Od niedzieli chodzę z motylkami w główie. Może nawet nie tyle po majówce w parku, co po wczorajszej krótkiej rozmowie telefonicznej – jeszcze bardziej zakochałem się w majówkach. Nie poznaję się ze szczęścia, że zdecydowałem się pójść do parku na loty balonem, pokazy clowna oraz taniec nowoczesny mojej nieletniej córuś.
Co prawda nie zabrałem kocyka – o co wyraźnie prosił organizator na afiszach – ale radni Norbert Piotrowski i Marek Skorny, których niebawem spotkałem przed parkietem, „użyczyli” mi swoich. Później było jeszcze przyjemniej, rodzinnie i… ect., ect. Szczególnie animatorka w czerwonej sukience, witając przez głośniki chocianowskie „media” połechtała moją próżność, jak żaden dotychczas akustyk ani inna ochotnicza straż pożarna na paradzie.
Szybko zrozumiałem, że moja obecność jest oczekiwana, a wręcz pożądana. Tym bardziej poczułem się rodzinnie i przyjaźnie, otwierałem się na występy, których organizator przewidział bez liku. Nieco deprymująco wpływał na mnie clown, który szwędał się między ludźmi z pompką i nadmuchiwał pieski lub kotki z parówkowego balonika – mnie jednak dyskretnie, ale stanowczo omijał.
Wszystkie te niedostatki w relacjach z clownem nadrobiły jednak występy instruktorów i uczennic Ogniska Muzycznego im. Franciszka Skibickiego. Szkoda, że patron „Ogniska” tego nie słyszał. Niech żałuje. Mnie osobiście najbardziej – i nic w dziwnego! – porwały występy saksofonu i fletu poprzecznego, chociaż tym razem nie był to „rodzinny” duet. Niestety od organizatora otrzymałem krótki, ale aż nadto jednoznaczny zakaz nagrywania, co – jak widać – honoruję do dnia dzisiejszego…
Wcześniej wspomniałem, że atrakcji było bez liku. Potwierdzam. Szczerze żałuję, że nie byłem na porywającym występie Chocianowskich Nutek, który miał miejsce zanim przyszedłem. Obiecuję, że nadrobię to na II edycji KARAOKE, którą niebawem na czerwiec ogłosił Chocianowski Ośrodek Kultury. Niestety ominęły mnie jeszcze dwa objazdowe animowane filmy, jakie mogłem obejrzeć wygodnie siedząc na leżaczku. Spróbuję innym razem…
Generalnie – impreza była świetna. Wytrwałem do końca – obejrzałem nawet występ składania namiotów oraz jazdę czerwonego Forda Mondeo druhów po parku. Do atrakcji muszę zaliczyć także to, że kierowca transportowego Forda radnego Janusza Zielonego – powiedźmy, że po przyjacielsku – zasygnalizował, że chętnie by mnie rozjechał. Innymi słowy, same atrakcje i pełny sukces, jakby na Facebooku Franciszek Skibicki Twój burmistrz Chocianowa o rodzinnej majówce napisały rączki Edyty Rząsa, gdyby nadal promowała wizerunek naszego burmistrza…
Właściwie to nie mam już nic do dodania… Ups. Byłbym zapomniał, że w przypływie szaleństwa i w ramach rodzinnej atmosfery, po atrakcyjnej cenie 6zł zakupiłem kolbę gotowanej kukurydzy swojej córuś… (na szczęście nie chciała odpustowych zabawek). I jeszcze coś! Nie odleciałem balonem w tak zwaną siną dal, co byłoby szczególną atrakcją nie tylko dla Franciszka Skibickiego. Cieszyliby się także autorzy komentarzy na facebookowym profilu FAKTY Chocianów:
Comments