Urząd

Ależ ja to lubię…!

0

Nie chcąc na początku przestraszyć Czytelników tytułową wiadomością, czyli wprost oświadczyć co lubię najbardziej, najpierw podam bukiet informacje z gatunku „takie sobie”. Taką sobie informacją jest stwierdzenie, że nie wtrącam się w konflikty mojej żony z naszą nieletnią córuś dotyczące sprzątania. Drugą sprawą „taką sobie” jest informacja Państwowej Komisji Wyborczej, że premier już w czasie wakacji wybierze datę wyborów samorządowych. Dla mnie takie sobie jest to, czy wybory odbędą się 21, czy 28 października, lub 4 listopada – bo i tak najważniejsze są dwa dni 13 i 14 lutego (13 lutego – to przemiła rocznica i wigilia Dnia Zakochanych, a 14 lutego, to już pełny koszyczek chabrów).
Nie chcąc zanadto spoufalać się z Czytelnikami, a jednocześnie uczciwie traktować moich przyjaciół muszę choćby w śladowy sposób odnieść się do artykułu Franciszek Skibicki nie remontuje już fontann. W Chocianowie nareszcie stanie pomnik…, w którym opinię publiczną wprowadziłem w błąd. Przepraszam! Dość nieszczęśliwie złożyło się, że mitomańskie nazewnictwo Franciszka Skibickiego, jakie stosuje w uchwale budżetowej spowodowało, że zwykłe popiersie, o którym zamarzył burmistrz przez przypadek w moich portalowych wynurzeniach stało się pomnikiem.

Przepraszam, że przesadziłem z eskalacją patriotycznego natchnienia Franciszka Skibickiego, uderzając w najwyższe nuty jego miłości do niepodległej Ojczyzny. Mogłem przecież bez przesady napisać, że burmistrz deklarując tylko 40.000,00zł na pomnik, nie pomnik postawi w Rynku, lecz jakiś kadłubek upamiętniający marszałka, czyli zwykłe popiersie. Gdyby w zestawie zadań inwestycyjnych zawartych w uchwale napisano prawdę, coś w rodzaju „budowa popiersia” nie uderzałbym w najwyższe tony. Ale burmistrz lubi wyolbrzymiać. Niestety ja też przedobrzyłem. Nic nie usprawiedliwia mojej nazbyt emocjonalnej wypowiedzi, gdyż wiem że budżetu Chocianowa („Budżet Gminy nie jest z gumy…” – burmistrz Chocianowa nagle doznał olśnienia) nie stać nawet na Kasztankę w skali pomnikowej, a co dopiero o postaci marszałka w pomnikowej wielkości. Kadłubek, jaki Franciszek Skibicki postawi w Rynku nie jest przecież pomnikiem, a patriotyzm burmistrza ma raczej niskopienne intencje (cele polityczne). Nie jest to jakieś prawdziwe wielkie przesłanie męża stanu, jakim na przykład błyszczała osobowość typu Ignacego Paderewskiego. Patriotyzm burmistrza Chocianowa nie posiada cech wyrastających ponad przeciętność, to wiedzą wszyscy, a ja pisząc górnolotnie o patriotyzmie organu wykonawczego, mówiąc „niewzględnie” – zeświniłem się jak typowa świnia. Wybaczcie!
I co jeszcze? Na ostatniej 39 Sesji Rada Miejska Chocianowa uchwaliła, że weźmie Gmina następne 2.500.000,00zł kredytu (utopimy je w Delfinku). To też wiadomość taka sobie, bo w zeszłym roku sprzedaliśmy obligacji na kwotę 3.900.000,00zł, więc 2,5 mln zł to suma „taka sobie”. Na koniec 2018 roku zadłużenie Gminy zaplanowana na poziomie 17.265.060,00 zł

Na nikim nie robi to wrażenia, tym bardziej na radnym Krzysztofie Leszczyńskim. W arytmetyce administracyjnej narodowca rozwój liczony jest w wysokości zadłużenia w przeliczeniu na jednego mieszkańca gminy, stąd na ideologię rozwoju poprzez zadłużanie nie warto oszczędzać. W sumie jakoś szczęśliwie dotrwamy do końca 2018 roku, przynajmniej takie jest kobiece marzenie pani Skarbnik Stanisławy Potocznej.

Na zakończenie informacji bieżących, czyli takich sobie warto przywołać manieryczną wypowiedź radnego Krzysztofa Leszczyńskiego (jeszcze w roli przewodniczącego Rady). Właściwie to charakterystyczna dla radnego pyskówka, w jaką wdał się z radnym Krzysztofem Kowalczykiem na poniedziałkowej Sesji. Na pewno nie umknie uwadze, jak wielkie parcie do rządzenia ma kandydat Franciszka Skibickiego. Poza tym istotne w głosie radnego Krzysztofa Leszczyńskiego jest element wodzowskiego uprawiania władzy, w znaczeniu, że zwykły obywatel może coś powiedzieć, ale Krzysztof Leszczyński musi na to wyrazić zgodę. Takiego Krzysztofa nam trzeba – który wszystkich weźmie za mordy.

