Robert Harenza: Dzień dobry. Pani mnie nie przestaje zadziwiać! O ile zwykle to ja proszę o spotkanie i wywiad, tak tym razem Pani dzwoni do mnie z prośbą o rozmowę…
Anna Pichała: Dzień dobry. Chciałam się do czegoś przyznać publicznie, co Pan – o ile już zdążyłam poznać FAKTY Chocianów – na pewno mi umożliwi bez zbędnych udziwnień i ceregieli.
R.H.: O co w takim razie mam Panią zapytać, by sprawić Pani satysfakcję?
A.P.: Proszę mnie poprosić o komentarz do wyroku, jaki zapadł 10 lutego w Sądzie Rejonowym w Lubinie. Burmistrz Chocianowa nie prosił mediów, by mógł skomentować wyrok, który przecież go uniewinnia. Nie znalazłam żadnej wypowiedzi niewinionego. Ja nie jestem ani taka „skromna”, ani nie wstydzę się, by cieszyć się z rozstrzygnięcia Sądu pierwszej instancji.
R.H.: Ok. W takim razie najpierw proszę powiedzieć, czego dotyczył proces. W skrócie, o ile można…
A.P.: Sąd orzekł, że oskarżony z mojego powództwa Tomasz Kulczyński jest niewinny tego, że na przełomie 2017 i 2018 roku w internecie pojawiły się poniżające i pomawiające mnie wpisy. Co prawda wpisy robiła wąska grupa jego znajomych, także z jego domu, ale nie ma niezbitych dowodów, że wpisów dokonywał sam Tomasz Kulczyński, a także na to, że polecał swoim znajomym dokonywać poniżających mnie pomówień.
R.H.: Każdą rzecz można opisać na kilka sposobów, używając innych słów. Na przykład to, że Tomasz Kulczyński jest niewinny, bo nie da się stwierdzić, że z klawiatury jego konkretnie laptopa pisano pomówienia, można równie dobrze skomentować równie prawdziwym stwierdzeniem, że Tomasz Kulczyński jest winny tylko temu, że ktoś z jego otoczenia przy użyciu jego domowego internetu nieładnie bawił się w czyny karalne, tj. znieważanie…
A.P.: Czy mogę już przedstawić mój komentarz?
R.H.: Za chwilę… Przepraszam. Zaintrygowała mnie Pani sugestia – oto Tomasz Kulczyński nie chce skomentować rzekomo korzystnego dla niego wyroku, bo jednak czuje się winny, niejako w sensie współuczestnictwa w „hejcie”, jaki rozpętali jego koledzy. Sugeruje Pani, że ma wyrzuty sumienia, dlatego wstrzymał się od wypowiedzi na temat niewinności, którą ogłosił Sąd? Czy Pani tym samym przypisuje Tomaszowi Kulczyńskiemu coś w rodzaju… skruchy? Pani zdaniem, mówiąc wprost – burmistrz Chocianowa skruszony nie ma odwagi, by zając oficjalne stanowisko w sprawie jak na Chocianów i nietypowej i poważnej jednocześnie?
