpiła po PRLu Franciszek Skibicki mniej lub bardziej świadomie utrzymuje ten standard. Uważa, że w każdej wiosce musi być prężna jednostka straży, wypasiony wóz, sztandar. Nie ma to racjonalnych podstaw, ale burmistrz konsekwentnie pielęgnuje fetysze z przeszłości. Już słyszę, jak jego „Mariusz” radny Krzysztof Leszczyński mówi, że bezpieczeństwo w gminie to priorytet! Może nawet sam burmistrz porwie się na tę tanią argumentację przy uzasadnianiu wydatku rzędu pół miliona, kiedy nie ma pieniędzy na załatanie drogi, wykoszenie rowu, czy utrzymanie gminnej oświaty. To absurd, żeby kupować sprzęt, żeby stał w garażu. Idąc tą drogą rozumowania burmistrza, żeby zapewnić bezpieczeństwo powinno się na każdym skrzyżowaniu postawić wóz strażacki, a przy wyjściu z klatki schodowej czy domu postawić „stójkowego”. Obywatel byłby w 100% bezpieczny? To bardzo kosztowny model ochrony obywateli, dlatego brakuje pieniędzy na szkoły, pomoc społeczną, drogi i kulturę. Nieracjonalne wydawanie pieniędzy spowodowało, że zaciągaliśmy kredyty na budowę remiz, kupujemy autka strażakom, fundusze sołeckie kupuję wyposażenie, a nie mamy dróg dojazdowych do remiz (Parchów) nie mamy wody (Michałów), nie mamy przyzwoitego monitoringu, który lepiej niż czereda stójkowych wpływałby na poprawę bezpieczeństwa w gminie. Pamiętam taki przypadek, że terenie Chocianowa (jakieś 300m w linii prostej od remizy) doszło do niewielkiego pożaru. Czy strażacy z OSP Chocianów przyjechali jako pierwsi? Nie. Jednocześnie, po 20 minutach do zdarzenia przyjechały jednostka z Trzebnic i Chocianowa. Dwa wozy do palącej się kozetki na podwórku. Na tym banalnym przykładzie widać, że nie ma znaczenia ilość wozów i odległość. Wystarczyłby 1 wóz w Trzebnicach oddalonych od miejsca zdarzenia o 10 km, bo ten oddalony o 300 m dojechał w tym samym czasie.
Franciszek Skibicki żyje w innej rzeczywistości, w której nie było zintegrowanych systemów ratownictwa. Nadal sądzi, że w każdej wiosce musi mieć czerwonego „koguta”, którego pielęgnować będą ochotnicy tacy, jak magister/inżynier/druh Waldemar Dziki. Kiedyś na wioskach nie było innych atrakcji, albo Straż, albo Koło Gospodyń Wiejskich. Remizy spełniały różnorakie funkcje, od publicznych po towarzyskie, jak potańcówki i mordobicia. Niestety tę ostatnią tradycję straży pożarnej zaanektowały świetlice wiejskie, więc chłopcom pozostały mundury i pucowanie autek. Na potwierdzenie tezy podam statystykę aktywności ratowniczej drużyny Waldemara magistra Dzikiego (Ci, którzy marzą o raju powinni to przeczytać. Sprawa jest o szczęściu, płynności finansowej oraz innych cudach dorzecza Szproty…) .

W świetle wyżej porażającej prawdy cyfr, nie wiem, czy lepiej oglądać filmik Klaudii Beker o czerwonym wielbłądzie, czy może raczej popływać kajakiem po Szprocie. Nie wiem, bo żaden nawet najbardziej wyrafinowany kolokwializm nie jest w stanie ogarnąć bezhołowia, taniej propagandy a’la Klaudia Beker (a wcześniej Agencja Rozwoju Społecznego Edyta Rząsa), którą burmistrz poi swojego wielbłąda.

Wszędzie jest „tylko” dobrze! Ale u Franciszka Skibickiego jest „najlepiej”! Ups. To malutki element propagandowej układanki, w której obraz gminy przedstawiany jest w postaci zielonej oazy, naturalności, wesołych strażaków, wesołych gospodyń wiejskich, mądrych radnych typu Piotr Piech i Niepiotr Mistoń, słowem jego wizja prawdy i szczęścia. Mieszkańcom Gminy uczciwie odradzam się cieszyć, a przyjezdnym turystom wpadać w „brecht”, jakby to ujęła moja nieletnia córuś. Franciszek Skibicki żyje jeszcze w PRLu, w którym propaganda czyniła cuda, wodę zamieniała w wino, budowała domy, choć ich nie budowała, tworzyła budżety, choć ich nie realizowała. Propaganda kłamała, jak Dziennik Telewizyjny, jak Klaudia Beker, jak Piotr Piech, jak Franciszek Skibicki. Promocyjna Klaudia Beker jako względnie młoda osoba płci żeńskiej, choć już nie licealistka produkując baner „dziecka w listowiu” nie domyśla się nawet, że Gmina już dawno wygrała wielbłąda, a teraz wypada tylko udowodnić, że nim nie jest. Franciszek Skibicki na wielbłądzie przemierza swe życie, jeździ od oazy (Dożynki) do oazy (Karczma, Dzień Jagody, Dzień Seniora). Niczym IV Król w międzyczasie spisuje swoje wszystkie mądrości i wizje w projektach uchwał budżetowych. Czasami mruczy pod nosem „inwestycje, inwestycje, inwestycje” ( link do artykułu)albo „Budżet nie jest z gumy” („Budżet Gminy nie jest z gumy…” – burmistrz Chocianowa nagle doznał olśnienia). Innym razem buduje fontannę di Trevi w Parku przez dwa lata, by w końcu jej nie zbudować. Ups.
O co tak naprawdę chodzi promocyjnej Klaudii Beker wywieszając tak bzdurny baner, że w Chocianowie jest „najlepiej”, jeśli za chwilę na urzędowej stronie chocianow.pl publikuje informację, że nie jest najlepiej. Nie jest najlepiej, bo rolnik Józef nie może rozwijać się gospodarczo.

