Nie domyślam się, ja to wiem, jak „dziecko”, że FAKTY Chocianów najczęściej wzbudzają ciekawość, nieraz niechęć, często lekceważenie, a jeszcze kiedy indziej generuje złość i nienawiść osób trzecich. Jeśli nawet ten czy inny Czytelnik czegoś nie rozumie, albo nawet zgada się z moją retoryką, albo czytając teksty pluje na monitor kompa lub smartphona, lub nie dowierza, przeciera ze zdziwieniem oczy, że właśnie tak wygląda prawdziwy obraz Gminy, począwszy od władzy lokalnej, na eventach „na wysokim poziomie” skończywszy – muszę szczerze przyznać, że wszystko, co tu piszę jest szczerym spojrzeniem dziecka, może naiwnym, ale uczciwym w każdym przecinku, pauzie i wielokropku. Nie znam się na płytkiej kreacji, jak RCK, ani drogiej promocji jak Wan, wie o tym każdy, kto mnie choć trochę zna. Przy tym wcale nie ukrywam, że wielu rzekomo powszechnie znanych „prawd” życia lokalnego, jak „dziecko” nie znam, a nawet znać nie chcę, co już jakieś 10 lat temu wytknęła mi pewna Pani krótkim jak cięcie gilotyną zdaniem: „Pan nic nie rozumie…”. Właśnie dlatego dzisiaj, w czasie uroczystego i spóźnionego Dnia Dziecka na wstępie chcę oświadczyć, co następuje:
„Jestem pełen podziwu dla projektu, jego innowacyjności, błyskotliwości w dążeniu do precedensu, by święto Dnia Dziecka w Chocianowie nie tylko odbyło się z tygodniowym opóźnieniem, ale także dlatego, że organizatorzy wybrali szczególne miejsce eventu – parking stacji kolejowej KD (jeszcze nie koniec)
Pomimo tego, że znów gdzieś z tyłu głowy słyszę to wychowawcze: „Pan nic nie rozumie”, rzeczywiście jak dziecko cieszę się, że fantazji w dążeniu do zapewnienia taniej rozrywki chocianowskiej władzy nie można zarzucić” (Koniec oświadczenia)
Inaczej, czyli na sprawę patrząc oczami FAKTY Chocianów, może i szału nie ma, bo znów dmuchańce, wata cukrowa za free, i popcorn, jak na wszystkich eventach, które dotychczas zwiedzałem, czy to był Dzień Strażaka, majówka w parku, dzień wędkarza, czy otwarcie ścieżki rowerowej. Ale Szanowni Państwo, w tym przypadku niepowtarzalność i wielkość imprezy buduje samo miejsce – parking dla podróżnych, a w kulturotwórczym i społecznym aspekcie dopełnieniu sukcesu posłużyła bliskość nowego magicznego miejsca na mapie Chocianowa – Bistro/kawiarnia (Bagdad) PERON Caffe. Wow! Wow! Wow!
Wiem, że mnie słyszysz… I’m calling you!
Nie chcąc pozwolić, by ten artykuł minął bezgłośnie, jak niejeden sen Chocianowa, przyznać muszę, że nie lubię wstępów, jak ten powyżej. Naprawdę nie wiem, czy spóźniony Dzień Dziecka to impreza rodzinna, spot reklamowy władzy, dowód w sprawie stanu finansów publicznych Chocianowa, czy po prostu bezradność, desperacja i tylko następny statutowy wybryk „Czasu na więcej”, choć wszystko wskazuje, że naprawdę to raczej „Czas na przetrwanie”…
Tytuł co prawda sugeruje, że w ogóle drwię z pomysłu rozstawienia dmuchańców z okazji Dnia Dziecka na parkingu przy stacji Kolei Dolnośląskich, ale to i tak zaledwie jest pół prawdą, ćwierćprawdą, w sumie… (zgodnie z przysłowiem) żadną prawdą. Impreza Pańć z RCK tym razem zasadniczo wyróżnia się dziwnym blaskiem w miazdze dotychczasowych czynności, jakie wykonywały w ramach kompetencji w/w instytucji kultury w kwestii upowszechniania Kultury. Jak mi T-Roc miły, przysięgam, że „statutowa” (że przywołam klasyczkę) impreza Pańć z RCK – moim skromnym zdaniem- ma bardziej związek z wyrzutami sumienia, że tydzień temu dla nich ważniejszy był długi weekend, a nie kalendarz imprez sztywno zapisanych w Planie Finansowym. „Pan nic nie rozumie”, znowu słyszę gdzieś z tyłu głowy…
