Tym wstępem na pewno rozbawię pewną panią, ale niech tam… W myśl zasady, że prewencja jest najważniejsza, uznałem, że dzisiejszy artykuł zacznę wyjątkowo zachowawczo. To znaczy, że kierując się logiką – skoro nie na wszystkich sprawach publicznych dostatecznie się znam, w tym na kolorach wody w urzędowych fontannach – dlatego postanowiłem nie mówić od razu jednoznacznie, głośno i pełnymi zdaniami, w czym widzę poważny problem chocianowskiej władzy (prewencyjnie uprzedzam, że materiał zawiera wątki drastyczne). Były radny Lubina Tomasz Kulczyński oświadczył:
Zachowawczo, jak widać nie wdając się w zdania oceniające, postanowiłem, by sami Czytelnicy zdecydowali, czy burmistrz – było, nie było całkiem sporej gminy – powinien wraz z żoną wdawać się w niezbyt estetyczne polemiki z człowiekiem, który zachowując przez siebie obrany prosty sposób artykulacji kontestuje wpływ Tomasza Kulczyńskiego na byt i rozwój gminy Chocianów.
Oprócz dostojnych cytatów powyżej prewencyjnie chciałbym przy okazji postawić problem zwrotu „kochani”, który często otwiera wypowiedzi burmistrza kierowane poniekąd również do mnie.
Wybaczcie, ale z niedowierzaniem w tym miejscu chciałbym przeczytać na głos wraz z Wami wypowiedzi radnego Artura Wandycza, tj. zwierzeń przewodniczącego Klubu Chocianów 2023, począwszy od tego:
Jeśli mam być szczery, w ramach prewencji wolałbym wierzyć, że Tomasz Kulczyński nie jest autorem wyżej opublikowanych tekstów, chociaż wszystko wskazuje, że to jego post. Podobnie zresztą, jeśli chodzi o „refleksje” Klubu Chocianów 2023 Wandycza, także wypieram z umysłu, że to Artur Wandycz wpadł na pomysł, żeby obniżyć standard dyskusji z mieszkańcami do poziomu brunatnych odcieni wody radośnie płynącej w fontannie Elżbiety Kowalczuk.
O jakiej bandzie „hejterów” mowa, która destabilizuje rozwój kreowany przez klubowiczów w osobach radnych Piotr Wandycz, Andrzej Kuśmierczyk, Artur Wandycz, Henryk Ossoliński, Paweł Bujak i Marcin Ślipko, że o Ewie Gołębiowskiej nie wspomnę, bo ta doszlusuje do grona niebawem? Obawiam się, że Czytelnicy raczej z dużym dystansem, zażenowaniem, jeśli nie z uśmiechem politowania czytają wypowiedzi Wandycza, tak te pojawiające się na chocianow.pl, ale – co gorsze – także własnoręcznie publikowane przez przewodniczącego na oficjalnym profilu Facebook Klub Chocianów 2023. Właściwie od dnia poznania radnego Artura Wandycza publikuję jego wpadki, niefortunne wypowiedzi, jeśli mam być delikatny. Uważam, że lubi kłamać i pozorować nie tylko powagę, ale także szczegóły, fakty, czyli więcej, niż wszystko to, co najważniejsze w życiu publicznym (i nie tylko).
