Bez kategorii

Poetyckie Hallelu-Jah od FAKTY Chocianów

0

W okolicznościach pierwszego dnia Świąt Wielkiej Nocy i imienin Roberta pragnę potwierdzić fakt niezaprzeczalny! Jakkolwiek trochę ociągając się, z niechęcią, a być może nawet z pewną odrazą przyznaję, że to najnowsza dyrektorka Regionalnego Cuda Kultury (w skrócie RCK) Agata Wesołowska swoją postawą (na zdjęciu startowym postać z prawej strony) sprawiła, że w dniu imienin będę tylko religijnie liryczny, nawet frisellowo jazzującym gitarzystą na temat meandrów słowa, sztuki, muzyki i teorii Kultury. Tak, tak… Dzięki wstawiennictwu rozmodlonych dłoni pani od „kultury” gminnej i czytelnictwa, za sprawą jej spojrzeń w ciup wniesionych ku niebu, a także z powodu chrześcijańsko – instytucjonalnych życzeń świątecznych, abiturientka liceum salezjańskiego przekonała mnie do napisania artykułu o…

(Ups, byłbym zapomniał przyrzec, że tutaj nie powiem ani jednego złego słowa o lokalnej władzy, nie odniosę się do następnych konfabulacji dziennikarza Kaspera Nowak w stylu: „opozycja” kłamie, czy jak to on mnie na co dzień nazywa… Przysięgam, że nie przedstawię żadnego z mniej lub bardziej kontrowersyjnych zarządzeń burmistrza, które zresztą nie pojawiają się na BIP od prawie 2 miesięcy…)

„Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i drugiego Człowieka” – napisała chocianowska instytucja Kultury działająca w osobach dyrektora i pracowników.

Hallelu-Jah, jak widać to klucz do wielu sfer życia, raz otwiera drogę do „odradzania” się wiary, a innym razem do wiary w Człowieka. Jest tu i religia i człowiek, Bóg i Człowiek oznaczani przez panią dyrektor za pomocą dużych liter. Może w życzeniach razić ton, jakby wprost wyjęty z kazania proboszcza albo żywcem przywołany z okresu pobierania nauk przez Agatę Wesołowską w liceum salezjańskim, niemniej obiecałem, że Święta spędzę na odradzaniu wiary w drugiego Człowieka, czyli wypisz wymaluj także w/w panią.. „Boże, gdybym z grzmiącej fali, choćby jedno ziarnko mógł ocalić…” – w tej intencji właśnie przed chwilką śpiewali także Sanah i Grzegorz Turnau. Dlatego między innymi puściłem „Sen we śnie” autorstwa wyklętego amerykańskiego poety Edgara Alena Poe, by nie było wątpliwości, że dzisiaj mieszczę się w klimacie świąt Wielkiej Nocy, a więc blisko życia, śmierci i upływającego czasu, którym od wieku wieków sekunduje poezja. „To co widzisz, co się zda, jak sen we śnie jeno trwa” – to jedna z wielu prób postawienia tezy o konstrukcji życia, jego materialnej i egzystencjalnej kruchości. „Stoję zaciskając w dłoni złoty piasek, fala goni” – śpiewa Sanah, próbując przekazać sprawdzone i potwierdzone na przestrzeni dziejów wrażenia o bezsilności, ale też o zjawiskowości, osobliwości i indywidualizmie człowieka. Heroizm idei, a więc także satysfakcja z posiadania niezależnego od czegokolwiek pragnienia stanowienia własnej woli, a to – bez zbędnego akademizmu mówiąc – jest wręcz pozornie bluźnierczym przyrównywaniem się do boskiej mocy. Szczególnie wyraźnie widać to w kontekście świąt wielkanocnych, skupiających się na fenomenie zmartwychwstania, jakby roli życia i funkcji śmierci za jednym razem. Stąd te bluźniercze skojarzenia Poego, że stać go na boski czyn, bo Chrystus przecież był jak zwykły śmiertelnik uczestnikiem wielu form życia, niegodziwości, cierpienia i śmierci. Doświadczył też tego, o czym śpiewa Sanah – „Przez palce moje ach, przesypuje piach” „Aaa, aaa, aaa…” „a” to samogłoska – przynajmniej dla mnie – dzisiaj wyjątkowa, bo to jej w piosence życie i czas nadają przejmująco egzystencjalny i emocjonalny bieg.- „A ja we łzach, ja tonę we łzach” Metafizyczne i filozoficzne do tej swoiście płynnej struktury bytu i emblematycznie ludzkiej struktury dopiero po 100 latach nawiązał w swoim wierszu inny wielki poeta (o polskim pochodzeniu) Guillaume Apollinaire.

