Cholera…! Mam mętlik w głowie, przed którym – przyznaję – od wielu lat bezskutecznie bronię się szczególnie 25 maja. Na dodatek dzisiaj niczym zła passa akurat „w niedzielę” mojego pisania wypadł Dzień Księżniczki! Jak mi T-Roc miły, jaśniej nie da się tego wyrazić, że nic się nie zmieniło, a moje emocje w przypadku tej osoby wiodą inaczej niż rozum, wbrew logice, ponadto wbrew kilku innym prawom, które od wieków regulują zachowania prowincji (pozwólcie, że nie będę wchodził w szczegóły)…
Dlatego wybaczcie mi ów akt desperacji, miłości, heroizmu, bezbronności, albo nowomowy, jak zwał tak zwał, ale 25 maja nie dam rady zacząć „Słowa na niedzielę” od zwykłych, małych, prowincjonalnych słów. Po prostu muszę z dużej litery zacząć od… życzeń (bez względu, z jakim zgorszeniem w tej chwili odbierze to całkiem spora publika FAKTY Chocianów):
Mojej Jubilatce życzę samych – jak ja – oddanych jej dni, nocy, tylko oryginałów ludzi spotykanych życiu, a przede wszystkim wsparcia żywiołu potężniejszego, niż wiatr, woda, ogień – żywiołu miłości…
Ups, gapa ze mnie… Z wrażenia o mało nie zapomniałem, że oprócz życzeń mam okolicznościowy prezent, który osobiście doniosę, jeśli tylko Jubilatka mi na to pozwoli.
Jaki mam nastrój, każdy widzi, ale żeby nie wymyślać zaledwie tytułu do artykułu (np. burmistrz pozyskał, burmistrza roztrwonił…), to z wrodzonej przekory, wbrew wszystkim przeciwnościom wynikających z okoliczności Dnia Księżniczki podejmę inne wyzwanie. Na przykład temat bliski sercu każdego burmistrza, a sercu Tomasza K. szczególnie za poważne biorąc ostatnie jego wypowiedzi.
Mowa będzie oczywiście o pieniądzach gminnych, na które składa się każdy mieszkaniec, czasami w kilku różnych daninach – od podatku od wynagrodzenia, poprzez podatki od nieruchomości, itd., itd., na sprzedaży majątku Gminy skończywszy. Jest ponadto ku temu okazja, bo Rada Miejska otrzymała sprawozdanie finansowe z wykonania budżetu za 2024 rok, czyli nomen omen zero-jedynkową „opowieść” o tym, jak burmistrz wykonywał finansowe uchwały Rady Miejskiej.
Zanim jednak przejdę do „pikantnych szczegółów” przedstawionych w tym urzędowym dokumencie pozwolę sobie na kilka refleksji natury ogólniejszej, może nawet ocierających się opinie historiozoficzne. O ile kiedyś Gminę Chocianów nazywałem „skansenem Franka”, to „po zmianach” Tomasza K., na własny użytek teraz nazywam ją „skansenem cioci Dziuni” albo prościej „skansenem Dziuni”.
Pojęcie „skansen” polega na tym, że sposób myślenia urzędniczki ćwierćwiecza Elżbiety Kowalczuk nie zmienił się od czasu, w którym Franciszek Skibicki (1 lutego 2003 roku) mianował ją Dyrektorem Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, czyli Zakładu Budżetowego utworzonego w latach 90-tych przez Romana Kowalskiego.
Rozumiem Franka, że jakikolwiek rozwój Gminy widział jedynie w „pozyskiwaniu” pieniędzy, wszak jego intelektualny i polityczny rozwój kształtował się w PRLu, a wtedy wszystkie środki „płynęli” z centrali, mówiąc inaczej były „państwowe”. Ale kierowniczcce GK Kowalczuk, jego protegowanej już nie przystoi, żeby jako młodsza, wykształcona osoba nie zauważyła, że po reformie samorządowej Buzka dysponujemy „własnymi” pieniędzmi jako Gmina, którymi należy gospodarować celowo, racjonalnie, z dobrą wolą, w poczuciu publicznej odpowiedzialności, z zachowaniem szczególnej staranności i etosu urzędniczki (że o przestrzeganiu dyscypliny finansów publicznych nie wspomnę).
Naiwnie, albo cynicznie obecna kierowniczka Referatu GK jednak wraz z Tomaszem K. , jak mantrę powtarza, ile to pieniędzy „pozyskał” burmistrz, a w ogóle nie widzi „marnotrawienia” (eufemizm) dochodów własnych np. na utrzymanie coraz bardziej przerośniętej administracji, propagandę, czy wkład własny do projektów, które są misja samorządów wyższego szczebla,itd, itd.
