Ponoć nie można być trochę w ciąży, a trochę nie… Cokolwiek by nie mówić o semantyce pojęcia „trochę”, twierdzę, że po uczestnictwie w I sesji Rady Miejskiej zaślubin radnych i burmistrza Chocianowa w dniu 6 maja 2024 roku – o dziwo – właściwie już w pierwszej minucie od przestąpienia progu Regionalnego Centrum Kultury zrozumiałem, że to „być trochę w ciąży” najlepiej oddaje obraz rzeczywistości, do jakiej „zaszła” chocianowska władza na otwarciu nowej kadencji.
Sorry, za tę odważną tezę, ale w półmroku panującym w Regionalnym Centrum Kultury, „trochę” inaczej, niż na konwencji wyborczej, z podkładem muzycznym, z tuzinem ViPów, telebimami, itd.,itd… odniosłem wrażenie, że Chocianów na przednówku nowej kadencji jest „trochę” szczęśliwy, a trochę wyciszony. Jak gdyby w mocno zaawansowanej ciąży inwestycyjnej, a jednak trochę raczej urojonej.
Słowo skauta, że burmistrz (wyżej na zdjęciu startowym), który ponownie zaślubiał urząd – jak moja intuicja w tych sprawach jest podobna kobiecej – tylko „trochę” wyglądał na szczęśliwca, a trochę nie. W sumie rozumiem ten trochę smutek, a trochę radość Tomasza Kulczyńskiego, bo przecież na uroczystość ślubowania niestety nie przybył żaden z protektorów burmistrza ani z Lubina, ani Wrocławia, co oczywiście źle wróży nowej kadencji. Na inauguracji nie pojawiła się Partycja Jugo, która przez ostatnie 5 lat była pełnomocniczką burmistrza, nie przyjechał żaden Tymoteusz Myrda, ani Tomasz Górzyński, ani Kamil Ciupak, ani Kristoforo Nester, ani nawet… Franciszek Skibicki. Że o samym Robercie Raczyńskim trochę nie wspomnę. Ups… Nawet sam Piotr Karwan nie znalazł czasu, by podkreślić ponadczasowy skok cywilizacyjny i polityczny Tomasza Kulczyńskiego, jaki dzięki niemu Gmina Chocianów osiągnęła przez ostatnie 5 lat!
Odpowiedzialnie twierdzę, że można być trochę starym radnym, a trochę nowicjuszem, jak radny Jerzy Bałecki, ale już burmistrzowi podczas reelekcji naprawdę nie łatwo było znieść osamotnienia i politycznego opuszczenia.
Ale pora wyżej zarysowany problem („Tak mi dopomóż Bóg”) sprowadzić do przykładów, które najlepiej udowodnią tezę, że w Chocianowie wszystko jest tylko „trochę” prawdziwe. Wypada mi na pierwszym miejscu przedstawić lapsus przewodniczącego seniora Czesława Smyka, który pomylił imię Tomasz z Tadeusz, anonsując burmistrza Miasta i Gminy Chocianów, jakby trochę nie wiedział, kto był i kto nadal będzie stanowił Organ Wykonawczy. Mówcie co chcecie, ale nawet dla mnie byłoby to trochę denerwujące, gdyby przed ślubowaniem ktoś pomylił imię Robert z Rajmund, albo Czesław.
Przepraszam za czepianie się szczegółów, ale takie są fakty. Na szczęście za chwilę nastąpiło ślubowanie….
Jeśli nie wiecie, informuję, że folklor ślubowania obejmuje stwierdzenie konieczne: ślubuję. Podkreślam, że niezbędne jest wypowiedzenie przez radnego, urzędnika lub burmistrza oświadczenia woli: ślubuję. Prawo jednak stanowi, że kto chce to może tę niezbędną kwestię według własnej woli zakończyć formułą: tak mi dopomóż Bóg… „Tak mi dopomóż Bóg” wypowiedzieli radni Chocianowa (wyjątek w tym względzie juniora Machonia uznam za potwierdzenie reguły, żeby niepotrzebnie nie komplikować tekstu). „Tak mi dopomóż…” dodał także Tomasz Kulczyński. Szkoda, że prawo nie pozwala po słowie ślubuję dodać na przykład: tak mi dopomóż… Pani (co sam bym wykorzystał, gdybym miał cokolwiek ślubować). Niestety także niedopuszczalne jest po oświadczeniu ślubuję, dodać: tak mi dopomóż żono!