Apollinaire de Kostrowitzky z kolei z mostu Mirabeu, patrząc na goniącą Sekwanę próbował w swojej dłoni uratować choćby tylko wspomnienie o ludziach dokonujących samobójczych aktów woli związanych z życiem i śmiercią, jak można się domyślić głównie z powodu niespełnionej miłości, „aaa”, „aaa”. „Sekwana goni” „Ja tonę we łzach, ja tonę we łzach” „aaa” „ a ta melodia się skończy i tak” (Szary Świat)

(lokowanie produktu)

O ile na początku XIX w, tj. w okresie życia Poego głównie poezja zajmowała się eksploracją istoty bytu na równi z Filozofią i naukami ścisłymi, o tyle jazz jest dla mnie tym gatunkiem muzyki, który w ten sam sposób poznaje, opisuje i przedstawia Świat, tyle że za pomocą dźwięków. „aaa” Sanah i Turnaua, a wcześniej wiersz „Sen we śnie” bardzo wyraźnie pojawia się u innego amerykańskiego artysty, a konkretnie gitarzysty jazzowego. Bill Frisell, bo o nim mowa, podobnie jak Poe próbuje w dłoni na gryfie odnaleźć albo ocalić choćby najdrobniejszą nutę, to „aaa”, ziarnko piasku z wiersza, opowiadając o przezwyciężaniu. Czy śmierci (?), czyli tematu najważniejszego dla chrześcijan w dniu zmartwychwstania.

Grafika okładki płyty tylko potwierdza moje spostrzeżenia. Jest na niej człowiek, opowieść o losach Kultury, jak przenikają się idei, słoneczniki Van Gogha, ziarna zbóż, geometria analityczna jako strumień świadomości plastycznej, a nawet bluźniercze przypisanie boskości człowiekowi, który dąży do opanowania kosmosu… Apollinaire z mostu oglądał Sekwanę, Bill Frisell z perspektywy amerykańskiego muzyka widzi swoisty „rurociąg”, przez który płynie Świat, także ten Poego, bo na na byt, życie i śmierć, na Kulturę, tę chrześcijańską Agaty Wesołowskiej, jak i Kulturę „aaaa” Sanah bez wątpienia składa się niezliczona składowa czynników, ale i tak zawsze jej podstawę tworzą słowo, muzyka, zdolność do kreacji, wyobraźnia, wrażliwość, a nader wszystko towarzyszące temu przeżycia i emocje.

W Chocianowie natomiast… jest tak


Ogród Pana Boga, a w nim ciastka o nazwie „Golgota” – do tego dla Agaty Wesołowskiej sprowadza się postrzeganie tragicznego i wiecznego z punktu widzenia Kultury chrześcijańskiego misterium zmartwychwstania Chrystusa. Niestety pani bibliotekarka swoją wiedzę o Kulturze, a szczególnie umiejętności w jej upowszechnianiu (za co pobiera wynagrodzenie) sprowadza jedynie do jarmarcznych zachowań. O niebo lepsza była kiedyś Krystyna Kozołup, organizując koncert z okazji Dnia 11 listopada, na który – przemycając przed Franciszkiem Skibickim ważne dla niej wartości Kultury – do Chocianowa zaprosiła Dorotę Osińską. Pamiętam to…

Wiem, że mnie słyszysz… I’m calling you!

O Bossiuu, wtedy też napisałem „aaa” o Kulturze, tj. filmie amerykańskim, o słowach piosenki, jak dzisiaj o Edgarze i gitarzyście Billu. Jaki ten Świat jest mały! Przeszliśmy od poezji Poego przedstawionej przez – moim zdaniem następną Agnieszkę Osiecką, tj. Sanah – do… Jakuba Żołubaka, rodem z Chocianowa.

Co o nim piszą fachowcy z branży?

Same dobre słowa.


Live at JazzState

Od czasów Komedy poszukującego w świecie powojennym choćby ziarnka piasku, który da się ocalić, jak Poe, jak Bill Frisell – w Polsce dotychczas nie było śmiałka, który odważyłby się powiedzieć „Życie w stanie jazzu”!, łącząc językowo kulturę amerykańskich stanów z muzyką, świętem, poznaniem i uniwersalnym spojrzeniem na fenomen życia. Jakub Żołubak, były sąsiad wielu wrażliwych muzycznie mieszkańców Chocianowa gdzieś w Polsce próbuje jednak w dłoni przesypując piach…”aaa”, „aaa”’

Na zakończenie. W myśl zasady, że piszę tylko to, co spodobałby się czytelnikom, już spieszę z publikacją.

PS:
Osobę , która – jak twierdzi Sanach – „śpiewała jazz” proszę o esemesa z życzeniami imieninowymi typu „Cze”, „Dzień dobry” albo np. „Życzę Panu przynajmniej Dzień dobry”. Innymi słowy, będę wdzięczny za cokolwiek…

Robert Harenza

Czy darmowy chleb burmistrza Chocianowa zatka 10 mln zł deficytu w budżecie Gminy? Ani „jarmark” przetargów… – mówi się na ulicy!

Poprzedni artykuł

Co władza może zrobić… z Kulturą

Następny artykuł

Comments

Comments are closed.

Login/Sign up