W przypadku Chocianowa jakby czas się zatrzymał, choć rzeczywistość pędzi w technologicznym tempie, to w „skansenie cioci Dziuni” kultywowana jest centralistyczna narracja, że najlepszym dobrem prowincji jest „pozyskiwanie” pieniędzy, a nie to, że dochody własne muszą być gospodarnie i racjonalnie wydawane, to po pierwsze. Dzisiejszy tytuł mówi, że burmistrz, co teoretycznie „pozyskał”, roztrwonił, a brakuje pieniędzy na przykład na łatanie dziur w drogach, czy na organizację Dnia Jagody (o czym wyżej). Niestety podstawowych zadań Gminy nie zrobi województwo, ani warszawka, bo na to samorząd „pozyskuje” środki z dochodów od mieszkańców, subwencji i innych ustawowych źródeł i w jego gestii jest zabezpieczenie lokalnych potrzeb. Powtórzę to jeszcze raz: nie ważne, kto byłby burmistrzem Chocianowa, to zgodnie z realizacją projektu wykluczenia komunikacyjnego Województwa i tak kolej na nowo zawitałaby do nas, ale na pewno ważne jest kto i jakim jest burmistrzem, żeby nie sprzeniewierzać środków wspólnych. Mówiąc o „skansenie cioci Dziuni” mam na myśli proceder kultywowania tradycyjnych peerelowskich zachowań z jednoczesnym ukrywaniem prawdy o stanie Gminy, tj. modelu polityki lokalnej opartej na pozorach tradycji, z jednoczesnym lekceważeniem powagi sytuacji i moralnej degrengoladzie lokalnej władzy. Na litość boską…
„Chciałam z tego miejsca życzyć wszystkim strażakom tyleż powrotów ile wyjazdów i niegasnącej satysfakcji z podejmowanych działań – dodała”
– z niepojętą gracją Elżbieta Kowalczuk połączyła frazeologię górniczą („tyle samo wyjazdów, ile zjazdów”) ze strażacką, tyleż powrotów ile wyjazdów. Bomba!
Podkreślenia wymaga to, że w „skansenie cioci Dziuni” wciąż ważniejsze jest to, żeby w pozie „na Napoleona” w błyskach fleszy, z rozwianymi lokami odznaczać druhów za ich heroizm, bezinteresowność, oddanie społeczeństwu, jak robił to zawsze Naczelnik Gminy.
Ups…
Bez urazy, ale wracając do omówienia Sprawozdania z wykonania budżetu za 2024 rok w tym miejscu muszę uświadomić odznaczonych i tych zaledwie oczekujących na wielkie hołdy władzy w ich kierunku, że Gmina Chocianów w 2024 roku na Bezpieczeństwo publiczne i ochronę przeciwpożarową wydała zaledwie 441.163,56 zł.
To mało, czy dużo?
Rada Miejska i ich wybrańcy, których umieściłem na zdjęciu startowym uważają, że „wystarczająco”, a może nawet dużo Gmina przeznacza na Straż! Czyżby? Pewnie nie wiecie, że zaledwie dwójka urzędników, Kierownik Bagiński i Patrycja Jugo w 2024 roku wyłącznie z umów o pracę w urzędzie (nie licząc innych apanaży) zarobiła pełne 474.390,76 zł, tj. więcej, niż Rada Miejska wydała na całe rzesze druhów i na Bezpieczeństwo Publiczne…
To dużo, czy mało władza Chocianowa z pieniędzy publicznych przeznacza utrzymanie urzędników? Jedno na pewno da się powiedzieć, że w 2024 roku na administrację wydano ponad 11 mln zł!
Proszę zauważyć ten trend wzrostowy od niecałych 8 mln zł w 2021 roku do 50% więcej w ciągu zaledwie 2 lat przeczy wszelkim zasadom racjonalnej gospodarki.
Najgorsze jest jednak to, że przy „pozyskiwaniu” wielkich pieniędzy przez „Skansen” nic nie mówi się o zadłużeniu, które rośnie na koncie własnym Gminy. W sprawozdaniu z wykonania budżetu z przeszłego roku Rada Miejska nie zdaje sobie sprawy, że na dzień 31 grudnia 2024 roku zadłużenie Gminy wzrosło do poziomu 33.204.331,57 zł (to o ponad 100% w stosunku do zadłużenia, jakie Skansen cioci Dziuni zastał w 2018 roku – nieco ponad 15 mln zł).
Warto podkreślić, że aż 24.850.000,00 zł jest udziałem decyzji Rady Miejskiej poprzedniej i obecnej kadencji. To dużo, czy mało? Sami oceńcie, bo mi przekręciła się skala – od 300.000,00 zł w 2021 roku do 2.300.000,00 zł w 2024…
Co? Właśnie sam nie potrafię tego zrozumieć, że Elżbieta Kowalczuk jeszcze w 2020 roku otrzymywała 7.000,00 zł/m-c wynagrodzenia, ale już od 1 stycznia 2021 roku, na 4 miesiące przed likwidacją MZGKiM zarabiała już ponad 12.000,00 zł/m-c! To największa podwyżka wynagrodzenia, jaką zobaczyłem w lokalnym samorządzie. Zachodzę w głowę, za jakie zasługi burmistrz postanowił w ten sposób uposażyć ciocię? Odrzucam przyczynę, że pozwoliła na likwidację Zakładu Budżetowego, którym zarządzała od 1 lutego 2003 roku, bo to byłoby zbyt łatwe. E…, e…, e…, pewnie za inne zasługi…
Chuligańskie przekroczenie uprawnień w Chocianowie – urzędniczka rozwiązała „spór”po swojemu!
Jeszcze przed postawieniem ostatniej kropki w artykule ciągle biję się z myślami, „iść – nie iść” na niby inny, niż mój, choć nie inny urodzinowy event… To może lepiej nie pójdę, może lepiej potęsknię, może lepiej będzie, jeśli pomyślę, posłucham siebie, i nie pójdę na kawę, której sam nie będę mógł zrobić dla Jubilatki.
„25 MAJA (NIEDZIELA) zapraszamy na urodzinowy event, który rozgrzeje nasz peron do czerwoności (sic! – przypis mój)
To nie będzie zwykła niedziela.
To będzie finał smaków, dźwięków i dobrej energii – na Twoim ulubionym peronie”
– ?
P.S.:
Skoro na miesiąc przed Dniem Jagody nawet burmistrz nie wie, kto wystąpi na scenie Pod Pałacem nie wypada, żebym choćby w ramach tradycji nie chciał podpowiedzieć Organizatorce Eventu artysty śpiewającego „Wystarczę ja”.
Robert Harenza
Comments