Naiwność prowincji jest znana i wykpiwana od wieków. Z tym nie da się dyskutować, chyba że po pijaku albo na sesjach chocianowskiej rady. Każdy ma swoją prowincję, na jaką zasłużył! Naiwność tym bardziej! Warto podkreślić, że szczególny rodzaj naiwności prowincję dotyka przy okazji artystycznych spektakli. Brrrr, aż boję się o tym pisać. Niestety nie ucieknę, jeśli pali się… Skoro Chocianów, dzięki Franciszkowi Skibickiemu i Pani Dyrektor Chocianowskiego Ośrodka Kultury od dwóch miesięcy przygotowuje się do dwóch tego typu mrożących krew żyłach inscenizacji (Orszak Trzech Króli i Wielka Gala Operetkowa plus Koncert Zimowy na deser), a wszystkie lokalne media promują ten rodzaj artystyczno-religijnych doznań – nie mogę pominąć tego milczeniem. Brrrr… sam nie wiem, śnię czyli mam koszmar, czy rzeczywiście nie śnię, a koszmar dzieje się na jawie.
Szanowni Czytelnicy,
rok temu o tej porze o wyczynach Franciszka Skibickiego i Chocianowskiego Ośrodka napisałem w artykule Chocianowski Orszak Trzech Króli według Edyty Rząsa.W tym roku jest tylko gorzej. Orszak Trzech Króli widzę oczami Przemysława Konkel. Paluszki nowej Edyty Rząsa na urzędowym portalu chocianow.pl wystukały ten oto apel organizatora nawołującego do przebieranek.
Powtórzę apel wolontariusza ChOKu, który przedrukował – a jakże – nawiedzony publiczno-prywatny portal radnego/redaktora Piotra Piech
Orszak Trzech Króli ponownie w Chocianowie – chocianow.com.pl
– Zachęcamy wszystkich mieszkańców gminy Chocianów do czynnego udziału w pochodzie. Zachęcamy także do przebierania się za biblijne postacie – mówi Przemek Konkel, który bierze udział w organizacji imprezy.
Pani Klaudia Beker i religijny radny Piech w niebanalny i charakterystyczny sposób zdanie po zdaniu w imieniu przebierańca Konkel „zachęca” do przebierania. Na przykład ładnie w lato, co promuje Przemysław Konkel wraz z grupką zapalonych przebierańców podczas czytania „Quo Vadis”)
Natomiast na Orszak powinniśmy przebrać się tak:
– Po walce czeka nas „Brama Anielska” na rogu Placu Wolności, a po jej przekroczeniu, udamy się wszyscy do stajenki, która będzie się znajdować w pobliżu wieży kościoła – opowiada Konkel.
To koszmar, czy jawa? W przypadku Chocianowa naiwność myślenia, że przebieranie się ma walory artystyczne przywodzi mi wspomnienia operetkowych arii AVE MARIA Idy Zagórskiej. Rok temu napisałem, że koncert noworoczny podobał się ludziom Chocianowa. No właśnie, dlaczego? Z dwóch powodów! Po pierwsze, Chocianów jest prowincją, jakich wiele odwiedzi ten orszak, czyli Scena operetkowo koncertowa.
A tak naprawdę, prowincję na prowincji w ludziach tworzą ich wyobrażenia o sztuce, kulturze, świecie i… lokalni samorządowcy. Niestety tezy o prowincjonalności Franciszka Skibickiego nie da się obronić, nawet gdybym nie czuł do niego szczególnie negatywnych uczuć. Znam Franciszka Skibickiego, więc w myśl sentencji „strzeż się greków, którzy przynoszą dary” bałbym się podać mu rękę, a co dopiero dyskutować.