Może dla porównania przypomnę, jak Dzień Dziecka wyglądał w roku wyborczym 2023. Na szczęście albo nieszczęście spośród okolicznych portali i środowisk wyłącznie portal FAKTY Chocianów próbuje dociec, co jest powodem nagłego i niespotykanego spadku emocji w przedmiocie realizacji zadań społecznych, patrząc tylko rok do roku, że nie powiem kadencji do kadencji. Dlaczego rodzice chocianowskich dzieci nie utyskują, że władza ich pociech tym razem nie potraktowała wyjątkowo, tym bardziej, że do niedawna wydawała krocie na niezbyt trwałe „inwestycje”? W tym roku, na chwilę przed udzieleniem absolutorium burmistrzowi, udzieleniu wotum zaufania, wkrada się rutyna, jakaś sztampa, a jedynym aspektem „bajkowości”, która nie tyko dzieci uczy zachwytu, a społeczeństwo lokalne integruje wokół aksjologii wykraczającej poza granice gminy? Oto dziś niewielki parking, który z mocy „dekretu” urzędników w dniu 9 czerwca musi zmienić swoje naturalne przeznaczenie, by można tam było postawić ze trzy dmuchańce, wózek z popcornem i namiot do malowania twarzy, jak na festynie z okazji otwarcia klubo-kawiarni w Jabłonowie… Quo vadis, Chocianów?
Moje „wow”, którego – o dziwo – od dawna nie zauważam nawet na ustach organizatorów dzisiejszej impry (nie licząc oczywiście zachwytów na temat smaku kawy i herbatek serwowanych przez (Bagdad) PERON Caffe) wprost odnosi się do próżności i ściemy „chłoptaków” typu Wan, Bagiński czy Nowak wypaczających rzeczywisty obraz gminnej prawdy tj. do tego, że zabawa pijarowska nadal stanowi dla nich punkt wyjścia i cel wszystkich działań.
W tym konkretnym przypadku Dzień Dziecka służy głównie promocji pomysłu kawiarenki (niekiedy nazywanej już Bistrem), ale to zaledwie czubek góry problemów z osobowością, jaką ma władza Chocianowa.
W zaprzeszłym artykule, jak pamiętacie szczerze mówiłem o „ponurej jesieni”, która czeka Chocianów. Dlatego moja trawestacja noblowskiego pytania: „Quo vadis, Chocianów?” pomimo pozorów nie jest zabiegiem czysto publicystycznym. I zapewniam, że na myśli nie mam wyłącznie „globalnego” programu „Czasu na więcej”, który przedstawili radni KWW Tomasz Kulczyński.
Od dawna nie jest tajemnicą, że nie jest to ani trochę ich własny katalog wyborczy, ani nawet trochę nie jest wypadkową ich pomysłów, ani tym bardziej ich „pobożnych życzeń”. Przypomnę: obwodnica, która nie jest obwodnicą jest ważniejsza niż przebudowa „Wąskiego gardła”, z którą poprzednia kadencja mierzyła się, jak wąż z jeżem. Albo np. idea budowy kanalizacji! Sorry, ale ideą budowy kanalizacji Gmina Chocianów żyje od „zawsze”! Od ćwierćwiecza Franciszek Skibicki potrafił przed każdymi wyborami ogłaszać przetargi (trochę przetargi), by zaraz po wyborach unieważniać te trochę przetargi. Oczywiście niczego teraz nie przesądzam, że „nowa – stara” władza jest w lepszej sytuacji, niż 5 lat temu, ale na pewno w programie z 2018 roku było już… skanalizowanie wsi. Póki co, nic się nie zmieniło, a potencjał do wykonania tej inwestycji raczej zmniejszył się, niż wzrósł.
Niestety nadal „nie stać nas” (co do końca nie jest prawdą) na budowę kanalizacji, bo Europa zawsze żąda dobrego przygotowania inwestycji, nie tylko zrobienia dokumentacji co jest podstawą, ale głównie wskazania zdolności kredytowej, tj możliwości sfinansowania przedsięwzięcia, a tego niestety Gmina Chocianów nie ma nawet w stopniu śladowym. Wystarczy wskazać, że Gmina nie ma już zdolności kredytowej, by w jakiś samodzielny i twórczy sposób myśleć o jakimkolwiek rozwoju, abstrahując nawet od tego przedziwnego katalogu KWW Tomasz Kulczyński „Czasu na więcej”. I tym sposobem doszliśmy do stopnia zadłużenia na koniec 2023 roku, którego już nie da się zwalić na poprzedników.
