Czyżby „chlew” – jak zasugerował pewien internauta na Facebook chocianow.pl – ubiegał się o zaszczytną nazwę „miejscowość roku”? Chocianów to „chlew” dlatego, bo nazwa miasta zaczyna się literą pisaną przez ce-ha? A może dlatego, bo na Zaciszu (info dla przyjezdnych: Zacisze to osiedle miasta ludzi władzy – przypis mój) nie ma oznakowanych przejść dla pieszych? Być może powodem nieświeżego słownictwa Krzysztofa Dudka jest to, że Chocianowem od 30 lat zarządza człowiek pochodzący ze wsi, dla którego chlew to rodzaj chrumkającej spiżarni obwitej w białko? Chlew to synonim, czy symbol „miejscowości roku”, którą nie zostanie Chocianów? Także powody zgłoszenia „chlewu” do konkursu o palmę „miejscowości roku” budzą we mnie więcej wątpliwości, niż zatrudnienie Pani Klaudii Beker na stanowisku urzędowej agencji promocji i cudactwa, którą opłaca Franciszek Skibicki. Za godzinę wyjadę do Szklarskiej Poręby, by zażyć niczym nie skrępowanej wolności, której chlew nie zapewnia, więc bez zbędnych kompleksów prezentuję wątpliwości Pana Krzysztofa w stosunku do pomysłów Klaudii Beker, która w imieniu burmistrza „roku” Chocianów zgłosiła do konkursu Gazety Wrocławskiej.
Krzysztof Dudka: a co tu takiego jest zeby głosować na miejscowosc roku chlew i wszystko zarosniete , brak chodników brak przesc dla pieszych na osiedlu zacisze a nie wspomne o dziurawych drogach i na co tu głosować chyba tylko na drogę którą burmistrz sobie zrobil do własnego domu
Mam tylko godzinę, by znaleźć i zrozumieć racjonalny powód (lub powody), dla których Chocianów rości sobie pretensje, by zostać „miejscowością roku”, dlatego bez zbędnej zwłoki zacytuję samą Klaudię Beker. Rzeczniczka burmistrza na zaczepki Pana Krzysztofa odpowiedziała dosłownie:
Drogi Panie, „chlew” o którym Pan mówi, to miejsce w którym żyjemy, wychowujemy nasze dzieci, cieszymy sie, złościmy i wybaczamy. Po prostu- ZYJEMY. Być może, poprzez udział w takim plebiscycie, zainteresujemy kogoś nasza gmina? Przyciągniemy inwestora, który zbuduje nam drogi i ściągnie nowych mieszkańców, których chętnie przyjmiemy do „naszej małej ojczyzny”. Któż to wie?! ? równie dobrze, możemy nie robić nic- wszak wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma ? pozdrawiamy
O ile wzrok mnie nie myli, Pani Beker tytułem „miejscowość roku” chce przyciągnąć jakiegoś „inwestora, który zbuduje nam dogi i ściągnie nowych mieszkańców?”. Oczom nie wierzę! „Któż to wie?!” – kontynuuje swój daremny wywód Pani Klaudia. Bez urazy, bo czas ucieka. Tak sobie na boku (po cichu) dywaguję, że Agencja Eventowa Klaudia Beker naiwnością przewyższa moją nieletnią córuś przynajmniej o jakieś trzy wiorsty. Swojej córuś od lat wpajam, że dróg nie buduje inwestor, co twierdzi urzędowo Pani Klaudia, lecz wykonawca wyłoniony w przetargu, a na dodatek trzeba mu za to zapłacić. Na terenie gminy inwestorem jest gmina, nie jakiś cudowny „inwestor” na białym rumaku, który na dodatek – w wyobrażeniach rzeczniczki burmistrza – „ściągnie nowych mieszkańców”. Ups.