A.P.: Chyba nikt lepiej by tego nie ujął… Właśnie tak jest! Wierzę, że Tomasz Kulczyński jednak ma wyrzuty sumienia, a w jego przypadku brak fetowania sukcesu wygranej niezbicie świadczy, że je ma. Ja nie mam wyrzutów sumienia, że pozwałam go o uczestnictwo w znieważaniu mnie i pomawianiu. Dlatego chcę publicznie skomentować wyrok…
R.H.: Uważam, że Tomasz Kulczyński jednak skomentował wyrok! Zrobił to po swojemu. Za pomocą niejakiego Kaspera Nowak napisał: „Tomasz Kulczyński niewinny. Anna Pichała słono zapłaci za oskarżenia!” – to komentarz Tomasza Kulczyńskiego. I – z szacunkiem – nie widzę w tych dwóch zdaniach ani okruszka wyrzutów sumienia…
A.P.: Nie zamierzam teraz (tym bardziej przed Panem) „doktoryzować” się na temat wyrzutów sumienia, a tym bardziej wyrzutów sumienia Tomasza Kulczyńskiego, niemniej uparcie twierdzę, że to, co napisano na temat wyroku nie jest komentarzem… Do tej pory tylko FAKTY Chocianów zamieściły Pana komentarz, włącznie z pełnym brzmieniem wyroku Sądu (Burmistrz Tomasz Kulczyński niewinny! Niewinny, bo nie działał sam, lecz w grupie, wespół w zespół pomawiając Annę Pichała), a Tomasz Kulczyński i ja w jakimś sensie nadal milczymy. Uważam, że powinnam osobiście odnieść się do wyroku. Czy w końcu Pan poprosi mnie o wyrażenie zdania na temat jak to „słono” płacę ze oskarżenie Tomasza Kulczyńskiego…
R.H.: Proszę, ale zastrzegam sobie prawo do przerywania…
A.P.: Tomasz Kulczyński spotykał się w swoim domu z grupą kolegów, którzy dziś osiągają korzyści majątkowe w gminie Chocianów. Prowadzili kampanię wyborczą polegającą na zorganizowanym pomawianiu i znieważeniu potencjalnych jeszcze wtedy (koniec 2017 i początek 2018 roku – przypominam) kandydatów na burmistrza. I to nie tylko mnie, ale także inne osoby znane z chocianowskiego życia publicznego. Niechcący w jednym z komentarzy, które podałam do prokuratury z prośbą o wykrycie IP, gdyż popełniono przestępstwo, znaleźli się także były burmistrz pan Roman Kowalski oraz były przewodniczący rady miejskiej Krzysztof Leszczyński. Ponadto inny komentarz pomawiający byłego burmistrza, który zgłoszony został przez byłego burmistrza również wykazał właściciela IP w osobie Grygorcewicza. To wskazuje na szeroko zakrojoną i zorganizowaną akcję „hejterską”. Odpowiedzialność za wiele anonimowych komentarzy pochodzących wprost z lokalu firmy Grygorcewiczów, prywatnie przyjaciół Tomasza Kulczyńskiego, których pracownikiem był Krzysztof Kochowicz (brat Agaty Wesołowskiej – sekretarka burmistrza), to on w finale sprawy wziął na siebie. W zmowie i porozumieniu panowie zajmowali się zorganizowanym hejtem, następnie spośród siebie w wytypowali kozła ofiarnego, któremu na otarcie łez zapewniono etat w chocianowskim urzędzie, tym samym w którym jego własna siostra Agata Wesłowska jest sekretarką burmistrza. Jest jeszcze żona Krzysztofa Kochowicza z własną firmą Graf Projekt, która czerpała, a może ciągle czerpie korzyści finansowe na współpracy z Regionalnym Centrum Kultury. Faktura na przeszło 20.000,00 zł za rozstawienie paru namiotów w Parku to tylko jeden z dowodów…
Ze zwykłego montera reklam, który chodził z wałkiem i klejem i na słupach rozkleja plakaty, Krzysztof Kochowicz stał się pracownikiem urzędowym administracji publicznej. Pewnie nigdy nie dowiemy się, ile teraz zarabia, ale wiemy dokąd sięgają widełki wynagrodzenia „referenta”. Zapewne dla tego człowieka znajomość z Tomaszem Kulczyńskim była opłacalna…
R.H.: Rozumiem, że odnosi się Pani do tej części wyroku:
(…) „Oskarżony tym osobom podczas spotkań umożliwiał korzystanie z jego domowego Internetu w przez sieć WiFi. Osoby z tej grupy zapewne liczyły, że w wypadku wygrania oskarżonego w wyborach na burmistrza Chocianowa one też odniosą jakieś korzyści. Dlatego też osoby te planował lub podejmowały działania, które z ich mniemaniu zwiększały szanse na wygraną w wyborach oskarżonego.
Zapewne według tych osób stawianie w złym świetle kontrkandydatów zmniejszało poparcie dla tych kontrkandydatów w wyborach, a więc stawiało w lepszej sytuacji oskarżonego” (…)
A.P.: Grupa ludzi z Lubina jednak zdoła wiele osób przekonać do siebie, przebojem weszli na rynek chocianowski. Teraz tutaj zarabiają. Na szczęście wielu z kiedyś przekonanych mieszkańców już się „odprzekonało” i żałują, że ulegli propagandzie. Na każdym kroku ludzie zwracający się z problemami do władzy mogą teraz samodzielnie dokonać analizy osobowości i charakteru Tomasza Kulczyńskiego, tego który opisywany był na tych samych forach jaki prawnik, kryształowy, w aureoli i poświacie niebieskiej, Ludzie mdleli kiedy wchodził na spotkania…
R.H.: Cytuję:
Sąd nie podziela stanowiska oskarżonego, że komentarze te nie są ani pomówieniem ani zniesławieniem. W ocenie sądu te komentarze wypełniają znamiona czynów zabronionych. Sąd nie podziela też stanowiska oskarżonego, że komentarza nie są na tyle jednoznaczne, że nie wiadomo czy chodzi o pokrzywdzoną.