Jeszcze gorzej wyglądają punkty programu mówiące o „rozbudowie ścieżek rowerowych” i inwestycji w kolej. O Bosiuu, przecież nie są to „typowe”, żeby nie powiedzieć priorytetowe zadania własne gminy! Ale… na tym na dziś skończmy „wyśmiewanie” twardych wytycznych dla Rady Miejskiej tej kadencji, co? Gwarantuję, że zanim nastąpi ponura jesień „Czasu na przetrwanie” zdążę punkt po punkcie, akapit po akapicie, od „a” do „Ż” wykazać jego dziecinność, regionalną prowizorkę, a przede wszystkim obleśnie pijarowski charakter tych planów.
Ojś, ojś, ojś… Quo vadis, Chocianów?
Właściwie na tym chciałbym skupić uwagę Czytelników w spóźnionym Dniu Dziecka w Chocianowie. W „zaprzeszłej kadencji” mieliśmy tylko jednego pełnomocnika, a w tej… aż dwóch! Ups… „Pan nic nie rozumie”, powtarzam w myślach, dlatego pozwolę sobie teraz przywołać komentarz Pani Anny Pichały, bo chyba w jej przypadku nie zachodzi okoliczność, że czegoś nie rozumie, nie rozumiała, i rozumieć nie przestanie, co – jak widać – mi zarzucają intelektualistki z RCK i urzędnicy, jak ratusz wysoki i szeroki
Czy zauważacie, że emocje, które FAKTY generują wśród Czytelników mają źródła w refleksjach mieszkańców Gminy, bardziej lub mniej związanych z linearnym systemem rozumowania? Mówiąc inaczej, nie mówię niczego innego, niż to, co mieszkańcy widzą, czują na co dzień, a z niektórymi problemami wręcz borykają się, jak ja nieraz w kwestiach poczucia rozumienia rzeczy prostych, jak przysłowiowy drut.
„Pan nic nie rozumie” (jak dziecko), a tym bardziej dlaczego burmistrz Tomasz Kulczyński np. w dniu zaślubin powołał „pełnomocnika ds. mieszkańców”, prywatnie swoją żonę, jak opisał to publiczno-prywatny portal chocianow.pl. Nie rozumiem nawet, dlaczego dokonał zmian w Planie Finansowym zaraz po II sesji Rady Miejskiej zwiększając środki na wynagrodzenia bezosobowe.
„Pan nic nie rozumie”, a przecież już pół roku minęło, a na umowach -zlecenie nadal zatrudnione są osoby o specjalnym znaczeniu dla pijaru i eventów „na wysokim poziomie”. Rzeczywiście nie zrozumiem nigdy, dlaczego promocja może liczyć na 300.000,00 zł na drobne wydatki, tj tyle samo, ile gmina przeznacza na naprawę dróg w całym roku.
Mówiąc między nami, jeśli porównamy wydatki na drogi i np. place zabaw, czyli zakup urządzeń rozrywkowych można dostać zawrotu głowy. Mamy prawdziwe żniwa na placów zabaw i stawiania siłowni zewnętrznych, których w Gminie powstało więcej (kwotowo i ilościowo), niż łat w gminnych drogach. Niemniej zaburzony pod tym względem jest rozwój gminy w aspekcie promocji kultury i rozrywki oraz wydatków na administrację. Krótko mówiąc, przy ok 15 mln zł budżetu na administrację w 2024 roku i 12524 (słownie: dwanaście tysięcy pięćset dwudziestu czterech) mieszkańców, okazuje się, że każdy mieszkaniec Gminy Chocianów zaprzyjaźnionej z Lubinem rocznie wydaje blisko 1.200,00 zł na urzędników, pełnomocników, utrzymanie etatów, etc,etc…
Quo wadis, Chocianów?!…
albo
Zastosowane tutaj przeze mnie tendencyjne sformułowanie „albo-albo” oczywiście dość luźno kojarzy się ze słynną pracą Sorena Kierkegaarda, niemniej uznałem, że właśnie na podobne i gorsze dylematy wystawia nas chocianowski samorząd.
P.S.:
Na pożegnanie wyznam, że nie domyślam się, ja to po prostu wiem, że na spóźnionym Dniu Dziecka wystąpi pełnomocnik ds. mieszkańców oraz to, że włączę piosenkę pt. „Pan nic nie rozumie”…
Robert Harenza
Comments