W tajemnicy przed koleżanką od promocji Chocianowa Klaudią Beker i Franciszkiem Skibickim, który opłaca jej „tok rozumowania” muszę wyznać, że na ogół ludzie obawiają się przesady (o ile wręcz, nie boją…). Niestety w Chocianowie nie ma tego zwyczaju, jak za dawnych dobrych czasów propagandy Urbana! Okazuje się, że standard przesady Pani promującej Gminę przeszedł wszelkie granice, ale – jako gentelman – przyznaję, że w sposób ujmujący, wręcz dziewczęcy. Ileż w tej wypowiedzi cudownej przesady, słodkiej naiwności, zupełnie podobnie, jak w dowcipach o blondynkach. Uffff…
…W mieście, „w którym żyjemy, wychowujemy nasze dzieci, cieszymy sie, złościmy i wybaczamy. Po prostu- ZYJEMY. Być może, poprzez udział w takim plebiscycie, zainteresujemy kogoś nasza gmina?” Wyjątkowo spodobało mi się wyrażenie „wybaczamy”, więc nie odwołuję wcześniejsze słowo „przesada”, choć bardziej adekwatnym komentarzem do wypowiedzi Pani Beker jest słowo „idiotyzm” albo – po prostu „umysłowe nieporozumienie”. Najwyraźniej Pani od promocji nie porozumiała się umysłowo z Panem Krzysztofem. Kontestującemu pomysł zgłoszenia uczestnictwa w plebiscycie chodziło o ogólny bałagan panujący w gminie, w mieście, w głowach urzędników. Brak standardów i kultury funkcjonowania na poziomie europejczyka, na przyzwoitych, czytelnych zasadach. Nie wspomnę o dysonansie, który powstaje w głowie cywilizowanego człowieka z Internetem w „rence” z powodu zgłoszenia „chlewu” do konkursu na „miejscowość roku”.
Na kilka minut przed opuszczeniem Chocianowa („miejscowości roku” – przypis mój) specjalnie dla młodzieży sympatyzującej z FAKTY Chocianów, nie wyłączając szerokiej rzeszy wielbicielek i wielbicieli portalu postanowiłem zignorować „blondynkowe” argumenty Pani Klaudii Beker („wszak wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma ? pozdrawiamy”). Nie nachalnie, choć konsekwentnie jako rodowity mieszkaniec Chocianowa wyjeżdżający na urlop wziąłem się za odnalezienie rzeczywistego powodu, dla którego Chocianów miałby zwyciężyć w konkursie na miano „miejscowość roku”. Zastanawiam się, co takiego cudownego stoi u podstaw ambicji Klaudii Beker, by Chocianów mógł zwyciężyć w plebiscycie. Która naczelna cecha Chocianowa przyciągnie uwagę, wzbudzi zachwyt, bądź niewyobrażalnie szpetnie, jak „moja żona Zofia” z filmu „Miś” zostanie zapamiętana przez ludzi uczestniczących w plebiscycie Franciszka Skibickiego. Co takiego jako Chocianów mamy, by bez kompleksów walczyć o zaszczyty w regionie? Czym możemy zaczarować mieszkańca jakiejś Szklarskiej Poręby, Polkowic, Przemkowa bądź osiedla Zacisze?
Może artykułem eksportowym Chocianowa – szybko zastanawiam się – jest na przykład ład komunikacyjny, innowacyjna oświata albo niebanalny sposób rozwoju gminy? Może na laur „miejscowość” roku zasługują szerokopasmowe (jak neostrada) drogi, ulice, chodniki i inne ciągi piesze, dla turystów, dla gapiów, bezdomnych, itd. Rozmyślam, czy na przykład forma promocji regionalnej turystyki, którą mamy na bilbordach Klaudii Beker z cyklistami o jędrnych pośladkach? A może na szczególną uwagę zasługują choćby przyzwoite drogi, albo ład architektoniczny? Franciszek Skibicki twierdzi, że inwestuje w mieszkańców (na przykład w Informatorze Gminnym redagowanym przez Klaudię Beker), więc może potencjał ludzki jest naszym przysłowiowym oczkiem w głowie? Co w Chocianowie zaskarbi sobie względy „inwestora”, o którym marzy Klaudia Beker? Może wysoki poziom upowszechniania Kultury jest elementem wyróżniającym Chocianów na tle innych miejscowości w regionie? Czym szczególnym błyszczą ludzie Franciszka Skibickiego? Dbałością o czystość osiedlowych piaskownic, jak radny Piotr Piech? A może lojalnością, jaką radny Bronisław Klita i Janusz Zielony świecą tuż przed oczami burmistrza? A może czymś szczególnym dla „miejscowości roku” wykazał się radny Krzysztof Leszczyński? Czy niedowartościowaniem, elokwencją zapożyczoną z zachrystii Kościołów Domowych i typową arogancją człowieka, który od lat asystuje Franciszkowi Skibickiemu możemy liczyć na zaszczyty w regionie?