Szkoda lub nie – jak kto woli – że sam Artur Wandycz, biadoląc, że „banda hejterów” uwiera go w procesie rozwoju gminy, „wypłukał z pamięci” postać jednego jak dotąd człowieka w Gminie Chocianów skazanego za „hejt” wyrokami dwóch instancji. Przypomnieć mam? – niczym Joda. Czyżby Artur Wandycz pisząc o bandzie miał na myśli Krzysztofa Kochowicza, do niedawna urzędnika magistratu, brata pani dyrektor Centra Kultury Agaty Wesołowskiej, działającego w zmowie i porozumieniu z innymi urzędnikami? A może przewodniczący Wandycz ma na myśli bandę Karola Ołowiaka, Roberta Harenzę, Piotra Piecha, a może Sławomira Tomczaka i Adama Króla, którego Kasper Nowak często był określać jako „Króla hejtu”? Nie będę kłamał, ale często skłaniał się ku przekonaniu, że radny Artur może mieć na myśli nawet kierowniczkę Referatu GK Elżbietę Kowalczuk, której zachowania wielokrotnie pokazywały, że ma „skłonności” do konfabulacji, kłamstw, złej woli, poniżania ludzi, urzędniczej megalomanii, czy wręcz wykorzystywania funkcji publicznej do własnych i rodzinnych celów. Kiedyś nawet przyszło jej przez fejsa, że „u Harenzy spod drzwi śmierdzi jak z meliny”, w czym wtórował jej esteta i wrażliwiec niejaki Kasper Nowak, pisząc artykuł o blogerze Harenzie, który go prześladuje, chodzi za nim krok w krok, jak zboczeniec. W Sądzie okazało się, że Elżbieta Kowalczuk wiedziała, że odór pochodzi z substancji wylewanych na korytarzu przez nieznanych (jeszcze) sprawców, a jej inne „hejterskie” popisy dotknęły także radną i sołtyskę wsi, w której w charakterystyczny dla siebie kłamliwy sposób chciałaby zyskać autorytet i opiniotwórczą wszechmoc.
Dni Parchowa 2022 w cieniu radnej Anny Pichały
W poprzednim artykule wspomniałem o paskudnych zachowaniach Elżbiety Kowalczuk w sprawie zwalczania Anny Pichały. Jednak nie zmieściłem w nim informacji o innych sprawach, jak choćby oskarżanie Romana Kowalskiego o „likwidację MZGKiM”, czy niezgodne z przykazaniem o zachowaniu godnych norm społecznych pozbycie się z pracy Krzysztofa Kowalczyka, że o innych niewygodnych pracownikach i pracownicach nie wspomnę. Wiem, że choć kierowniczka Referatu z wypiekami na twarzy czyta moje „blogi ” (co kiedyś potwierdziły np. Katarzyna Tymińska i Krystyna Kozołup) o sprawie o eksmisję z jej wniosku na razie jeszcze nie przeczyta. O tej sprawie szerzej powiem kiedy indziej, bo nie zwykłem zapominać żadnego zdania, tym bardziej tych wykraczających poza zwykłą niechęć personalną. Dlatego ani teraz, ani wcześniej nic na ten temat jeszcze nie opowiadałem, nie traktując sprawy jako zwykłego hejtu, lecz jak typowo kryminalną, którą na pewno w odpowiednim czasie podniosę, załatwię i na pewno nie w wersji publicystycznej rozprawki.
Mam nadzieję, że jak do tej pory w sposób maksymalnie delikatny pokazałem niejasny status przedstawicieli chocianowskiej władzy w sprawie hejtu. Naprawdę nie znajduję wystarczającego uzasadnienia procesu marnotrawienia autorytetu osób publicznych, niechby nawet lokalnego szczebla, jak choćby w następnej wypowiedziach radnego Artura Wandycza.
Niestety woda w fontannie Elżbiety Kowalczuk przez to nie stała się ani mniej mętna, ani bardziej lazurowa, na podobieństwo tej ulubionej przeze mnie w rzymskiej fontannie Di Trevi.
Choć wcześniej sugerowałem, że osoba na publicznym stanowisku nie powinna publicznie zwracać się do elektoratu w sposób „per kochani” (to zwrot raczej zarezerwowany do osobistych wynurzeń, skracający dystans do niezbędnego minimum, czyli poufałości) w przypadku radnego Wandycza można mieć uwagi, co do praktycznego zastosowania tego nieco fałszywie brzmiącego zwrotu. Niestety przewodniczący Klubu niczym mantrę stosuje tę formułę komunikacji zbiorowej, która wyjątkowo źle działa na mój komfort emocjonalny, tzn. opiera się na inwektywach pomijając całkowicie sferę argumentacji.