Od dawna wszystko mówiło mi, jakby tylko trochę (szacuję, że na 20%) burmistrz utożsamiał się z Gminą, która – jak sam wyznał – jest Gminą jego żony, ale dzisiaj nie poruszę tematu jej nominacji na Pełnomocniczkę ds. Mieszkańców, bo to temat na inną chwilę. Niemniej ślubowanie wyszło trochę jakby burmistrz Tomasz Kulczyński chcąc nie chcąc swoje magiczne „ślubuję” opatrzył kwiecistymi sformułowaniami: tak mi dopomóż żono.
Sami widzicie i słyszycie, że można być trochę w ciąży, a jednocześnie trochę w cnocie, jak Chocianów w tych kwestiach pomieszania życia publicznego z życiem prywatnym, że o rodzinnym tym bardziej nie wspomnę. W każdej sprawie jest trochę zaawansowania stanu powagi, a trochę błażenady, co uwidoczniło się podczas inauguracji nowej kadencji w wzywaniu Agaty RCK Wesołowskiej do przyjęciu kwiatków od burmistrza z okazji urodzin…! Można? Można! Można na przykład trochę być na sesji, a mentalnie trochę na urodzinach, jak Agata RCK Wesołowska. W świetle jupiterów Nowaka, Wana i Bagińskiego sesja była trochę transparentna, a trochę, jakby pozowana.
Poddałem się urokowi stanu, że gmina jest trochę trochę w rozwoju, trochę sławna, trochę niepraworządna, trochę infantylna, a trochę fachowa i pracowita niczym Referat GK Elżbieta Kowalczuk…
„Cieszę się, że możemy wspólnie tutaj w tym gronie właśnie w dniu dzisiejszym wszyscy złożyć ślubowanie. Ślubowanie, które mam nadzieję będziemy nosić długo w pamięci. Ostatnia kadencja była trudna, wymagająca.(…)”
Oj, prawda,prawda… Ostatnia kadencja była trudna. Nowa kadencja już nie będzie tak ustawiona, jak zaprzeszła. Bo to, że była ustawiona przez polityczną koncepcję koalicji Bezpartyjnych Samorządowców i PiS nie ulega wątpliwości. Trochę z bólem, a trochę z radością nie potrafię znaleźć ani jednego argumentu łagodzącego to twierdzenie. Co podkreślałem wyżej, żaden z „ważnych” prawicowych ani bezpartyjnych polityków nie wsparł burmistrza podczas inauguracji tej kadencji, choć – nie ma kryć – zdecydowana większość kobiet uczestniczących w sesji oklaskami, uśmiechami i rozkosznym wzrokiem wsparły „nowego” burmistrza, jak z nut.
„Kiedy 5 lat temu obejmowałem urząd burmistrza, pamiętam ten deszczowy, listopadowy dzień, mówiąc w nawiasie smutny Chocianów, powiem szczerze szary (…)”
– poetycko wypowiedział się był burmistrz.
Jakie wspomnienia w pamięci zachowa Tomasz Kulczyński tym razem z tego majowego, mówiąc w nawiasie trochę słonecznego dnia zaślubin? Nie wiem, choć bezdyskusyjnie lepszym poetą jestem od niego. Nowa kadencja będzie trudna pod każdym ze znanych mi poziomów, nie tylko w kwestii finansów, a te już za chwilę (po sporządzeniu sprawozdania z wykonania budżetu za I półrocze ) zaczną trzeszczeć w szwach, jak stara łajba.
Z dużej wysokości patrząc, wzywanie Boga na daremne („Tak mi dopomóż Bóg”) nic nie pomoże w czytaniu liczb, tabelek, w rozdziałach i podziałkach budżetowych – co by o tym nie mówić – niczym przysłowiowe kadzidło umarłemu.
Doprawdy nie wiem w czym Bóg dopomoże na przykład radnym Henrykowi Osolińskiemu, Arturowi Wandyczowi, czy Jerzemu Bałeckiemu? Czy w zrozumieniu, na czym polegają zmiany, jakie proponuje burmistrz? Nie sądzę. Jeśli przyjąć, że Bóg dopomoże zrozumieć polega zmiana na przykład w sprawie rewitalizacji dworca PKP.
Czy budynek PKP nie będzie już nową siedzibą Regionalnego Centrum Kultury, a jedynie budynkiem „dostosowanym do współczesnych standardów obsługi podróżnych”? Pańcie z RCK w ramach upowszechniania Kultury „na wysokim poziomie” zaczną obsługiwać podróżnych? A nie mówiłem, że można być trochę w ciąży, a trochę w stanie optymizmu w całkowicie urojonym projekcie rozwoju Gminy Chocianów opartym na kreatywnej farsie!
P.S.
Przypomnę na koniec, że dzień 25 maja, w nawiasie poetycko mówiąc będzie przepiękny i niezapomniany. „Tak mi dopomóż Bóg”…
Robert Harenza
Comments