Ani Infrastrukturą drogową, muralami, deptakami, twarzami otwartych ludzi nie możemy zabłysnąć. Choć jakość życia jest poniżej średniej, to może Franciszek Skibicki „miejscowość roku” zdobędzie dobrą pracą samorządu Chocianowa, bo jego „wyśrubowane” standardy etyczne i polityczne zasługują na szacunek, poklask i niecodzienne potraktowanie przez głosujących? Też nie! Franciszek Skibicki wraz z radnym Leszczyńskim co i rusz zwołują się, żeby kompromitować Radę i organ wykonawczy. Krzysztof Leszczyński w środku pory ogórkowej zwołuje nadzwyczajną sesję, by projektem zmian w budżecie kompromitować „miejscowość roku”, a Franciszek Skibicki bez skrupułów krytyczne uwagi mieszkańców przed kamerami kwituje stwierdzeniem, że „opozycja” przeszkadza mu w rządzeniu.
Poezja, jak w „Paweł i Gaweł” – Franciszek Skibicki na górze, a ludzie na dole…
FAKTY: 01.08.2017 – 21:30 (dla niecierpliwych, proszę przewinać do czasu 10:20)
Na chwilę przed odjazdem droczę się z myślami, czy to nie rozwój kultury folkloru, marka Kultury lansowana przez Chocianowski Ośrodek Kultury nie jest przypadkiem produktem eksportowym Chocianowa? Konkretnie chodzi mi o „perełkę” – Dzień Jagody (Jagodzianka franciszkańska. W regionie mówią o niej „perełka”!) Nie bardzo, chyba jednak nie! Samymi talentami z Ogniska Muzycznego nie wygramy plebiscytu, tym bardziej, że oprócz damskiego Tercetu saksofonicznych uczennic i instruktorki Małgorzaty Beta reszta artystów wciąż przedstawia poziom podstawówki.
Ale jeśli ani nie walory turystyczne, ani kult demokracji, ani wyremontowana fontanna w Parku Miejskim, ani zrekultywowane wysypisko śmieci, ani uśmiech radnego Piotra Piech, ani zagrożona budowa Delfinka nie posiadają waloru „miejscowości roku”, to co? Może produktem eksportowym będzie najnowszy numer „Informatora Gminnego” Klaudii Beker? A może regionalną wartość Informatora przebija kreacja Pani Dyrektor Chocianowskiego Ośrodka Kultury, w której ostatnio kreowała kulturę folkloru na VI Festiwalu Pieśni Ludowych w Chocianowcu (Festiwal ludowych myśli)? Czyżby fason sukienki Pani Krystyny Kozołup miałby wywalczyć dla Chocianowa tytuł „miejscowości roku”?
Eee, chyba jednak nie. Przecież to ta sama sukienka, w której Pani Dyrektor prowadziła Dzień Jagody w 2016 roku (XIII Dzień Jagody. Socrealizm powraca – „Hospady pomyłuj”…) . Z moich obserwacji wynika, że Folklor jednak nie zostanie przebojem „miejscowości roku” 2017. Z punktu widzenia mojej (choć nadal niedocenianej) emocjonalnej wyrozumiałości w stosunku do upowszechniania Kultury przez Chocianowski Ośrodek Kultury w poszukiwaniu wyjątkowości Chocianowa 1 lipca poszedłem obejrzeć wystawę upamiętniającą rocznicę Powstania Warszawskiego. Z wystawy wyszedłem z wrażeniem, że ponadprzeciętnie wzrosła wrażliwość patriotyczna Pani Krystyny Kozołup. Proszę mi wierzyć – za czasów krótkiego pontyfikatu Romana Kowalskiego Ośrodek Kultury nie „wyklejał” podobnych szkolnych gazetek ściennych na tematy mocno przesadzonych uniesień patriotycznych.
