Robert Harenza: Dzień dobry, Pani Aniu. Niecały rok jest Pani sołtysem Parchowa. Sołectwo przejęła Pani po charyzmatycznym Stefanie Trochanowskim. Proszę o krótką opinię, w jakiej kondycji zastała Pani sołectwo?
Anna Pichała: Wieś naprawdę wiele zawdzięcza temu człowiekowi. Pan Stefan bardzo dużo zrobił dla społeczności Parchowa. Znam problemy, z którymi się borykał, zdaję sobie sprawę z różnych zależności, w jakich funkcjonował. Na tle innych sołectw Parchów wygląda bardzo dobrze, a w stosunku do niektórych wręcz rewelacyjnie. Od dwóch lat pracowałam z nim jako członek Rady Sołeckiej i pomagałam w każdy możliwy dla mnie sposób, żeby maksymalnie dużo zrobić dla sąsiadów, ale także trochę dla całej gminy…
R.H.: Obserwując efekty Pani pracy, odnoszę wrażenie, że zaczęła Pani od wysokiego „C”. Nie za dużo działań, jak na te kilka miesięcy? W niektórych sołectwach przez dekadę nie wydarzyło się tyle, co w Parchowie przez ostatni rok…
A.P.: Z perspektywy paru miesięcy mojego sołtysowania wiele rzeczy teraz wygląda trochę inaczej, niż kiedyś, jak jeszcze sołtysem był Pan Stefan. Na własnej skórze poczułam, że to bardzo wyczerpująca i odpowiedzialna funkcja. Wielokrotnie z Panem Stefanem rozmawialiśmy np. o funduszu sołeckim, o środkach unijnych i mieniu sołeckim, o które ja teraz od lipca toczę batalię. Na szczęście nie jestem w żaden sposób związana jakimiś układami, itd. Ja – może naiwnie – walczę o to, żeby informacja i to co robię miało podstawę prawną, sens i wymierne efekty. Przyznam, że jest rzecz, której nie zrobił poprzedni sołtys a ja to aktywnie inicjuję, mianowicie – gospodarkę finansową na mieniu sołeckim. Kupujemy mienie w ramach funduszu, więc powołując się na Statut Miasta i Gminy, Statut Sołectwa, Ustawę Samorządową, mamy prawo, aby tym mieniem gospodarować, oczywiście w celu osiągania publicznych korzyści, w sposób przejrzysty i zgodny z prawem. Będzie to krok milowy w rozwoju sołectwa. Chcielibyśmy przetrzeć ścieżki innym sołectwom. Sprawa nie jest trudna technicznie, wystarczy wydzielić w gminie subkonta sołectwom, stworzyć nowe procedury, wymaga jednak zaangażowania wielu osób i mnóstwa dobrej woli.
R.H.: To zrozumiałe, przecież Pani została wybrana przedstawicielem lokalnej władzy wykonawczej w terenie. To coś w rodzaju wojewody, oczywiście w mniejszej skali…
A.P.: Wie pan co… Ja uważam się za przedstawiciela ludu w konfrontacji… z władzą… (uśmiech). Nie stawiam się po stronie władzy. Jestem przedstawicielem społeczności lokalnej. Tutaj mieszkam, tutaj mam sąsiadów, przyjaciół, tutaj widuję nietoperze… Ja reprezentuję sołectwo, ich głos, zbieram opinie, czego potrzebują, czego chcą, i przedstawiam to w Urzędzie.
R.H.: Pani Aniu, demokratyczny ustrój RP wyposaża sołectwa także w osoby radnych. Tuż „za miedzą” ma Pani wsparcie radnego Bronisława Klita, który z kolei jest reprezentantem organu stanowiącego. Dwie silne osobowości potrafią góry przenosić, czyż nie?
A.P.: No jest… Od lipca u nas dużo się działo, było kilkanaście różnych wydarzeń, integracyjnych spotkań, zabaw, warsztatów…
R.H.: I co, Pan Bronek od lipca nie pojawił się na forum gminnym?