Oczywiście winna jest poprzednia władza, czyli Roman Kowalski, co równie tępo (w znaczeniu – bezrefleksyjnie) powtarza publiczno-prywatny portal chocianow.com.pl , czyli radny Piotr Piech.

Wybaczcie, ale jako człowiek w podeszłym wieku (choć nie tak prosty jak Franciszek Skibicki) przez chwilę zachowam się bezceremonialnie! Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że chocianowską młodzież skupioną wokół organu wykonawczego maksymalnie pogięło. Propagandowo nawiedzone dziewczynki i chłopczyk toczka w toczkę powtarzają kłamstwa Franciszka Skibickiego, jak z nut, jak gdyby uczęszczali do chrześcijańskiego Ogniska Muzycznego w Chocianowie, gdzie uczą czytania z nut. Na litość boską, dlaczego Franciszek Skibicki nie mówi prawdy, przynajmniej w sprawach publicznych? Propaganda mówi o jakimś rolniku Józefie, który zwierza się Klaudii Beker, a ta spisuje zwierzenia. Przecież tym „Józefem” była śp. Zofia Skawińska, była sołtys, była radna, była kandydatka na fotel burmistrza w wyborach w 2014 roku. Po co Franciszkowi Skibickiemu „rolnik Józef”? Po jaką cholerę młodzież pitoli tanie zwierzenia wymyślonego rolnika, choć prawda jest inna, dotykalna jak ten papier.

Z żalem informuję, że tylko Zofia Skawińska starała się w starostwie o pozwolenie. Chciała wybudować instalację biogazowni, ale w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego nie ma stosownych zapisów dotyczących tworzenia tego typu instalacji. Jak informuje starostwo, zabudowa zagrodowa jest w MPZP, a właśnie jej brak wszędzie podkreślał Franciszek Skibicki, żeby usprawiedliwić kosztowne zmiany w MPZP. „Rolnik Józef” nie zamierzał budować ani kurnika, ani nawet gołębnika, na co dostałby pozwolenie. Obłuda Franciszka Skibickiego oczywiście nie robi na mnie wrażenia, dlatego bez zbędnych emocji dzielę się z Państwem informacjami, które są prawdziwe, a nie wyssane z palca, jak konfabulacje Klaudii Beker, czy radnego Piotra Piech z publiczno-prywatnego portalu chocianow.com.pl. Pani Zofia Skawińska, niczym wielbłąd, w medialnym przekazie została „rolnikiem Józefem”. Była radną, kiedy poprzednia „zła” (zdaniem Franciszka Skibickiego) władza popełniła rzekome błędy planistyczne. Pani Zofia jeszcze wtedy nie marzyła o inwestycji na swoim podwórku, więc nie zgłosiła swojego wniosku. Franciszek Skibicki propagandowo zrobił ją rolnikiem Józefem, żeby nie było blamażu. Chciał dołożyć Romanowi Kowalskiemu, jak w peerelu go uczono. Głupio wyszło, jak zawsze, jak przypadku wozu strażackiego, tytułu „Miejscowość roku”, wygrania wielbłąda, adaptacji dworca PKP na cele chrześcijańskiego Ośrodka Kultu(ry) (Następny sukces Gminy Chocianów! Franciszek Skibicki zakończył adaptację dworca PKP!), adaptacji kotłowni WPEC na cele terapeutyczne, jak renowacja fontanny… Jak Budżet na 2018 rok. Uwierzycie, jeśli powiem, że czytając projekt budżetu na 2018 rok, niczym wielbłąd zobaczyłem fatamorganę – przystań dla kajaków w Jabłonowie.


Dziwne, nie dziwne, ale w Chocianowie wszystko zawsze „najlepiej” wychodzi, jak nie budżet, to przynajmniej koncert chóru w Kościele, albo choć wzruszy niegłupia młodzież (vide – Klaudia Beker, Krzysztof Mistoń, Piotr Piech…). W tym roku na przykład co drugi przedszkolak z przydomowego przedszkola im. Franciszka Skibickiego z ulicy Środkowej napisze oto mniej więcej taki list do św. Mikołaja (przepraszam za przed-szkolną pisownię – przypis mój).

Wielce Szanowny śnięty Mikołaju. W tym roku zimy nie będzie, upraszam więc, żebyś zamiast sanek przyniósł mi kajak. Może być wielbłąd albo wóz strażacki. Albo coś ciekawszego…
(podpis) pszyszły piłkarz, patriota, albo strażak, albo burmistrz

Robert Harenza

Twórczość lokalna… cz. VI

Poprzedni artykuł

Karczemny koniec kadencji Franciszka Skibickiego

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up