Pozwólcie, że na dwa dni przed pierwszą gwiazdką będę sentymentalny, wrażliwy, niczym poeta, nie dziennikarz, plisss… Jeśli nikt nie pyta, więc szczerze odpowiem, że tradycyjnie jak co roku od dziesięciu lat nie dostałem na urodziny wymarzonego esemesa z życzeniami od pewnej n/n księżniczki, i potraktujcie to jako najważniejszy ornament mojego świątecznego tekstu.
(…)
I gdy wszedłem na rynek
I szedłem dalej mimo
Jego architektury
Opiewanej w każdym
Szkolnym podręczniku
Wtedy stało się właśnie
To o czym teraz donieść
Chcę z dbałością o szczegół
Snując pilną litanię
Więc gdy prawie za sobą
Miałem rynek z ratuszem
Do którego umyślnie
Podążają pielgrzymki
Szkolnych wycieczek
Kiedy
Przeszedłem przed wystawą
Magazynu mód męskich
Gdzie za szybą stał Czarny
Zaklęty w manekin
I rządził wszystkim
WtedyIle kamieni w bruku
– tak właśnie pomyślałem –
Ile kamieni w bruku
Tyle kobiet ujrzałem
Tylu kobiet doznałem
Na tym pustym rynku
I wszystkie były Panią”
Wrocław, 29 kwietnia 1969 roku, Rafał Wojaczek
Nomen omen w rocznicę swoich urodzin sentymentalnie wybrałem się na chocianowski rynek, trochę „na wysokim poziomie” (że zacytuję klasyczkę), a trochę licząc w pamięci wszystkie obiecanki-cacanki lokalnej władzy.
MODLITWA SZAREGO CZŁOWIEKA
Żeby mi wreszcie dano spokój i wytchnienie
Od wieców rewolucyj i bomb atomowych
żeby mi nie mówiono o jasnej przyszłości
żeby mi sztuczny księżyc nie zawracał głowyŻeby mnie nie straszono perspektywą nowych
Horyzontów znaczonych nowymi łunami
Słońc wschodzących do oczu tak samo drapieżnie
Żeby afisze groźne nie nawoływałyDo pilnej służby gwoli Potędze Ojczyzny
Żeby mi nie kazano siebie doskonalić
Dla sprostania zadaniom o których mało wiem
Żeby nie nauczano Do szeregów PartiiŻeby nie wciągano i żebym w kolumnie
Jakiejkolwiek nie kroczył Najwyżej w procesji
Do ołtarza szynkwasu Żeby mnie nie bito
Podwyżkami cen mięsa albo opłat celnychŻeby nie dbano o mój rozwój umysłowy
Żeby nie prowadzono na rocznice i
Do mojej biednej głowy sterty wielkich słów
Nie wsypywano po to bym z nich nie miał nicŻeby mi pozwolono coś mieć Żeby Ciebie
Żeby chociaż na chwilę Sekundę zachwytu
Śmiercią co zza Twoich pleców będzie wyglądała
Żeby nie zabraniano zapomnieć o życiu
Rafał Wojaczek, 28 X 1968 roku
Jak Książę Akwitanii (też francuz), jak każdy poeta będąc bezbronny wobec słów „poleciałem” sprawdzić prawdziwość inwestycyjnych zapewnień chocianowskiej władzy.
Nieszczęśliwie przypomnę, że ostatnio Rada Miejska Chocianowa uchwaliła specjalne kredyty liczone w dziesiątkach milionów na budowy takich jak ta powyżej przedstawiona osiedlowych „obwodnic”, a rozmachu i wielkiej wrzawy na placach budów nie widać. Ups…
Na dodatek burmistrz Chocianowa Tomasz K. nadal para-świątecznie lży jakąś sobie tylko znajomą opozycję, jakby przewidywał, co niedługo nastąpi.
„Nie mojej zgody na głupie tezy ludzi, którym nic się w życiu nie udało i ze zwykłej zawiści manipulują faktami”
– świątecznie grzmiał „włodarz” Chocianowa.
Nie chcę, ale najszczerzej jak potrafię muszę w tej chwili odnieść się do manipulacji – co akcentuje i powtarza Tomasz K. – „faktami”, które… redaguję. FAKTY CHOCIANÓW nie są, nie były i nigdy nie będą opozycją dla Tomasza K., bo (bez urazy) to nie on jest chłoptakiem, który mógłby przypisywać mi wady lub zalety. Nie jestem Radą Miejską, którą burmistrz trzyma w garści, nie zgadzam się tym bardziej na pomieszanie kompetencji i konflikt interesów chocianowskich organów władzy. Czekając na „pierwszą” gwiazdkę nad południowo-zachodnią dzielnicą Chocianowa, sentymentalnie posłucham razem z Wami…
No i Chocianów na Święta 2024 pod pieczą najmądrzejszych radnych zasłużył sobie na całkiem karkołomne opowieści…
Administracja kosztuje aż 17 mln zł!
Na dodatek „jakaś opozycja” publikuje grafiki dotyczące Rady Miejskiej
Już kończę.
P.S.:
Wspominając wspomnienia urodzinowe nie mogę pominąć… pewnego pobytu w Zakopanym.
Robert Harenza
Comments