Wiara Krzysztofa Leszczyńskiego w to, że w wyborach samorządowych szczerze i z oddaniem Franciszek Skibicki zrobi co w jego mocy, by został burmistrzem Chocianowa kadencji 2018-2023 pochodzi raczej nie z tego świata. To głupota, ale postaram się trzymać terminologii katolickiej retoryki. Powtórzę więc – wiara Krzysztofa Leszczyńskiego jest taka sobie, jak prawdomówność Franciszka Skibickiego. Tak sobie myślę, że relacje tych panów reguluje pojecie, którą we wcześniej z nazwy przywołanej frazeologii funkcjonuje pod pojęciem „obłuda”. Czytając Zbigniewa Jakubowskiego na e-legnickie.pl, potwierdziły się moje przypuszczenia.

Wyborcza układanka bez obecnego burmistrza? – e-legnickie.pl

Redaktor, którego „bezpartyjność” czuć na trzy dekady wstecz i siedem w przód wykłada wykładnię procesu poparcia kandydata Krzysztofa Leszczyńskiego na stanowisko burmistrza przez kolegę Franciszka Skibickiego. Czytamy, że kolega Franciszek będzie popierał Krzysztofa, ale nie wierzy w skuteczność poparcia, więc popierać będzie także radnego z Lubina.

Jednak swojego człowieka na fotelu burmistrza widzi także Ruch Samorządowy „BEZPARTYJNI” Roberta Raczyńskiego. Podobno Bezpartyjni nie chcąc stracić Chocianowa w swojej samorządowej układance (Skibicki nie kryje sympatii do Raczyńskiego i odwrotnie – przyp. red.). Nie są przekonani czy Leszczyński da radę pokonać potencjalnych konkurentów. Nie chcąc ryzykować woleliby wystawić swojego kandydata na burmistrza dając mu pełne wsparcie logistyczne podczas kampanii wyborczej. Nie ujawniają kandydata, ale nieoficjalnie wiadomo iż to prawnik blisko współpracujący z lubińskim Ratuszem.

Prosty człowiek zapyta: o co chodzi? Jak to, przecież panowie Franciszek i Krzysztof przyjaźnią się od wieków? Chodzi o politykę? W polityce (nawet tej lokalnej) nie ma przyzwoitości? Cel uświęca środki? Wartości, które ludzie uznają schodzą na najdalszy plan, tzn. stają się przydatne, o ile mogą być użyte jako narzędzie w walce politycznej. Otóż nagle okazało się, że Franciszek Skibicki już nie wybiera się na polityczną emeryturę, co publicznie oświadczył. Zmienił zdanie! Będzie startować na radnego do Rady Powiatu Polkowickiego. Ups. Dlaczego nie chce reelekcji, skoro czuje się na siłach, by dorabiać do emerytury jako radny powiatowy? Bo nie? Był zmęczony życiowo i posadą burmistrza, a teraz wróciły mu siły witalne?
Odpowiedź na wszystkie powyższe retoryczne pytania jest prosta i czytelna, choć dla większości elektoratu Chocianowa będzie „taka sobie”, w sumie i trudna do ogarnięcia. Franciszek Skibicki politycznie Chocianów zawsze traktował, jak gdyby to był jakiś mebel stajenny, bo zawsze pasjonowała go polityka wielka, kiedyś to były centralne i wojewódzkie Partii. Teraz pozostała mu tylko polityka Regionalna. Od wielu lat uprawia ją z Cezarym Przybylskim, Marszałek Województwa Dolnośląskiego, liderem Dolnośląskiego Ruchu Samorządowego Dolnośląskiego, a ostatnio do wizjonerów dołączył twórca Samorządowego Ruchu „Bezpartyjni” Prezydent Lubina tworząc wspólny projekt, zakładający utrzymanie władzy w województwie, zdobycie powiatów i stosowne korekty w korpusie wójtów i burmistrzów gmin. Franciszkowi Skibickiemu w tym planie też wyznaczono zadanie. Jakie? Proste, czyli takie, jakiemu potrafi sprostać. Dlatego odwołał swoją emeryturę polityczną, bo mianowano go „lokomotywą” list koalicji bezpartyjnych samorządowców do rady powiatu.