A.P.: Nie pojawił się jako gospodarz ani jako współgospodarz. Osoby takie jak ja czy Pan Klita, czyli osoby na najniższym szczeblu władzy lokalnej, powinny ciężko pracować na rzecz środowiska lokalnego. To my powinniśmy dawać przykład dobrej postawy społecznej, o czym mówiłam radnemu. Powinniśmy pokazywać ludziom, że dbamy o każde ich widzimisię inicjując i realizując dobre inicjatywy. Niestety mamy na tym tle takie lekkie zatargi, co nie sprzyja osiąganiu efektów. Najgorsze, że to nie pomaga w wypełnianiu naszej społecznej misji.
R.H.: Nieco uchyliła Pani kurtynkę sceny Parchowa, a przynajmniej jeśli chodzi o swoje ambicje, aktywność oraz relacje z przedstawicielem organu stanowiącego… W takim razie już pora poznać Pani relacje z szefem… Zacznijmy od tego, jak Franciszek Skibicki zareagował na wybór Pani na sołtysa.
A.P.: Zachował się godnie, był na zebraniu, pogratulował… Nie uważam jednak Pana burmistrza za swojego szefa. Moje stanowisko jest niezależne. Mandat sołtysa otrzymałam od mieszkańców. Zaufali mi. To ich reprezentuję i przed nimi jestem odpowiedzialna. To oni mogą zdecydować inaczej w kolejnych wyborach sołeckich.
R.H.: I co dalej…?
A.P.: Od początku życzyłam sobie, żeby nasza współpraca opierała się na prawie, dobrych manierach, kulturze i szacunku. Są przepisy, które burmistrza i mnie uprawniają do działania Ja się tego trzymam. Miałam taki plan – albo zrobię coś dobrego, albo odpuszczam. Być sołtysem dla samego bycia sołtysem to żadna powaga. Wcześniej powiedziałam, że funkcja sołtysa to bardzo odpowiedzialna funkcja i zdania nie zmieniam. Dla mnie jest to także forma dodatkowego zaangażowania. Z tym, że ja lubię społeczną pracę, lubię się udzielać, lubię ludzi, zdobywać coś dla nich i siebie, lubię uczestniczyć w rozwoju środowiska, w którym żyję, itd. Wiedząc o możliwości gospodarki finansowej, pomyślałam sobie, dlaczego my jako sołectwo, co roku mamy tylko czekać na te 20.000,00zł, które otrzymamy z funduszu sołeckiego. Nie chcemy biernie czekać na środki z Urzędu Gminy, które pochodzą z płaconych przez nas podatków. Skoro o wszystko musimy prosić, nie mamy ani grosza, nie mamy nawet na papier toaletowy do świetlicy, po prostu na nic… Sołtysowi nie wolno dłużej czekać! Jeśli prawo zapewnia, że możemy prowadzić gospodarkę finansową na mieniu sołeckim, gwarantuje nam podmiotowość – zróbmy to, doprowadźmy do sytuacji, w której każde sołectwo będzie żywym organizmem, zbiorem ludzi, którzy z oddaniem akcentują to, co ich łączy, a na bok odstawić wszelkie animozje, osobiste urazy, przekonania religijne, ideologie, wielką politykę, itd., itd… Na ręce burmistrza Rada sołecka w listopadzie 2016 roku złożyła 4 uchwały. Myślałam, no dobra pokażę burmistrzowi, że mamy pomysły, chcemy działać, a wszystko jest zgodne z prawem, ze statutem i miasta, i sołectwa.
R.H.: Pani Aniu, własnym uszom nie wierzę. Czyżby Rada Sołecka Parchowa wysłała do burmistrza aż 4 uchwały naraz? Skoro ja, człowiek raczej odporny na stres w tej chwili jestem skonsternowany, to nie wyobrażam sobie, jak burmistrz musiał to przeżywać. Ups, chociaż jestem w szoku, Pani Aniu, proszę króciutko zreferować treść tych uchwał.