Zdaniem sądu komentarze te były też zniewagą czyli wypełniały znamiona z art. 216 Kodeksu Karnego.
A.P.: Cała retoryka Tomasza Kulczyńskiego i jego mecenasów opierała się na bagatelizowaniu komentarzy, które według ich „prawniczej wiedzy” nie była przestępstwem, a jedynie krytyką. Parafrazując Kulczyńskiego, który powiedział, że sołtys jest osobą publiczną powinien mieć grubą skórę. Coś Panu przeczytam.
Oto zeznania Tomasza Kulczyńskiego:
„Z mojej perspektywy w okresie, kiedy pojawiły się te komentarze nie miałem z perspektywy Radnego Lubina wiedzy kim jest ta pani.
Fakt, że ta pani miała brać udział w tej kampanii wyborczej oficjalny fakt powziąłem w momencie wycofania mojego powództwa, wobec tej pani, było to w maju/kwietniu 2018 roku, ta pani publicznie ogłosiła, że będzie ubiegać się o urząd burmistrza miasta Chocianów.
Jeżeli chodzi o treść komentarzy to w mojej ocenie nie stanowi przesłanek pomówienia, czy zniesławienia. Należy pamiętać, że ta pani jest osobą publiczną jako sołtys wsi Parchów. A judykatura (podkreślenie – redakcja) jednoznacznie wskazuje, że osoby publiczne powinny mieć grubszą skórę co do faktów ich działania w przestrzeni publicznej. Treść zawartych komentarzy w mojej ocenie nie wskazuje jednoznacznie, że chodzi o tą panią”
Jak nie trudno zauważyć, całą „judykaturę” Tomasza Kulczyńskiego Sąd wyrzucił do kosza:
„Sąd nie podziela stanowiska oskarżonego, że komentarze te nie są ani pomówieniem ani zniesławieniem. W ocenie sądu te komentarze wypełniają znamiona czynów zabronionych. Sąd nie podziela też stanowisko oskarżonego, że komentarza nie są na tyle jednoznaczne, że nie wiadomo czy chodzi o pokrzywdzoną”
R.H.: I co z tego, jeżeli Tomasz Kulczyński i tak zgodnie z prawdą może propagandowo oznajmić: „Tomasz Kulczyński niewinny. Anna Pichała słono zapłaci za oskarżenia!”…
A.P.: Szanuję wyrok Sądu, bo wiem, że sprawa była bardzo trudna i oparta na poszlakach. I jestem mu bardzo wdzięczna za to, że tak szczegółowo potrafił przeanalizować cały proces i trafnie ocenił grupę i jej postępowanie. Sędzia zawarł wiele tez, które pokrywały się z naszymi. Cóż innego miał zrobić sędzia, jeśli pojawił się Krzysztof Kochowicz, który wziął na siebie autorstwo komentarzy. Co prawda trzech z pięciu, ale nie wątpię, że gdybyśmy zaczęli zajmować się pozostałymi dwoma komentarzami nagle Krzysztof Kochowicz doznałby olśnienia i przypomniał sobie, że jednak pisał także te pozostałe dwa… Przecież sądy za amnezję nie karzą. Co miał zrobić Sąd, jeśli zjawia się ktoś kto mówi, że jest sprawcą tego przestępstwa. Jakie Sąd ma podstawy, żeby podważyć zdanie człowieka, który pod przysięgą zeznaje, że dokonał przestępstwa? Sąd nie ma prawa nie przyjąć oświadczenia, choć może nie dać temu wiary. Krzysztof Kochowicz jeszcze nie był karany za składanie fałszywych zeznań. To pierwszy proces z jego udziałem, ale myślę, że nie ostatni…
R.H.: Ale to Pani „słono” zapłaci za oskarżenia, z czego cieszą się mecenasi Tomasza Kulczyńskiego.