Zbierze sporą ilość głosów to pewne, czego nie dokonałby ubiegając się o reelekcję. Kolegę Krzysztofa Leszczyńskiego burmistrz Chocianowa niczym owieczkę położył na stolcu ofiarnym. Można? Można! W politycznej koncepcji na nadchodzące wybory więcej szans, żeby pokonać Romana Kowalskiego ma osoba radnego z Lubina, człowieka prezydenta. Zgodnie z decyzją polityków z Wrocławia i Lubina to on ma wymienić Franciszka na foteliku w Ratuszu Chocianowa.
Nie będę udawał, że nie rozumiem intencji Franciszka Skibickiego i jego bezpartyjnego kolegi z Lubina. Trudno spotkać drugiego takiego jak Krzysztof Leszczyński człowieka by od pierwszego wejrzenia nie nabawić się uprzedzeń do ludzi. Na pierwszy rzut oka w osobowości radnego Leszczyńskiego nie ma słabych punktów, chyba, że sam radny, niczym Achilles wskaże je jako piętę. Nie kpię, nieraz zastanawiałem się, dlaczego człowiek Leszczyński nie posiada wad. Co dziwniejsze, nie posiada także wyraźnych zalet. Te, które sam by wyliczył, gdyby zebrał się na samoocenę, nie zasługują na pierwsze strony gazet. Krzysztof Leszczyński, choćby pięćdziesiąt razy dziennie mówił mi, że Ziemia krąży wokół Słońca i tak bym nie uwierzył, choć wiem, że w rzeczy samej tak jest. Radny wydaje się być człowiekiem odważnym na swoim terenie, prawdomównym dla kilku precyzyjnie wytypowanych osób, elokwentnym, niedowartościowanym i na szczególny sposób zmanierowanym politycznie mężczyzną. Dodam, że nie zmanierował go Franciszek Skibicki, jak to miało miejsce w przypadku Pani Dyrektor ChOKu i kilku innych osób. On po prostu taki jest, ma maniery, ambicję, choć nigdy nawet nie spróbował powalczyć o niezależność w stosunku do swojego doświadczonego kolegi. Nie wycofuję się jednak z tego co napisałem (Kiedy faceci siłują się na ręce, paprotki spadają ze stołu… ), że to właśnie z nim konkurować będzie Roman Kowalski o posadę burmistrza. Tego scenariusza bardzo boi się Franciszek Skibicki, a ja potwierdzam, że rzeczywiście ma czego się obawiać.
Ależ ja to lubię…

…Lubię patrzeć na bylejakość polityczną strachu Franciszka Skibickiego. Już wyjaśniam. Słowo, zdanie, język też patrzy. W tym znaczeniu lubię patrzeć, przyglądać się ludziom, choć nieraz oczom nie wierzę, jakbym patrzył w oczy mojej Pani ze snu. Ale chyba tak nieprawdopodobnie wygląda prawdziwa rzeczywistość Chocianowa. Ludzie są fajni, konserwatywni w stylu obyczajowości wiejskiej, myślą niepolitycznie, żeby kochać bliźniego swego, ale siebie przede wszystkim. Boją się podpaść opinii publicznej. Obłuda jest efektem niedowartościowania. Koledzy Krzysztofa Leszczyńskiego obłudnie przyznają mu rację, burmistrz rzekomo popiera kolegę, Klaudia Beker obłudnie robi promocję koledze przewodniczącemu, choć nie tylko emocjonalnie już od dawna wykonuje polecenia z Lubina. Nie potrzeba nadmiaru wyobraźni, wystarczy popatrzeć. Franciszek Skibicki utrzymuje, że wspierać będzie dwóch kandydatów, jest progres – nieprawdaż. Usiadł dwoma pośladkami na sześciu weselach. Tym razem ze strachu, żeby mu włos z głowy nie spadł po jesiennych wyborach. Lepiej, jeśli za sterami łódki zwanej Chocianów stanie jakiś mecenas, który o Chocianowie wie tyle, co jak o Lubinie (…o Lubinie mogę powiedzieć kilka okrągłych trywialnych zdań, jak mecenas o Chocianowie, że znam i rozumiem Lubin, bo kiedyś pięć lat dojeżdżałem do tego miasta pobierać średnie wykształcenie, a w tym czasie Franciszek Skibicki był partyjnym agitatorem najlepszego ustroju, był stan wojenny, który przeżyłem w Lubinie spieprzając co sił w nogach przed gumowymi pałkami ZOMO, itd., itd. Tyle samo wiem o Wrocławiu, w którym spędziłem ponad 20 lat, ale nie wpadłbym na pomysł, żeby „naprawiać” Wrocław…).
Za wcześnie, żeby mówić o dobrych lub złych stronach strategii wyborczej, którą Franciszek Skibicki przywiózł ze stolicy Dolnego Śląska. Jego „Black Horse” z Lubina na razie mnie onieśmiela, jak często moja Pani ze snu, jak wszystkie krzyżówki, w znaczeniu skrzyżowanie Internetu z cepem, pianina z nacjonalizmem Krzysztofa Mistoń, demokracji ateńskiej z Łukaszenką, Zumby z wieczornym pacierzem… boczku z miodem. Więc w ramach pointy onieśmielony zastosuję szczególny zabieg – zacytuję samego siebie (już nie pamiętam kiedy to powiedziałem – wczoraj, czy innym razem dzisiaj, może w Zakopanym, albo jeszcze wcześniej…).

„(…) Dla mnie takie sobie jest to, czy wybory odbędą się 21, czy 28 października, lub 4 listopada – bo i tak najważniejsze są dwa dni 13 i 14 lutego (13 lutego – to przemiła rocznica i wigilia Dnia Zakochanych, a 14 lutego, to już pełny koszyczek chabrów”

Robert Harenza

Franciszek Skibicki nie remontuje już fontann. W Chocianowie nareszcie stanie pomnik…

Poprzedni artykuł

Wendeta Franciszka Skibickiego za publiczne pieniądze

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up