Może właśnie wzrost patriotyzmu w Chocianowie w kadencji 2014-2018 jest tym czego szukam? Czyżby to efekt patriotycznie nawiedzonego pryncypała Pani Dyrektor Instytucji Kultury przeważy na tym, że Chocianów zdobędzie tytuł roku? Patriotyzm „miejscowości roku” jest znakiem firmowym Chocianowa? Nie chcąc używać słów, które nie pachną lawendą, jak wypowiedź Krzysztofa Dudka muszę zauważyć, że patriotyzmem nie zdobędziemy żadnego trofeum. Burmistrza bardziej obchodzi historia powstań jego ukraińskich przodków, a nie powstania jakiś powstańców rodem z „Warszawy”. 1 sierpnia o godz. 17:00 w całej Polsce zawyły syreny alarmowe, by upamiętnić rocznicę Powstania Warszawskiego. Co możemy przeczytać o tym na urzędowej stronie Urzędu Franciszka Skibickiego? Że 1.08 o godz. 17:00 w miejscowości roku sprawdzane będą urządzenia powiadamiania kryzysowego?
Bez urazy, ale na tytuł „miejscowość roku” nie zasłuży także nieco pogubiony intelektualista ze stajni Franciszka Skibickiego tym, że komunikat zarządzania kryzysowego odczytał jako ogólnopolską akcję Polski Walczącej. Sprawdzenie urządzeń powiadamiania – zdaniem Klaudii- uznał za symboliczną więź z bohaterkami i bohaterami Powstania Warszawskiego. Wywalił symbol Polski walczącej, a przecież Chocianów sprawdzał tylko urządzenia ( Zawyją syreny alarmowe! Chocianów pamięta o Powstaniu Warszawskim – chocianow.com.pl).
Myślę, że już wiem, z jakiego powodu Chocianów zasługuje na miano „miejscowość roku”!
Jesteśmy „miejscowością roku”, bo mamy aż dwa obiekty do dekomunizacji, nie licząc dekomunizacji Franciszka Skibickiego, bo ten w 2015 roku na portalu „Franciszek Skibicki Twój burmistrz Chocianowa” sam na sobie dokonał własnej dekomunizacji!
Szanowni czytelnicy,
Chocianów „roku” pilnie czeka dekomunizacja nazwy ulicy II Amii Wojska Polskiego i… nazwy obiektu użyteczności publicznej, przez ze mnie żartobliwie zwanego lawendową Biblioteką Miejską im. Leona Kruczkowskiego. Należy uznać, że w przeliczeniu na niewielką ilość mieszkańców ustawowa konieczność zdekomunizowania nazwy ulicy i biblioteki w prawicowym Chocianowie to ważny powód, by perełka Franciszka Skibickiego zdobyła główny tytuł w plebiscycie Gazety Wrocławskiej. Na minutę przed „wyjściem w góry” twierdzę, że zdobycie trofeum dla Chocianowa nie jest zasługą naczelnych patriotów Chocianowa, radnych Jerzego Likus i Krzysztofa Mistoń. Na początku kadencji radni, oprócz wielu innych głupich czynności mocno walczyli o zdekomunizowanie ulicy Żymierskiego, ale chyba stracili energię. Ustawowy termin zdekomunizowania II Armii WP i Biblioteki mija z początkiem września, a patrioci Mistoń i Likus nie zaproponowali nowych nazw, nie rozpisali konsultacji społecznych na temat zmian.
Radni Likus i Mistoń wolą już w poniedziałek głosować o zmianach budżetu na cmentarzu żołnierzy radzieckich, bo Franciszek Skibicki na podstawie zwiększenia dotacji przez Wojewodę (chłopina na wskroś prawicowy, ale także wrażliwy…) zwiększył dochody o dotację na „wyrównanie mogił”
Dlaczego ja, a nie patrioci Mistoń i Likus nie przeczytają Franciszkowi Skibickiemu, co o II Armii Wojska Polskiego i Leonie Kruczkowskim jako patronowi instytucji użyteczności publicznej mówi Instytut Pamięci Narodowej ? Ups.
NAZWY DO ZMIANY: 2 Armia Wojska Polskiego – ipn.gov.pl
W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nazwy powyższe powinny zostać zmienione jako wypełniające normę art. 1 Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej (Dz.U. RP z 2016 r. poz. 744).
