A niech tam, nie będę niczego owijał bawełnę… Dzisiaj od samuśkiego raniuśka dręczy mnie dylemat, czy napisać tekst mądry, czy może bardziej ludyczny, niekoniecznie rozgarnięty, ale z populistycznym cwaniactwem w rytmie, taki pod publiczkę – pod nóżkę, jakbym grał w Zespole Instrumentów Dętych, albo bajdużył o Kulturze, tożsamości i rozwoju społeczności gminnej, niczym Katulski Adaśko ostatnio na imprezie wyjazdowej w Hotelu Gołębiowski w Karpaczu.
Proszę mi wierzyć, że wybór jest trudny nie dlatego, że pisząc mądry tekst należy oprócz innych walorów ciała, umysłu i duszy posiadać jeszcze sporo stosownej wiedzy, którą najczęściej na prowincji nieadekwatnie utożsamia się z wyższym wykształceniem – a napisanie tanich frazesów, jak Katulski Adaśko powyżej nie wymaga szczególnej sprawności umysłowej. Wystarczą, primo, zaledwie znajomość z burmistrzem, świadczenie w toczącym się procesie na korzyść sąsiada, dostęp do panelu administracyjnego Facebooka RCK, czy w końcu posiadanie bezpartyjnego propagandowego sznytu w wypowiadaniu każdej banalnej agitki politycznej. Wybór między sprzecznościami typu: mądrość – czy pierdoły suflowane przez chłoptaków z Lubina, powaga, kontra wyolbrzymiona radość z sukcesów w dewastacji gminy, w tym wybór pomiędzy odpowiedzialnością, a administracyjną mitomanią i politycznemu cwaniactwu, rozstrzygłem remisem.
“To właśnie kultura nadaje sens zmianom, buduje tożsamość lokalną i wzmacnia więzi społeczne.
Bez kultury nie ma tożsamości, a bez tożsamości nie ma prawdziwego rozwoju”
– wymądrzał się Katulski Adaśko, cokolwiek miał na myśli.
Wobec tego postaram się napisać tekst mądry i zrozumiały dla wszystkich, prosty, jak źrebak nasiusiał, a zacznę od Kultury, z którą Katulski Adaśko – jak widać po wyżej przedstawionych improwizacjach – spotkał się dopiero rok temu, tj. w momencie mianowania go przez Tomasza K. na „dyrektorów” chocianowskich instytucji Kultury.
I żeby nie było, że nie wiem, co mnie zdenerwowało najbardziej w wypowiedzi Katulskiego, od razu podkreślę, że nie tyle przeszkadza mi, że gość piastuje w Chocianowie funkcje upowszechniania Kultury “po znajomości”, ale to, że w ogóle śmie zabierać głos na tematy mu obce, jak mi przepisy BHP w oddziale GG–2, albo techniki picia “chocianowskiego bimbru” przez “Tomka”…
Po prostu wielką niegodziwością i szczególnym objawem ignorancji jest wygadywanie pierdoł o rzeczach, na których koleś się nie zna, ba, nie ma bladego pojęcia, o czym gada. “Kultura, tożsamość, rozwój…” – pieprzy trzy po trzy, jak Tomasz K. na temat idei rozwoju transportu publicznego w gminach miejsko-wiejskich, albo upowszechniania Kultury kolejowej na dworcu KD, który od 1 października tego roku stanie się siedzibą RCK, nomen omen w dzień po kolejnej rozprawie karnej Tomasza K. (30 września, godz. 9:00, Sąd Rejonowy w Lubinie).
Mówiąc tak po prostu, mężczyzna, który w 2018 roku był zwykłym “bramkarzem” na Konwencji Wyborczej w Chocianowie Tomasza K., a od września 2024 roku zostając mianowany “dyrektorami” instytucji Kultury zachowuje się, jakby dopiero po mianowaniu po raz pierwszy w ogóle usłyszał słowo “Kultura”.
Szczególnie denerwujące jest to, że po roku piastowania funkcji ten fachowiec Tomasza K. nadal improwizuje, szuka znaczeń w zbitkach słów jak wspomniane kultura, rozwój, tożsamość, jakby grał w ciuciubakę, z zawiązanymi oczami, szukając głupszych od siebie, bo wie tylko tyle, że na prowincji Lubina nie ma mądrzejszych ludzi od niego.