A.P.: W listopadzie, żeby wszystko przyspieszyć, sformalizować, podjęliśmy 4 uchwały. W pierwszej prosimy o zabezpieczenie środków na remont drogi gminnej, tej drogi prowadzącej do szkoły. Wcześniej poprosiłam firmę, która była wykonawcą w sąsiedniej wsi o kosztorys. Stwierdzili, że 482.000,00zł wystarczy, więc o taką kwotę zwróciliśmy się w uchwale, by w projekcie budżetu na 2017 rok, organ wykonawczy zabezpieczył właśnie taką ilość pieniędzy. Druga uchwała mówiła o zabezpieczeniu środków na II Etap remontu Wiejskiego Ośrodka Kultury w Parchowie. Sprawdziłam, że to ostatni moment, by Gmina mogła skorzystać z dofinansowania w wysokości 500.000,00zł na dofinansowanie remontów i doposażenia świetlic wiejskich, jakie daje UE. Od kwietnia 2017 roku rusza nabór wniosków na dofinansowanie infrastruktury służącej do szeroko pojmowanego upowszechniania kultury. Do wygrania jest pół miliona dotacji na każdego beneficjenta. Wiem, że tę górę pieniędzy można podzielić na wszystkie sołectwa, ale żadne z nich nie wyszło z inicjatywą Gmina w tym projekcie miałaby zabezpieczyć 36% kosztów, czyli jakieś 285.000,00zł. Za te niespełna 300.000,00zł, mielibyśmy inwestycję rzędu 800.000,00zł. Moim marzeniem jest, aby to Parchów stał się Gminnym Centrum Rekreacyjno-Rozrywkowym z dwufunkcyjną salą bankietowo-konferencyjną, salami rozrywki i salą do ćwiczeń (siłownia i fitness). Na zewnątrz plac zabaw i rodzinne centrum piknikowe. Mamy ogromne możliwości. W przeciwieństwie do Chocianowa, mamy wiele przestrzeni do zagospodarowania. Nie wiem, czy w historii naszej gminy rady sołeckie podejmowały uchwały inne, niż zwykły podział środków funduszu sołeckiego, ale rada sołecka Parchowa właśnie w tej uchwale zapisała, że nie ma sensu zaczynać nowych inwestycji, jeśli zostawia się coś niedokończonego. To właśnie ma miejsce w przypadku remontu świetlicy w Parchowie. Burmistrz wielokrotnie zapewniał, że nastąpi II etap remontu. Miałam nadzieję, że nasza Uchwała rady sołeckiej mu w tym pomoże, ale po odpowiedziach na uchwały, zaczynam wątpić, czy burmistrzowi zależy na rozwoju świetlicy w Parchowie.
R.H.: Pani Aniu, proszę o sekundę przerwy. Tylko te dwie uchwały z czterech zakładają potrzebę posiadania przynajmniej środków własnych na poziomie jakiś 800.000,00zł, a takich kwot Franciszek Skibicki nie przeznacza na obszary wiejskie. Wielomilionowe inwestycje miejskie są dla niego priorytetami, np. Przedszkole za 5 mln zł, pływalnia Delfinek za 7 mln zł, droga obok jego domu za 1 mln zł…
A.P.: Panie Robercie, a propos dróg gminnych… Do stycznia 2016 roku można było starać się o dofinansowanie z UE na drogi gminne. Tę informację także umieściłam w jednym ze swoich pism do burmistrza, choć teraz to już przysłowiowa musztarda po obiedzie. Mogliśmy pozyskać 3 mln zł dotacji ze środków PROW 2014-2020. Miało to stanowić aż 63,6% ogólnego kosztu inwestycj… Niestety nasza gmina nie wystąpiła nawet o 1 zł!