Przepraszam, ale na chwilę wrócę jeszcze do stycznia 2016 roku. Pod wpływem młodzieży sympatyzującej z FAKTY Chocianów napisałem, że na koncercie operetkowo-religijnym AVE MARIA było pięknie, jak w jasnogórski poranek. Ironicznie wychwalałem moc Franciszka Skibickiego, która wyzwoliła duchowe, intelektualne i społeczne pokłady energii u Pani Dyrektor ChOKu, czy radnych typu Benedykt Kowalski (niósł przyrząd głośnomówiący), Jerzy Likus albo sesyjny Herod (jak go nazywa jego były kolega Sławomir Tomczak) – Krzysztof Leszczyński. Niczego nie odwołuję, ponieważ tego typu spostrzeżenia są oczywiste, jak skłonność do przebierania się u Dawida z Michałowa albo Przemysława Konkel. Nie zdziwił mnie nawet komentarz Wiktora Zagórskiego, który wprost nazywał chałturą chałturę w Chocianowskim Ośrodku Kultury
Nie było pięknie! Było za to zdjęcie, które w pełni charakteryzuje prowincjonalizm zjawiska obcowania ze sztuką klasyczną. Pani Dyrektor i burmistrz na selfi z wielkimi artystami małych scen
Na Wielkiej Gali Noworocznej, w którą przepoczwarzył się koncert Noworoczny z 2016 roku, nic szczególnego się nie wydarzy. To przecież klasyka prowincjonalizmu, operetka mylona z operą, wspólne biesiadne śpiewanie, fascynacja niecodziennie brzmiącym basem, albo sopran, który częściej przebywa na Facebooku jak Ida Tamara Zagórska lajkując wydarzenia w Chocianowie, zamiast wchodzić na wyższe szczeble artystycznego kunsztu. Ewa Sonnenberg (poetka trochę związana z Lubinem, nomen omen znajoma Pani Idy) na Facebooku napisała
Od kiedy w latach 90 przestałem czytać i kupować poezję, tęsknię za nią, jakbym stracił kogoś najbliższego, bliską osobę. Pewnie dlatego w artykule Gęś w sosie własnym po syczuańsku… zamieściłem wiersz Josifa Brodskiego „Kochana” w wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza, a w innym pt. Chocianowski Orszak Trzech Króli według Edyty Rząsa lokalnych polityków prowokowałem i śmieszyłem sankami i kalesonami, że o opinii publicznej nie wspomnę. W tym roku nie pójdę szukać sanek… Nie przebiorę się, ani nie pójdę na Wielką Galę Noworoczną. Zamiast tego opublikuję wiersz Ewy Sonnenberg dyskutującej z Brodskim:
Josif, tym razem nie będzie o śniegu rozkruszanym jak zdobyczne słowa przetrwania
Tym razem nie będzie o śniegu to bezkresne pole startowe do unikania mówienia wprost
Tym razem nie będzie o mrozie ponad ludzkie siły zawiejach śnieżnych jak zawrotna metafora
Tym razem jak mężczyzna z mężczyzną jak poeta z poetą zza syberyjskiej brudnej ściany
Przeliterujemy kolejny atak na wiersz na ciało na bycie człowiekiem w tym gąszczu zła
Tym razem nie będzie o śniegu porozmawiamy o swoich kobietach dotykanych każdym wersem
Porozmawiamy o swoich kobietach otoczeni niczyim śniegiem jak kwiatami od zmarłej ukochanej
Bezimienne pola śniegu by zostawiać na śniegu dla siebie ślady że jeszcze jest dokąd iść
Na pustych ulicach jakiegoś przypadkowego miasta oprawionego w ramy z niemych ludzi
Rysują nowy obraz zagubionej dziewczyny pochylonej nad twoją książką
Gdy recytuje swój jedyny kraj jak prawdę tego co boli że nikt nigdy nie był prawdziwie przy niej
Jak za syberyjską ścianą cień wydrapanych nawoływań współwięźniów po jakiejś drugiej stronie
Nigdy nie było tak źle nigdy nie było tak wielu łez nigdy ta łza nie była aż tak wielka
Jak zatopione lądy dawnych czasów gdy byliśmy jak naiwni kochankowie naszych muz
Święta przy suchym chlebie zapasach cebuli i zdobycznej herbacie
Moja ściana jest syberyjska po drugiej stronie tej ściany jedzą ciasto i świąteczny syty obiad
Josif, nie ma już gdzie pójść na pierogi wszędzie jest pusto obco nigdzie nikogo jak za progiem
Czegoś bardziej niż geografia Syberii i jej rozproszonych śniegów z samorodkami złota
Nie ma już gdzie pójść ten mały pokój za syberyjską ścianą pozostał bezimienny
Jedynie imieninowy Bukiet kwiatów nawet nie wiadomo na czyim grobie położyć tę garść śniegu
Ewa Sonnenberg
Ups. Nie ukrywam, że nie tylko literacko mało wyrobiony Czytelnik FAKTY Chocianów lub inny Piotr Piech, albo nawet trzeci magister w gminie Janusz Zielony uznają ten artykuł za niezrozumiały, arogancki, i… takie tam „brednie”. Chocianowscy intelektualiści trzymają się zasady, że „pies szczeka, a karawana orszaku i tak idzie dalej…”. Niemniej w odpowiedzi na puentę wiersza Pani Ewy: „nie wiadomo na czyim grobie położyć tę garść śniegu” twierdzę, że z tą garścią śniegu można koncertowo przyjechać do Chocianowa! Franciszek Skibicki postawi dla niej scenę, Pani Dyrektor ChOKu kulturalnie wzruszy widokiem bieli, a służby MZGKiM pokornie – jak to na prowincji – odśnieżą wszystko w podskokach.
Robert Harenza
Comments