“Dyrektory” Katulski Adaśko, jak nie trudno zauważyć, swoim polityczno- propagandowo podniosłym wywodem cofnął postrzeganie Kultury do początków myślenia o fenomenie “homo sapiens”. Fachowiec Tomasza K. nie rozumie, że w ciągu wieków pojęcie Kultura było coraz częściej używane i badane przez filozofów i uczonych zajmujących naukami społecznymi, a nie rozwojem gospodarczym. Chłop nie ma bladego pojęcia, że w nauce sformułowano o wiele więcej nowoczesnych definicji Kultury, np. inne wyrażała filozofia Kultury, inne historia Kultury, antropologia kulturowa, a jeszcze inne etnografia, bo skupiały uwagę na poszczególnych aspektach Kultury. Dla jednych badaczy termin Kultura nie ma charaktery wartościującego, z kolei dla innych, jak dla znanego kulturoznawcy prof. Stanisława Pietraszko (mogę pochwalić się, że w zaprzeszłym wieku, we Wrocławiu osobiście bywałem na jego wykładach), Kultura stanowi niezależny system wartości w odróżnieniu od jej materialnych porządków, itd., itd.
“(…) bez tożsamości nie ma prawdziwego rozwoju”
– ups, co pił lub wciągał autor tych słów, bo na trzeźwo nie da się zrozumieć tego “wykładu”.
Myślę, że “dyrektory” Katulski Adaśko bardziej wiarygodny i uczony byłby w kwestii rozwoju miejscowej kultury w aspekcie modnej estetyki tatuażowej, której studiowaniu (jak widać na nim) przeznaczył nie tylko dużo czasu, ale i pieniędzy, które pobiera co najmniej z trzech etatów. Moim zdaniem powinien robić “kulturalne” pogadanki, prezentacje i prelekcje z teorii i historii tatuażu, a nie tożsamości i rozwoju, co zresztą miałoby się do rozwoju Kultury, jak słynne poniekąd wykłady klasyczki na temat uprawiania “Kultury na wysokim poziomie”.
Kończąc już wątek “gigantycznego” rozwoju Gminy Chocianów poprzez “tożsamość i rozwój”, jaki w Chocianowie notujemy od czasu przejęcia władzy przez “chłoptaków” z Lubina, nie mogę zapomnieć o burmistrzu ćwierćwiecza Franciszku Skibickim, prekursorze teorii Kultury rozumianej jako narzędzia propagandy, co naprawdę nie jest bez znaczenia. To Franciszek Skibicki “wymyślił”, że każdy event lokalny, jarmark lub parada strażaków to wyraz upowszechniania Kultury w pełnym tego słowa znaczeniu, a nie zwykły akt zapewnienia rozrywki bądź zaspokajanie towarzyskich potrzeb różnych warstw społeczności lokalnej. I tak najważniejszy był aspekt politycznej dominacji burmistrza w organizacji własnej kariery, ale o tym długo by pisać!
Na nieszczęście właśnie “chłoptaki” i jego protegowany Tomasz K. te aspekty “wschodnio-peerelowskiej” kultury politycznej podchwycili najszybciej i “tfurczo” rozwinęli do niespotykanych wcześniej rozmiarów. Niemniej szczególnie sprawnie nowej władzy poszły transplantacje tego “systemu chałtury” na dziedziny takie, jak zasady demokracji lokalnej, dyscyplina finansów publicznych, praworządność.
Wystarczy przypomnieć, jak jeszcze niedawno wyglądały etiudy obrzędowe władzy Chocianowa i ocenić, jak “tfurczo” następcy “burmistrza ćwierćwiecza” obrzędy i swoistą kulturę dożynek gminnych sprowadzili do formy pegeerowskiej “Traktoriady”, a uczestnictwo Gminy w powiatowych uroczystościach dożynkowych zredukowali do minimum, czyli wysłania na pośmiewisko kilku kobiet z bochenkiem chleba za napisem Gmina Chocianów (patrz zdjęcie startowe).
