Chocianów o 6:00 rano w sobotę jest piękny – na dachy i ściany odnowionych kamienic rozkosznie upadają warkoczyki promieni Słoneczka. Nieopodal budzi się wielowiekowy Park. Ptaki śpiewają o swoich snach, bądź w godowym zaśpiewie wyznają sobie miłość. Naprawdę, Chocianów to miłe miasteczko. Z wysokości lotu na piknikowym kocu, Chocianów jest rodzinny, katolicki i niezmiennie wiosennie majówkowy.
Szczególnie zaś do gustu przypadła mi najnowsza idea integracji społecznej, którą Franciszek Skibicki wciela w życie od niepamiętnych czasów. Całe rzesze rodzin z kocykami, koszykami pełnymi przysmaków pójdą do parku na Piknik Rodzinny. Oczami wyobraźni widzę ten bezmiar – kocyk przy kocyku, a między nimi kocyk Franciszka Skibickiego, kocyk Bogusławy Smalec z rodziną, kocyk Krzysztofa Leszczyńskiego rozłożony nieopodal rozgadanego kocyka Tomczaków…
Karcąc się, zadałem pytanie: czy tylko zła ironia przeze mnie przemawia, czy może zazdrość? Zazdroszczę, bo moja wyobraźnia w tym bezmiarze kocyków nie widzi kocyka Harenzy? Rzeczywiście tak jest. Nie widzę mojego kocyka, choć wiele bym dał, by tam być. Z kocyka na kocyk porozmawiałbym z Franciszkiem Skibickim na przykład o stanie zaawansowania prac przy budowie przedszkola albo o Delfinku, w którego podwoje uroczyście otworzy niebawem przecinając symboliczną szarfę. Naprawdę jest o czym pogadać w takiej rodzinnej atmosferze. W imię zachowania miłej atmosfery z przewodniczącym Rady Krzysztofem Leszczyńskim elokwentnie porozmawiałbym o politycznych planach Organu Stanowiącego, a nie o przekraczaniu kompetencji przewodniczącego Rady Miasta czy przekraczaniu dyscypliny finansów publicznych przez burmistrza Chocianowa…, itd., itd. Z kocykiem Jerzego Likus porozmawiałbym o Radach Osiedlowych, o które zawsze walczył albo o dżdżownicach, a nie o łyżworolkach. A z Mariolką porozmawiałbym o sposobach rodzinnie brzmiącej recenzji tego zdjęcia:
Naprawdę wiele bym dał, by z wysokości majówkowego kocyka zobaczyć Chocianów prawdziwy, bez tych wszystkich kalek, które Franciszek Skibicki pozakładał przez ostatnie ćwierćwiecze. Z mojego kocyka – o 6:00 w sobotę – widać Gminę, niestety, bez makijażu. Jest cudownie i naturalnie miła, aczkolwiek spaczona przez wieloletnie rządy człowieka, który nie ewoluuje. Całą powierzchnią ciała czuję, i widzę z wysokości lotu mojego kocyka, że Franciszek Skibicki jako burmistrz jest pod ścianą. Kadencja 2014-2018 położy się cieniem na jego życiu i karierze. Na szczęcie Gmina szybko o nim zapomni, jak o majówce rodzinnej, którą dzisiaj ChOK organizuje z okazji Dnia Dziecka.
P.S.
Dzisiaj o mało bym nic nie napisał. Leżąc na kocyku wyjątkowo źle zniosłem „urodziny” – za duża dawka obrazoburczej poezji, prozy i dramatu… Mówiąc wprost, nie chce mi się myśleć, a co dopiero pisać zdania. W tej desperacji i przypływie chaosu chciałem nawet opublikować następny portret radnego (Benedykta Kowalskiego) , ale odstąpiłem od tego pomysłu. Zrobię to dopiero w środę.
Z wysokości majówkowego kocyka – oprócz śpiewu ptaków, widoku Chocianowa oraz Franciszka Skibickiego – dostrzegłem majówkowo nastawionego Waldemara Falarczyka, który przed ChOKiem zarządzał druhami. Antykryzysowo nie odpowiedział na moje zwykłe „dzien dobry”. Ups. Za coś gniewa się na mnie?
W ramch rodzinnej atmosfery dedykuję, także OSP Chocianów ładną relaksującą piosenkę. Słowa Thamas Hardy, śpiew Mirosław Czyżykiewicz. Z wysokości kocyka pozdrawiam obrażonego Waldka…
Comments