A.P.: Sąd obciążył mnie kosztami postępowania. Zwyczajowo, nie słono – to fakt! Jak widać szczęście jeszcze dopisuje Tomaszowi Kulczyńskiemu, choć dziś przy zestawieniu wszystkich faktów jego zwycięstwo jest raczej pyrrusowe. Mogę śmiało powiedzieć, że nadal jestem ofiarą i płacę koszty (3.744,00 zł) za nieodpowiedzialną działalność Tomasza Kulczyńskiego i jego spin doktorów z czasu kampanii wyborczej. Przytoczę jeszcze jeden wyjątek z rozprawy. Zeznaje Tomasz Kulczyński do protokołu:
(…) „Kwestia prowadzenia kampanii wyborczej była ustalana kolektywnie. Policja ustaliła, że te komentarze zostały napisane z routera IP nie należącego do mnie. Dlatego nie wiem co ja robię tutaj, bo byłem świadkiem w postępowaniu przygotowawczym. Ja stwierdziłem na policji, że router mógł być lub nie być zabezpieczony. Umowa z Kamnet jest zawarta nie na mnie, a technicznie na moją żonę. Posiadam kilka nieruchomości, mam z żoną współwłasność majątkową, ale prowadzimy taki schemat małżeństwa, że mamy podzielone role zarówno w kwestii zarobków jak i zajmowania się pewnymi sprawami. Czy u mnie czy u Adama Katulskiego znajdowały się osoby odpowiedzialne za prowadzenie kampanii, nie jestem w stanie stwierdzić kto przez okres tygodnia mógł napisać te komentarze.”
W tym miejscu pełnomocnik wniósł o zaprotokołowanie pełnego fragmentu wypowiedzi wcześniejszej oskarżonego o treści „zeznałem co jest akurat prawdą, że w moim domu spotykali się”. Oskarżony oświadcza, że tak powiedział, ale też od razu dodał sformułowanie „jak wszystko co zeznałem w postępowaniu przygotowawczym” (…)
R.H.: Zgoda. Sąd obalił argumenty co najmniej piątki mecenasów, w tym Tomasza Kulczyńskiego i stwierdził, że to co robili panowie w domu Tomasza Kulczyńskiego jest przestępstwem. Sąd stwierdził , że jest to nie tylko przestępstwo pomówienia czyli paragraf 212 ale także przestępstwo znieważenia paragraf 216. Jeszcze w mowie końcowej mecenas Barbara Kleśta próbowała przekonać Sąd, że to, co wypisywała nieformalnie zorganizowana grupa, działająca w miejscu zamieszkania oskarżonego na rzecz jego interesów nie wyczerpuje znamion przestępstwa i nie było w tym nic złego… Co z tego, jeśli to Pani w konsekwencji „słono” zapłaci za oskarżenia, że zacytuję klasyka Kaspera Nowak.
A.P.: Swoją drogą, dla mnie prawda jest warta każdych pieniędzy, większych niż zasądzone mi 4.000,00 zł, by obalić mit kryształowej osobowości, niewinności i nieskazitelności Tomasza Kulczyńskiego. Nigdy nie miałam wątpliwości, że jakaś bliżej nieznana mi grupa ludzi popełniła przestępstwo, choć innych mogą być grupą trzymającą władzę bądź grupą przyjaciół – każdy ma prawo do swojej oceny. Grupa tych osób spotykała się i pisała negatywne komentarze na kontrkandydatów po to, aby przysporzyć elektoratu i zdyskredytować potencjalnych rywali w walce o fotel burmistrza Tomasza Kulczyńskiego. Panie Robercie, wiadomo wszem i wobec, że określenie: „Anna Pichała słono zapłaci za oskarżenia!” nie odnoszą się do kosztu 4.000,00 zł. Wyrażenie, że „słono zapłacę” należy rozumieć szerzej, znacznie szerzej… Zostanę wdeptana w bruk politycznie, społecznie i towarzysko – to jest ta słona kwota, którą orzekł mi Tomasz Kulczyński słowami Kapera Nowak!
R.H.: Czyli jednak miałem rację, twierdząc, że Tomasz Kulczyński nie ma wyrzutów sumienia, choć to Pani jednocześnie próbowała mnie do tego przekonać na początku. Przyznam się, że jeśli ma Pani rację – to są raczej nietypowe i rzadko spotykane „wyrzuty sumienia”, czyż nie?