2 Armia Wojska Polskiego – związek operacyjny zorganizowany przez władze Związku Sowieckiego wbrew władzom państwowym Rzeczypospolitej Polskiej w lipcu i sierpniu 1944 roku.
Była to kontynuacja działań sowieckich, związanych z utworzeniem „1 Armii Polskiej w ZSRS”, równoległych z formalnym przemianowaniem 1 AP w „1 Armię Wojska Polskiego”. Władze Rzeczypospolitej Polskiej nazywały te jednostki „formacjami powołanymi do życia przez Rząd Sowiecki pod polską nazwą”, oddzielając polityczny wymiar ich wykorzystania przez Stalina od deklarowanego zrozumienia dla losu szeregowych żołnierzy, którzy w tych szeregach się znaleźli.
NAZWY DO ZMIANY: ul. Kruczkowskiego Leona – ipn.gov.pl
Leon Kruczkowski (1900-1962) – chemik, pisarz i publicysta, powojenny działacz komunistyczny, członek centralnych organów PZPR, członek Rady Państwa PRL, członek prezydium komunistycznego FJN.
Urodził się 28 VI 1900 r. w Krakowie. Po studiach chemicznych pracował w Zagłębiu Dąbrowskim. Potem był nauczycielem przedmiotów ścisłych. Po sukcesie powieści „Kordian i cham” od 1930 roku poświęcił się całkowicie twórczości literackiej i publicystycznej, silnie związanej z lewicowymi prądami politycznymi. Wojnę spędził w obozach jenieckich w Amswalde i Gross Born.
W 1945 roku powrócił do kraju. Założył miesięcznik literacki „Twórczość”. Aktywnie zaangażował się w działalność w szeregach komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej (PPR) oraz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). W latach 1954-1959 był zastępcą członka Komitetu Centralnego PZPR; w latach 1959-1962 – członkiem KC PZPR.
Od czerwca 1945 r. był wiceministrem kultury i sztuki w zdominowanym przez komunistów tzw. Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej oraz – później – w komunistycznym rządzie Józefa Cyrankiewicza (do 1948 r.). Był z ramienia PPR mianowany na członka Krajowej Rady Narodowej. Potem z ramienia PPR i PZPR zasiadał w „Sejmie PRL” w kolejnych kadencjach – do 1962 r.
W okresie dojrzałego stalinizmu objął funkcję prezesa Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich (1949-1956). Gwarantował spójność działań ZLP z propagandową działalnością władz komunistycznych. Jednocześnie od 1951 do 1956 roku był przewodniczącym Komitetu Współpracy Kulturalnej z Zagranicą. Dodatkowo w latach 1952-1956 był członkiem prezydium Ogólnopolskiego Komitetu, stworzonego przez komunistów Frontu Narodowego i – w latach 1958-1962 – członkiem prezydium Ogólnopolskiego Komitetu stworzonego na to miejsce Frontu Jedności Narodu. Był także członkiem stworzonej przez komunistów i finansowanej przez ZSRR Światowej Rady Pokoju (od 1950 r.), propagandowo wspierającej na arenie międzynarodowej politykę imperialną Związku Sowieckiego, oraz członkiem prezydium Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju. W lutym 1957 r. został członkiem Rady Państwa PRL.
W tym czasie był także autorem wielu dzieł literackich, w tym dramatów. Po wojnie opublikował m.in. „Niemcy” (1949), „Juliusz i Ethel” (1954), „Pierwszy dzień wolności” (1959), „Śmierć Gubernatora” (1961).
Po ilości głosów w plebiscycie klikniętych na Chocianów widać, że nawet patriotyczni radni nie wysłali esemesa w plebiscycie (zrobiły to natomiast użytkowniczki służbowych telefonów urzędu, m.in. Panie od Instytucji Kultury, Jolanta Floryn i Krystyna Kozołup), do którego Chocianów podpięła Klaudia Beker. Szkoda, bo przecież w sumie fajnie zaczęli, zdekomunizowali ulicę Żymierskiego na Pileckiego! I co? Na tym koniec sprzątania „chlewu” komunistycznej nomenklatury?
Mam tylko sekundę do odjazdu, więc wysyłam esemesa. Gonię, pędzę. Do zobaczenia za tydzień w Chocianowie „roku”!
Robert Harenza
Comments