R.H.: Pani Aniu, ale najpierw trzeba mieć zabezpieczenie całości przedsięwzięcia, czyli jakieś 5 mln zł, żeby w tych przypadkach rozpocząć starania o dofinansowanie. Franciszek Skibicki ma inne priorytety, przedszkole i delfinka, które pochłaniają wszystkie możliwe środki na rozwój gminy, plus rezerwy z możliwości kredytowej Gminy. Nie ma zlituj się…
A.P.: Drogi to jest podstawa funkcjonowania… Proszę wyobrazić sobie sytuację, że jest nowe przedszkole, basen, ale nie można do nich dojechać, bo nie ma… dróg! Mówiąc bez emocji, wiem, że Gmina Chocianów wciąż ma potrzeby na poziomie elementarnym. Potrzebne są zarówno przedszkole jak i drogi, ale także trzeba mieć na uwadze potrzeby każdego sołectwa. Bogata Gmina Polkowice wystąpiła o środki na drogi i dofinansowanie dostała, a Chocianów, choć bardziej zapóźniony w rozwoju infrastruktury komunikacyjnej nie zrobił nic! Właśnie to jest bolesne – brak aktywności, zero inwencji, myślenia kategoriami obywatelskimi… Wystarczyło 1 mln zł wydać, by za 4 mln zł zrobić całkiem ładną sieć dróg w gminie! Panie Robercie, ale wracając do uchwał… 3 uchwała Rady Sołeckiej, o których rozmawiamy dotyczy zarządzania mieniem sołeckim. Wnosimy w niej, by organ wykonawczy formalnie sołectwu przekazał narzędzia do wykonywania tego zadania. Czekam, co będzie się działo. Burmistrz na początku powiedział, że nie będzie nam stał na drodze, że dostaniecie to mienie, ale trzeba to wszystko formalnie zrobić. Na razie – podpowiadał – jako sołectwo za usługi bierzcie gratyfikację rzeczową, bo jeszcze nie ma w urzędzie wydzielonego subkonta, na które mogłyby wpływać wpłaty z tytułu działań sołectwa. No i tak robiliśmy. Wzbogaciliśmy majątek sołectwa o wymierne kwoty. Prowadzimy gospodarkę finansową, nie czekając na to, co dostaniemy od gminy. My nie chcemy nic za darmo, wszystko sobie wypracujemy. Póki co, mówimy, że świetlicą zarządzacie wy, a my mieniem, które zakupiło sołectwo. Wiem, że ani burmistrzowi, ani Pani Krystynie Kozołup (aktualnej Dyrektor Chocianowskiego Ośrodka Kultury) taki porządek nie odpowiada. Burmistrz myślał, że to jest kontra, że chcemy im coś zabrać. Zabrać? No ale niby co zabrać? Mamy mienie sołeckie, którego nie zakupił burmistrz. Zrobiliśmy to dzięki funduszowi sołeckiemu. Szkoda, że wiedza sołtysów w tej materii nie jest nawet na średnim poziomie. Na jakimś spotkaniu z Panią dyrektor CHOK-u, bodajże przy okazji organizacji dożynek wyszło na jaw, że sołtysi generalnie nie znają ani statutu miasta i gminy Chocianów, ani ustawy o samorządzie, a nawet statutów własnych sołectw. Przecież to są podstawowe i niezwykle spójne akty prawne, których zapisami należy kierować się o każdej porze dnia i nocy.
R.H.: Proszę wybaczyć, że przerwę… Pani Aniu, a jak wygląda odpowiedź burmistrza na te akty walki o podmiotowość waszego sołectwa?