„A opozycja kłamie, kłamała i kłamać będzie bo boli ich, ze Gmina Chocianów się rozwija (pisownia oryginalna)” – napisał Artur Wandycz
Wiem, że ręce piszących kobiet na Facebooku potrafią tańczyć lepiej, niż nawet ich nóżki, ale nic nie usprawiedliwia żenującego w wyrazie i miernego merytorycznie narzucania swoich wyobrażeń. Wystarczy popatrzeć na wykonanie budżetu gminy Chocianów za II kwartał 2022 roku, żeby wypowiedź radnego z Chocianowca uznać za co najmniej infantylną. Jak woda w fontannie Elżbiety Kowalczuk barwa rozwoju zapisana w tabelkach pokazuje dość rdzawy charakter, a myślę, że i pachnie niezbyt świeżo.
Arturowi Wandyczowi prewencyjnie polecam w tym miejscu, by zamiast ubliżać „opozycji” sam ze zrozumieniem popatrzył tylko na dwa miejsca w tabelce. Po pół roku „rozwoju” sprawa wygląda dokładnie, jak fontanna po remoncie… Na zaplanowane prawie na 40 mln zł wydatki majątkowe, przez 6 miesięcy 2022 roku wykonano zaledwie z tego 10%. Kto kłamie, Stanisława Potoczna pisząc, że prawda o rozwoju jest wręcz żenująca, czy może kłamie radny Wandycz tańcząc rączkami lepiej, niż prawdziwa primabalerina. Jeszcze gorzej wygląda wykonanie dochodów materialnych. Na cały rok zapisano, że burmistrz pozyska w tym roku prawie 30 mln zł, a przez pół roku pozyskał zaledwie 2 mln zł z groszami!
Jeszcze bardziej po bandzie poszła Elżbieta Kowalczuk, aktualizując grafikę z pozyskaniem przez burmistrza 57 mln zł. Rzeczywiście ktoś kłamie, dodaje miliony z tekturek, a od tego woda w fontannie wcale nie robi się czysta… Natomiast w grafice zmienionej także w Bibliotece na uwagę zasługuje wyjątkowa w swoim rodzaju informacja drobnym drukiem, jak w umowach o „chwilówki” – mianowicie to, że burmistrz zmniejszył zadłużenie o prawie dwa miliony, licząc od 2018-30 czerwca 2022 roku. Prewencyjnie komentarz do tego „niepokolanego poczęcia” zachowam na inną okazję, bo tych z dnia na dzień będzie coraz więcej i więcej.
Na zakończenie czuję się w obowiązku przypomnieć, oprócz tego, że burmistrz Chocianowa w komunikacji z wyborcami zaczął nadużywać pojęcia „kochani”, na domiar złego zapomniał, że mieszkańcom ulicy Sportowej dokładnie rok temu oprócz nowego radnego obiecywał ekrany dźwiękochłonne, a nie hamaki. Bezsporne jest to, że radnemu Piotrowi Machoniowi obiecywał co najmniej stanowisko przewodniczącego Komisji ds. Oświaty i słowa dotrzymał, ale najwyraźniej niewiele radnemu wyszło z ekranami.
Zamiast ekranów samorząd Chocianowa na ul. Sportowej zawiesił hamaki. Można? Można. Na tym właśnie polega rozwój Wandycza. Na wypadek tego, że jakiś mieszkaniec ul. Sportowej nagle zapragnie, żeby zamiast odgłosów dochodzących zza płotu korporacyjnej firmy Smulders będzie miał ochotę, leżąc na hamaku ze słuchawkami na uszach posłuchać sobie fajnego jazzu, np. gitarowego i do tego na przykład w wykonaniu Jakuba Żołubaka (na co dzień syna prezesa firmy Smulders)
(osobiście polecam tę przepiękną kompozycję )
Robert Harenza
Comments