A.P.: Niespotykane, ale jednak są to wyrzuty sumienia… (mówiłam, że nie chcę się „doktoryzować”?). Może najdziwniejsze z możliwych, ale jednak – w ten sposób Tomasz Kulczyński – „słono dla mnie” odreagowuje stres związany z „wyrzutami sumienia”. To wszystko, o czym mówiłam, a co działo się ponad dwa lata temu przybrało inny, bardziej oficjalny charakter, a dyskryminacja mnie na arenie chocianowskiej polityki samorządowej zarządzana jest nie – jak dawniej – z domu, lecz z gabinetu Tomasza Kulczyńskiego. Koledzy, którzy pomagali mu w prowadzeniu „hejterskiej” kampanii wyborczej, dziś osiągają korzyści, otrzymują pieniądze za prowadzenie nagonki na mnie. Oficjalnie. Dziś hejt na zlecenie nazywa się urzędową informacją publiczną. Na razie dopiero w jednym przypadku Sebastian Grygorcewicz ujawnił Adama Michalika, jako autora „hejterskiego” tekstu, z którym prokuratura ma ogromny problem, podobnie jak policja chocianowska i polkowicka, gdyż nie wiadomo, kto napisał i pisze inne poniżające mnie i oszczercze artykuły…
R.H.: Między innymi ten wczorajszy?
A.P.: Powtórzę: wyrażenie, że „słono zapłacę” należy rozumieć szerzej, znacznie szerzej… Zostanę wdeptana w bruk politycznie, społecznie i towarzysko – to jest ta słona kwota, którą orzekł mi Tomasz Kulczyński słowami Kapera Nowak! Burmistrz wymyślił sobie, że usuwając mnie z funkcji sołtysa bez żadnych powodów, z istotnym naruszeniem prawa poprawi swoje noty, to są te „słone” koszty. Jest mi bardzo przykro, że Tomasz Kulczyński choć ukończył jakąś prawniczą szkołę, nie rozumie, że aby mogła być podjęta uchwała Zebrania Wiejskiego, aby mogły być zebrane podpisy i mogło dojść do wcześniejszego odwołania sołtysa, muszą wystąpić powody tego odwołania. A takich przesłanek brak. W miniony piątek odbyło się zebranie na temat działalności sołtysa w 2019 roku i nikt nie miał zastrzeżeń do sprawozdania z działalności. Zostało ono przyjęte niemal jednogłośnie. Prawo obowiązujące przez 17 lat w tym zakresie oraz nowe prawo ustanowione przez Tomasza Kulczyńskiego i jego radnych jest jednoznaczne w tym zakresie i mówi jasno, że sołtys może być odwołany przed czasem, a odwołanie to może nastąpić z czterech określonych powodów.
1. nie wykonywanie swoich obowiązków
2. naruszanie postanowień statutu
3. nieprzestrzeganie uchwał zebrania wiejskiego
4. nieracjonalnego gospodarowania mieniem oraz środkami finansowymi przekazanymi Sołectwo
Żadna z wymienionych w Statucie przesłanek do odwołania sołtysa nie wystąpiła. Proszę mi wierzyć, że gdybym miała przeświadczenie, że pomogłabym mojej wsi rezygnując z funkcji sołtysa, zrobiłabym to. Ale zarówno ja jak i mieszkańcy, którzy wybrali mnie w demokratycznych wyborach są przekonani, że nikt lepiej nie zatroszczy się o naszą wieś. Niemniej według Tomasza Kulczyńskiego: „Anna Pichała słono zapłaci za oskarżenia!”, więc burmistrz zmontował kuriozalne zarządzenie o zwołaniu Zebrania Wiejskiego w sprawie odwołania sołtysa.
Nie wiem, kto pisał to „zarządzenie”, ale źle świadczy o osobie, która je podpisała. W zarządzeniu burmistrz powołuje się na zapisy raz starego, raz obowiązującego Statutu, jakby nie chodził do żadnej szkoły. Myślę, że będzie o tym jeszcze głośno, ale już teraz mogę pokazać, że stwierdzenie „słono” sołtys zapłaci za oskarżenia ma typowo pozaprawne motywy.
R.H.: Dziękuję za rozmowę.
Orzeczenie sądu
Comments