Obawiam się, że nie wyczerpałem jeszcze wszystkich aspektów degrengolady, jaką ekipa fachowców Tomasza K. w duchu “tożsamości i rozwoju” pięknie wykształciła po Franciszku Skibickim. Niestety prowizorka, chałtura i improwizacja w kwestich Kultury została przeniesiona na o wiele bardziej wrażliwe sfery funkcjonowania Gminy, tj. Edukację i organizację transportu publicznego.
Nie mam już dzisiaj czasu, by detalicznie opisywać fajerwerki i kombinacje z rotacją dyrektorów i dyrektorek w chocianowskich podstawówkach pod wpływem “Czasu na zmiany” Tomasza K.
Skupię się tymczasem na Dorocie Kyc, dyrektor Szkoły Podstawowej w Chocianowie, której metody pracy wyzwalają więcej emocji w społeczności Chocianowa, niż FAKTY Chocianów w główkach urzędniczek, Pańć z RCK, burmistrza, cioci Dziuni i radnego Machonia razem wziętych.
“Z wiadomych względów”, tj. znając metody działania Doroty Kyc, jej nietypowy dar do edukacji oraz nieukrywaną gloryfikację Tomasza K. rodzice dzieci wolą trzymać swoje pociechy daleko od placówki szkolnej zarządzanej przez tę Panią.
Nie ukrywam, że moja znajomość z Dorotą Kyc sięga okresu ponad dekadę i na pewno różni się od doświadczeń rodziców i dzieci w tej chwili mierzących się z moim zdaniem wyjątkowo trudnym wyzwaniem, ale jedno jest nie podlegające dyskusji – ta Pani nie ma predyspozycji stosownych do tej funkcji, to po pierwsze. Nie jej wina, ale to fakt interpersonalnie, jak widać potwierdzony. Po drugie, Dorota Kyc w stopniu nawet śladowym nigdy nie rozumiała, że elementarny brak empatii nie da się zrekompensować arogancją i potrzebą górowania nad każdym organizmem, bodajże muchą, które znajdzie się w jej pobliżu. Jestem odporny na tego typu osobowiści, dlatego drzewiej Roman Kowalski wyznaczał mnie do realizacji jakichkolwiek projektów edukacyjnych z udziałem nauczycielki Kyc w czasie jego kadencji. Dałem radę, ale nie wspominam tego z sentymentem, ani satysfakcją. Słowem, współczuję uczniom, nauczycielom i rodzicom dzieci, którzy mają obowiązek “szkolny” uczestniczyć w relacjach z Dorotą Kyc, ale – jak zauważyłem wyżej – jest to efekt “tfurczego” rozwoju Gminy Chocianów przez dość anachroniczną grupę ludzi, których percepcja kompetencji poważnie spóźnia się w stosunku do powierzanych im funkcji publicznych.
Wiem, wiem, że mój kolega z wojska ostatnio prosił mnie o nie rozwlekanie felietonów, ale nie potrafię powstrzymać się, żeby w telegraficznym skrócie przypomnieć, że Chocianów to stan umysłu, zaczynając od Kultury, poprzez finanse, Edukację i organizację transportu… W tej chwili ten “stan umysłu” właśnie stworzył coś tak administracyjnie i organizacyjnie trudnego do ogarnięcia, jak “Karta Mieszkańca”, która daje możliwość korzystania z darmowego transportu, o ile zapłaci się 160zł!