A.P.: Myślałam sobie: „a to super”, jeśli przetrą się ścieżki, sołectwa zaczną żyć. Jeśli coś mamy i pracą możemy coś jeszcze wygenerować, to będziemy wiele robić. Świetlicą zarządzajcie wy, a my mieniem, które zakupiło sołectwo. Ale ani Pani Dyrektor ChOK ani Pan burmistrz nie widzi takiej możliwości… Panie Robercie, tak naprawdę na odpowiedź organu wykonawczego czekaliśmy aż 4 miesiące, od listopada 2016 roku do lutego 2017! W końcu Burmistrz odpowiedział mi na piśmie. I choć ja we wszystkich uchwałach powoływałam się na konkretne paragrafy, w odpowiedzi burmistrza przeczytałam, że podaję nieprawdę, nieprawdziwe informacje, że to co piszę, jest absurdalne. Burmistrz nie odniósł się do problemu, tylko do mnie jako osoby. Urząd uzbrojony po zęby w prawników, kierowników, magistrów administracji przez 4 miesiące przygotowywał odpowiedź na uchwały rady sołeckiej! Do tego w odpowiedzi do nas żadnego zdania nie osadzili na gruncie prawa. Burmistrz zajął się oceną mojej osoby, choć ja nie oceniałam jego kompetencji. To nie będzie profesjonalne, jeśli burmistrz będzie oceniał mnie, a ja zacznę oceniać jego. Mówię, jak sprawy i rozwiązania widziane są u nas. Franciszek Skibicki na zebraniu wiejskim mówił, że radny Bronisław Klita chodzi do niego i załatwia sprawy dróg, chodników itd…. A przecież Pan Klita podczas głosowania nad uchwałami rady sołeckiej, nie poparł naszej uchwały w sprawie zabezpieczenia środków na remont drogi do szkoły… Jako jedyny uczestnik zebrania wstrzymał się od głosu…
R.H.: Pani sołtys, wcześniej mówiłem, że pracę zaczęła Pani od wysokiego „C”. Miałem rację! Ale czy nie za wysoko? Czy uda się Pani wejść na jeszcze wyższe rejestry?
A.P.: Jeśli na burmistrzu udało mi się wymusić, by w szkole podstawowej w Parchowie zostały wyremontowane schody za 45.000,00zł, to znaczy, że mam nadzieję, że dam sobie radę w wyższych rejestrach… (uśmiech)
R.H.: Skoro już jesteśmy przy schodach, czyli czymś trochę służącym do „wznoszenia się”… Czy właśnie wchodząc po nich, na strychu szkoły ujrzała pani te latające ssaki, tj. nietoperze? Z tego, co przeczytałem na proskibickim portalu Piotra Piech, dzięki nietoperzom wieś Parchów stała się wioską tematyczną i beneficjentem środków Fundacji BGK.
A.P.: (uśmiech) Działając jako Prezes Stowarzyszenia Nasz Parchów, napisałam projekt. W konkursie wygraliśmy maksymalną możliwą kwotę i dostaliśmy 10.000,00zł. To był najlepszy projekt w województwie! Pomysł na nietoperze od początku był moją koncepcją rozwoju wsi. Chcąc pozyskać środki na realizację tego pomysłu, stworzyłam projekt wioski tematycznej. Daje nam to następne możliwości pozyskiwania środków na rozwój sołectwa. Poszłabym dalej, ale jak zwykle wszystko zależy od dobrej woli burmistrza. Mamy szansę otworzyć spółdzielnię, biorąc oczywiście pod uwagę osoby bezrobotne naszego sołectwa oraz te zagrożone wykluczeniem społecznym. Na spółdzielnię moglibyśmy zdobyć duże środki z legnickiego ośrodka wspierania inicjatyw obywatelskich. Nawiązałam już nawet z nimi kontakt. Jest możliwość, żeby 5 osób zawiązało spółdzielnię i przez rok będą otrzymywać wynagrodzenie, przy czym i tak będą robić to, co zwykle należy wykonywać w ramach funkcjonowania wiosek tematycznych. Nie chcę zanudzać szczegółami…
R.H.: Pozyskiwanie środków zewnętrznych, aktywność społeczna, łączenie ludzi poprzez wspólne działanie, integracja, budowanie pozytywnych relacji społecznych, a nawet ochrona latających myszy… Pani Aniu, dziękuję za rozmowę. Pani jest jak wulkan, pełna pozytywnej energii.
Z Anną Pichała, rozmawiał Robert Harenza
Comments