Jeśli w prowincjonalnym Chocianowie nadal Kulturą zajmują się ludzie bez merytorycznego przygotowania, jak np. kierowniczka sprzątaczek, sekretarka burmistrza, ciocia Dziunia, w tym sędzia sportowy, albo behapowiec, Edukację traktuje się jako element nieskończenie złożonej gry psychologiczno-politycznej, a transport jako szczyt nieporadności organizacyjnej i umysłowej to nie pozostaje nic innego, jak wsiąść na rower, co proponuje mistrz od kultury rekeracyjnej Katulski Adaśko…
A jeszcze bardziej były radny Gminy Chocianów Piotr Wandycz, który musi, chce i lubi popedałewać, i jechać, jechać, jechać albo do Rzymu, albo do Gaworzyc, albo przynajmniej od Ratusza po Szklary, jak dzisiaj…
Szanowni Państwo,
skoro w Chocianowie nie ma racjonalnych ram, nikt nie przestrzega uchwalonych przez ogół rozumnego świata zakresów kompetencji urzędników, organów i radnych, to tym bardziej radny powiatowy, członek Zarządu Piotr Wandycz zamiast zajmować się sprawami swoich wyborców, tj. działać w sprawie rozwiązania problemu wykluczenia komunikacyjnego (w którym nota bene brał udział)…
…woli poświęcać kamienie węgielne pod budowę remizy, jak niedawno z Tomaszem K. w Brunowie.
albo
…w stroju roboczym na baczność dla dobra ogółu lokalnej społeczności (która go wybrała i zadje się dla której powinien służyć) postanowił upamiętnić tragedię jego zdaniem większą, niż tragedia z transportem publicznym, jaka się dzieje tu i teraz.
Mam nadzieję, że w sposób mądry i dosadny dzisiaj wykazałem, że mylenie pojęć kultura, rekreacja, tożsamość czy rozwój, bądź myląc edukację muzyczną z ogólnym rozwojem fizycznym wraz z elementami sztuki cyrkowej to stan umysłu Chocianowa, chocianowskich inteligentów, byłego radnego z Lubina, dyrektorek szkół, nie licząc oczywiście Katulskiego Adaśka, który do Chocianowa przyjeżdża niemal tak samo rzadko, jak jego sąsiad Tomasz K.
Naprawdę nie liczyłem, że aktualny członek Zarządu Powiatu Polkowickiego zabierze głos w sprawie super ważnej dla mieszkańców sołectw Gminy Chocianów, którzy go wybrali. Niestety Piotr Wandycz nadal potrafi składać wyłącznie “wnioski o zamknięcie dyskusji”, w czym w poprzedniej kadencji ulegał tylko wyższości Pawła Bujaka.
“Wstyd i żenada” – made in Gmina Chocianów
Szanowni Państwo,
wobec tępego milczenia aktualnego członka Zarządu Powiatu w sprawie transportu publicznego w Gminie Chocianów o zdanie poprosiłem byłego funkcjonariusza publicznego i samorządowca Romana Kowalskiego.
Problem powstał nie teraz, ale w 2018 roku, bo wtedy naprawdę zaburzono porządek transportu publicznego, ale nie chcę wracać do przeszłości, bo to niewiele w tej chwili pomoże mieszkańcom sołectw, które z dnia na dzień zostały wykluczone komunikacyjnie
– przyznał Roman Kowalski.
Uważam, że problem jest do rozwiązania w kilku zdecydowanych ruchach, szybko i skutecznie. Wiem, jak to zrobić, ale widzę, że administracja Tomasza K. woli improwizować i czekać, aż problem się sam rozwiąże, niestety trochę na zasadzie zachowań dzieci, które jak ukryją głowę pod kołdrę, to myślą, że ich nie widać
– dodał.
Jestem pewien, że jeśli w nadchodzących przedterminowych wyborach mieszkańcy Gminy wybiorą mnie na burmistrza, to w zaledwie kilka tygodni rozwiążę problem z komunikacją publiczną. To tak proste, że aż trudno uwierzyć, że aktualna władza jeszcze tego nie zrobiła. Pytanie: dlaczego? No, właśnie… W imię jakich racji jeszcze do tej pory tego nie zrobiła, to trudniejsze do pojęcia, ale jako doświadczony polityk uważam, że zrobili to, żeby ratować siebie ale za to niestety na szkodę mieszkańców… Tych ludzi należy jak najszybciej odsunąć od decydowania o losach naszej gminy.
– zakończył były burmistrz Roman Kowalski.
P.S.:
Utwór dedykuję „dyrektory” Katulskiemu Adaśkowi i… (!)
Robert Harenza











































Comments